Wydawnictwo Lost in Time wydało kolejna, świetnie zapowiadającą się serię komiksową pt. „Droga miecza”. Jakość wydania i druk są naprawdę na wysokim poziomie, co cieszyć może najbardziej wybrednych koneserów komiksów.
Sama historia to złożona z trzech tomów adaptacja powieści Thomasa Daya, która zabiera czytelników do Japonii u boku Musashiego Miyamoto – legendarnego ronina, „świętego od miecza” i autora słynnej „Legendy pięciu kręgów”. Właśnie do moich rąk trafił pierwszy tom. Ile w komiksie jest prawdy poświadczonej historycznymi dowodami? Nie wiem. Sprawny czytelnik oczywiście sprawdzi, że Musashi Miyamoto, ur. prawdopodobnie w 1584 roku, a zmarły 13 czerwca 1645, to naprawdę japoński rōnin, który był twórcą szkoły walki dwoma mieczami. Był także malarzem, poetą i rzemieślnikiem. Musashi wygrał swój pierwszy pojedynek w wieku 13 lat. W swoim życiu stoczył ponad 60 udokumentowanych pojedynków i nigdy nie został pokonany przez żadnego szermierza. Chociaż akurat tego faktu z pierwszego tomu – nie dowiadujemy się.
Bohatera poznajemy w momencie, gdy dokonuje zemsty nad samurajami, którzy złamali kodeks bushido, i brutalnie zgwałcili oraz okaleczyli pewną dziewczynę.
Dalszy rozwój postaci oraz całość historii są kontynuowane w stronę etycznych zachowań i archetypicznej walki dobra ze złem.
„Droga miecza” to wciągająca przygoda z elementami fantasy oraz ze wspaniałą oprawą graficzną. Głównym bohaterem w pierwszym tomie jest jednak nie tyle ronin, co dwunastoletni chłopiec oddany pod jego opiekę samuraja. Ten przygotowuje chłopca do tzw. drogi miecza. Uczy go nie tylko walki, ale przede wszystkim filozofii samurajskiej. Jednocześnie stara się otworzyć oczy chłopcu, który jest synem wielkiego właściciela ziemskiego gnębiącego swoich poddanych. Ojciec jest zresztą odpowiedzialny za osobistą tragedię mistrza, który dąży do zemsty. Czy uda mu się to i w jaki sposób pokieruje losem młodego ucznia – tego z „Popiołów dzieciństwa” nie dowiemy się.
Atutów tego komiksu jest sporo. Począwszy od fenomenalnych rysunków Federico Fernianiego, Mikaëla Bourgouina i Yanna Tisserona,
którzy w bardzo realistyczny i drobiazgowy sposób ukazują piękno i brutalność Japonii dawnych czasów. W świecie kreowanym przez tę trójkę łatwo przepaść. Rysunki wciągają na dłużej, a kolory proponowane przez Jeana-Paula Fernandeza to już prawdziwa bajka. Plansze bardzo sprawnie przechodzą w malarską opowieść opowiadaną czytelnym językiem, co z pewnością stanowi duży plus historii. Historii niełatwej i skomplikowanej, mającej czegoś nas nauczyć i spowodować, że pozostanie w głowie znacznie dłużej. Sama kreacja głównych bohaterów jest wyrazista, fantastyczne stwory jawią się niczym z japońskich mitów i legend.
Z dużą precyzją są również pokazane walki, które stanowią centralną część opowieści.
Album na pewno jest godny polecenia, a po jego przeczytaniu pozostaje wielki niedosyt, który zaspokoi dopiero pojawienie się kolejnych tomów. Te, oczywiście w przygotowaniu, zaplanowano jeszcze w tym roku. Czekam z niecierpliwością.
Ocena (w skali od 1 do 10) 10 skrzyżowanych mieczy
⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️⚔️