„Nieobecni” – serial Player
Polski serial „Nieobecni” porusza sporo ważnych kwestii. Zainspirowani najgłośniejszymi zaginięciami ostatnich lat twórcy serialu postanowili opowiedzieć jedną z takich historii. Po pierwszych kilku odcinkach byłem naprawdę mocno zaintrygowany jego fabułą. Niestety w połowie tej produkcji, jakby odłączono jej prąd, a całe napięcie gdzieś uleciało. Szkoda, gdyż pomysł był dobry i niemiłosiernie zmarnowano potencjał.
Główną bohaterką jest Mila Gajda (Justyna Wasilewska), ceniona tancerka. Po kilku latach nieobecności postanawia przyjechać w rodzinne strony, na święta Bożego Narodzenia, do swojego ojca (Zbigniew Stryj), szanowanego trenera młodych piłkarzy, jego obecnej żony Doroty (Izabela Kuna) oraz jej syna Olka (Mateusz Czułowski). Po przyjeździe okazuje się, że cała rodzina Gajdów w bardzo tajemniczych okolicznościach zniknęła. W śledztwo zostaje zaangażowany podkomisarz Filip Zachara (Piotr Głowacki) z Centrum Osób Zaginionych. I tutaj serial zaczyna po raz pierwszy uderzać w przerobiony niejednokrotnie schemat. Główni bohaterowie początkowo nastawieni są do siebie bardzo nieufnie, aby z czasem wytworzyła się między nimi silna więź. Ileż razy można powielać ten sam pomysł?
Warto jednak zaznaczyć, że Zachara to osobliwy policjant,
bardzo inteligentny, mający zespół Aspergera. Osoby z Aspergerem mają problem z wyrażaniem i rozpoznawaniem uczuć oraz emocji. Ten fakt komplikuje jego relacje z Milą, która jako artystka jest osobą nadwrażliwą. Początkowo ich wzajemna niechęć wręcz utrudnia dojście do prawdy, czyli co było przyczyną zaginięcia Gajdów. Zostali zamordowani? Uprowadzeni? A może jednak powód jest inny? Tego dowiemy się stosunkowo szybko, ja jednak nie zamierzam w tym przypadku spojlerować.
Tak jak wspomniałem, serial ma ambicje pokazać wiele istotnych kwestii:
problem funkcjonowania w społeczeństwie osób z Aspergerem, przyczyny zaginięć i ich ogromna skala, wykorzystywanie seksualne nieletnich, obwinianie ofiar, strata bliskich osób, a nawet brutalność mediów i próba odbudowania relacji Mili z matką – niestety każdy z tych wątków został pokazany bardzo stereotypowo i tak schematycznie, jakby twórcy nie mieli pomysłu albo wiedzy odnośnie do tych kwestii. Wygląda to tak, jakby osoby odpowiedzialne za tę produkcję chciały na siłę upchnąć w tej historii wszystkie wątki. Zapominają przy tym o złotej zasadzie „less is more” i niestety poszczególne kwestie zostały przedstawione jak w broszurkach informacyjnych.
Kolejną sporą wadą „Nieobecnych” jest rozwleczenie historii. Serial ma dziesięć odcinków, a spokojnie mógłby zamknąć się w powiedzmy sześciu. Powoduje to spadek dramaturgii w kontekście całej opowieści, szczególnie że nie mamy zbyt dużo twistów (wybitnie pod tym względem rozczarowuje zakończenie). Może to dziwić, biorąc pod uwagę fakt, że reżyserem całości jest Bartosz Konopka (który potrafił umiejętnie dawkować napięcie chociażby w serialu „W głębi lasu”). No w tym przypadku zdecydowanie nie wyszło.
Czy jest więc jakiś jasny punkt tej produkcji?
Tak, to rola Piotra Głowackiego („Disco Polo”, „Planeta Singli”, „Karbala”). Bardzo przekonująco zagrał osobę z zespołem Aspergera. Każde jego pojawienie się na ekranie intryguje i ze swojej roli wycisnął wszystko, co się dało. Niestety nie można tego powiedzieć o Justynie Wasilewskiej („Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej”, „Ikar. Legenda Mieszka Kosza”, „Serce miłości”). Jej postać irytuje, a i sama aktorka nie powoduje, że współczujemy Mili, trzymając za nią kciuki. Wasilewska to zdolna artystka, co udowodniła rolą w filmie „Serce miłości”. Tym bardziej dziwi, że poległa na tej mało wymagającej serialowej roli. Na ekranie możemy zobaczyć również plejadę innych zacnych aktorów, m.in. Annę Dymną, Danutę Stenkę, Grzegorza Damięckiego czy Tomasza Włosoka. Jednak poza Głowackim żadna z postaci nie pozostaje na dłużej w naszej pamięci.
„Nieobecni” to w mojej opinii spore rozczarowanie. Gdyby skupiono się na dwóch – trzech poruszanych kwestiach, odchudzono historię, dodano kilka twistów i zmieniono główną aktorkę, może powstałby naprawdę dobry serial. Niestety to produkcja stereotypowa, od połowy nudna, z mało poruszającym zakończeniem. Jedynie postać Filipa Zachary w jakimś stopniu ratuje ten serial, podwyższając moją i tak skromną ocenę.
Ocena (w skali od 1 do 10) 5 tancerek
💃💃💃💃💃
Mariusz Jagiełło