Patrycja Kosiarkiewicz po kilku latach nieobecności powraca z dwupłytowym wydawnictwem. 24 czerwca ukazał się dwupak albumów artystki: “Ogólnie chodzi o to” – będącego fizycznym wydaniem wypuszczonej w 2020 roku w serwisach streamingowych LP oraz “Hulaj Dusza” – najnowszej, 6-utworowej EP-ki.
Patrycja Kosiarkiewicz zadebiutowała na polskim rynku muzycznym w latach 90. i jest dla mnie jednym z symboli tej niezwykłej dekady na naszej rodzimej scenie muzycznej. Jej prawdziwy fonograficzny debiut to gościnny udział na płycie Acid Drinkers „Fishdick” w piosence „Balada”. Własną ścieżkę muzycznej kariery zaczynała jako liderka zielonogórskiego zespołu O! La, La, ale po wydaniu w 1996 roku płyty „Euforia” postanowiła skupić się na karierze solowej. To właśnie wtedy dała się poznać szerszej publiczności. Największą popularność przyniósł jej wydany w 1997 roku album „Bajeczki”, na którym znalazły się m.in. takie hity i jednocześnie – patrząc z dzisiejszej perspektywy – takie już „klasyki” polskiej muzyki pop ostatniej dekady XX wieku, jak: „Jak ja wierzę” i „Radosny”. Rok później wydała kolejną płytę, wyprodukowaną przez Wojciecha Waglewskiego, na której znalazł się m. in utwór „A nas to” z gościnnym udziałem Kasi Nosowskiej, po czym… zaprzestała nagrywania kolejnych krążków na blisko następnych 7 lat.
W 2005 roku powróciła z albumem „Rocznik ‘72”. W 2011 wydała „Ogród Niespodzianek”, a w 2013 – „Mój Jezus nie pije coli”. Po tym wydawnictwie artystka ponownie zniknęła na… znowu niemal 7 wiosen. Nie oznacza to jednak, że całkowicie porzuciła scenę muzyczną, przeciwnie, była na niej cały czas obecna, częściej jednak komponowała i pisała teksty dla innych niż dla siebie. Do wydawania pod własnym nazwiskiem powróciła w 2020 roku z 14-utworowym albumem „Ogólnie chodzi o to”. Płyta ukazała się jednak wówczas wyłącznie w streamingu, fizycznego wydania doczekała się dopiero 2 lata później.
„Ogólnie chodzi o to” w warstwie muzycznej była zręcznym połączeniem synthpopu i elektro, z elementami dość szeroko rozumianej alternatywy. W warstwie tekstowej podejmowała zagadnienia natury egzystencjalnej – autorka poruszała kwestie dotyczące tak relacji między dwojgiem ludzi (niekoniecznie o charakterze wyłącznie partnerskim), jak człowieka ze społeczeństwem, a także szerzej – harmonii jednostki ze światem i tym, co mistyczne, nienamacalne.
Najnowsza EP-ka – „Hulaj Dusza” nie jest kontynuacją dobrze przyjętej poprzedniczki, niemniej możemy zauważyć tu pewne elementy wspólne. Poniekąd wynika to pewnie z faktu, że nad materiałem, podobnie jak 2 lata temu, pracował ten sam duet autorsko-kompozytorski – Patrycja Kosiarkiewicz i Maciej Mąka, a dodatkowo od strony produkcyjno-aranżacyjnej artystów wsparł Patryk Tylza. I jak sama wokalistka wspominała w wywiadach radiowych – jego rola w nadaniu materiałowi ostatecznego charakteru była niezwykle istotna. Muzycznie album, podobnie jak „OCOT”, jest tworem nie dającym się jednoznacznie zaszufladkować. Serwuje sporo elektroniki, jednak w stosunku do poprzednika, zawiera zdecydowanie szerszy wachlarz instrumentów akustycznych. Stylistycznie krążek czerpie z electro, ale także z folku i muzyki świata. Pojawiają się elementy rockowe, a gdzieniegdzie (jak w utworze „Do Słońca”) staje się nawet nieco dubujący. EP-ka zaczyna się dość energetycznie, by w ostatnich 2 numerach spowolnić i w wyłącznie akustycznej oprawie muzycznej skręcić w kierunku piosenki poetyckiej.
W warstwie lirycznej „Hulaj Dusza” jest eterycznym, mistycznym koncept albumem, opowiadającym o wielowymiarowej podróży wgłąb siebie. Otwierający płytę numer „By mieć wszystko” rozpoczyna się wersami: „któregoś ranka spalił się mój dom/usiadłam wtedy przed tym co zostało/i nad swym życiem zataczałam krąg/a było tego, mówię ci, niemało” i zdaje się jasno sygnalizować, w jakim kierunku podążać będzie cała opowieść. A ta z każdą kolejną piosenką przybiera coraz bardziej baśniowy i ezoteryczny charakter – pojawiają się rycerze i tytułowy dla jednego z utworów Wiedźmin, mamy tu starosłowiańską Mokosz i rusałki, jest także Lucyfer czy Kroniki Akaszy. Całość historii okraszona jest niecodziennym, balansującym na granicy poezji i fantazji językiem, jednak nawet będąc – jak ja – laikiem w tego typu formach literackich, można wychwycić jej główne przesłanie. „Hulaj Dusza” jest opowieścią o poszukiwaniu sensu i duchowej wędrówce poprzez różne etapy własnego życia. A może rzeczywiście, jak o materiale mówi sama artystka, poprzez różne wcielenia?
„Hulaj Dusza” krąży pokrętnymi ścieżkami i wędruje w takie zakamarki, które nie są najbliższe (muzycznie) lub w ogóle jakkolwiek bliskie (lirycznie) mojemu sercu, całość jednak ma w sobie jakąś magiczną siłę przyciągania. Głos Patrycji, który nota bene od zawsze darzę sympatią, ma tutaj w sobie coś bardziej niż zwykle urzekającego, kojącego zmysły. Spojrzenie na całą jej osobowość, oryginalność i wrażliwość artystyczną sprawiło, że postanowiłam jej zaufać – sięgnęłam po ten album i udałam się razem z nią w tę niezwykłą podróż. To była dobra decyzja. Mam nadzieję, że i Wy dacie się porwać. Gorąco do tego zachęcam.
Ocena (w skali od 1 do 10) 8 magów
🧙♂️🧙♂️🧙♂️🧙♂️🧙♂️🧙♂️🧙♂️🧙♂️
Magdalena Żmudzińska
Hulaj dusza EP – lista utworów
1. By mieć wszystko
2. Hulaj dusza
3. Do słońca
4. Wiedźmin
5. Burza
6. Mokosz
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1