IKS

Natalia Przybysz – “Zaczynam się od Miłości” [Recenzja], wyd: Kayax

natalia-przybysz-zaczynam-sie-od-milosci-recenzja

..Kora zapisała się w umysłach Polaków jako artystka nietuzinkowa. Zawsze przywiązywała ogromną wagę do warstwy lirycznej i była w tej materii niezwykle wyrafinowana, a gdy trzeba, eteryczna. Słowa były dla niej interpretacją emocji i uczuć o wyraźnych kształtach, a dźwięki formą, która je idealnie scalała. Niestety dla udreptujących ścieżki ziemskiego padołu, w 2018 roku kustoszka rodzimej alternatywnej sceny muzycznej wzięła udział w recitalu, którego kompozycje są niesłyszalne. Szczęśliwie Olga Sipowicz pozostawiła po sobie niezaśpiewane teksty, a Natalia Przybysz nie bała się ich podjąć. Owocem tych prac jest album Zaczynam się od Miłości.

Można by pomyśleć, że będzie to kolejny materiał z serii A Tribute To, ponieważ w zeszłym roku własne interpretacje dorobku Kory zaprezentował Ralph Kaminski. W przypadku omawianego wydawnictwa nie podążałbym jednak do końca tym tropem. To ożywienie pokrytych kurzem notatek, które Kamil Sipowicz powierzył autorce tej płyty.
 
Lista na tylnej stronie okładki zawiera dziewięć utworów. Ich liryczna powłoka oscyluje wokół tematów bliskich każdemu z nas. To obrazotwórcze refleksje na temat rodzinnych i międzyludzkich relacji, sensualnej miłości i erotyki, potrzeby znalezienia azylu dla myśli, a także nieustannej walki o małe wolności. Kompozycje “Zew” i “Jest Miłość”, które napisała współtwórczyni Sistars, dotyczą siły, znaczenia i wpływu przyrody w czasie pandemii oraz obcowania z twórczą energią drugiej kobiety. Nadal wpisują się zatem w tematykę zarysowaną w pozostałych utworach.
 
Muzycznie mogę stwierdzić, że dostajemy klimat w stu procentach zgodny z dotyczasowymi dokonaniami Natalii Przybysz, do których od zawsze mam słabość. To konglomerat złożony z akustycznych i nastrojowych dźwięków (“Niedziela”) a także big-beatowych, elektrycznych, rockowych brzmień w “Budzę się” czy“Oku Cyklonu”. Zespół zachował balans między intensywnością a subtelnością, dzięki czemu odbiorca nie ma uczucia, jakby zjadł coś ciężkostrawnego.
 
W szczególności “Serce spokojne” zasługuje na zdjęcie kapelusza i zgięcie się w pas. Utwór od samego początku przenosi do zaciemnionego pokoju, w którym stara winylowa płyta wydaje charakterystyczne trzaski, a krople deszczu uderzają w blaszany parapet. Przestrzeń wypełniają basowy akompaniament i sporadyczne drgania strun nieelektrycznej gitary, co wraz z chórkami tworzy wysublimowany obraz, na który ma się ochotę nieustannie patrzeć.

Za zdjęcia do okładki i książeczki odpowiada Sylvia Pogoda. Stonowane, utrzymane w czarno-białej estetyce obrazy stanowią potwierdzenie tezy, że czasem mniej znaczy lepiej. Absolutnie przemyślana oprawa graficzna.

 
Słuchając “Zaczynam się od Miłości”, czułem się jednym z gości zaproszonych na wyborną ucztę dla ciała i duszy, pełną osobliwych, momentami hermetycznych chwil. Ekspresje wynikające z kolizji dwóch unikatowych i stylistycznie niezwykle barwnych światów wchodzą ze sobą w symbiozę. Niebywale przyjemnie i bezpiecznie było być w oku cyklonu. Wielka szkoda tylko, że ten pobyt trwał jednorazowo tylko trzydzieści pięć minut – i to jedyny mój zarzut.
 
Ocena (w skali od 1 do 10) 9 niezwykle nastrojowych świec
🕯️🕯️🕯️🕯️🕯️🕯️🕯️🕯️🕯️
 

Błażej Obiała

1. Mama
2. Słyszysz
3. Puste miejsca
4. Budzę się
5. Oko Cyklonu
6. Zew
7. Jest miłość
8. Niedziela
9. Serce spokojne
IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz