Pod koniec 2021 roku zastanawiałam się, czy jest sens zajmować się dziennikarstwem muzycznym, skoro wszystkie redakcje, których byłam częścią zamykały się jedna po drugiej. Najgorzej: nie widziałam się w żadnej z istniejących wówczas redakcji. Dlaczego? Bo dla jednych byłam za niszowa, a dla innych zbyt komercyjna. Zbyt szczecińska dla Warszawy i dla Szczecina zbyt warszawska, jak śpiewała Nosowska. Więc może postawić wszystko na jedną kartę i założyć swoją stronę, gdzie byłoby miejsce na to, co mniej i bardziej znane? I tak powstało Made by Sound —> TUTAJ
Tu jest miejsce dla The Underground Youth i Eurowizji, dla Hoziera i Żurawi, dla zespołu Bluszcz i dla Putan Club, dla promowania oddolnych muzycznych inicjatyw i relacjonowania festiwali. Wierzę, że dobra muzyka nie zna podziałów gatunkowych i że najważniejsza jest szczerość przekazu i pasja grania, a nie jakiekolwiek klasyfikacje.
Moja babcia mawiała: „słuchaj uchem, a nie brzuchem”, a ja namawiam do słuchania sercem, czyli przez pryzmat emocji. Bo one są ważne i nie da się ich oszukać. Moja przygoda z muzyką zaczęła się od piosenki „Anna” Stana Borysa, którą usłyszałam jako 4-latka. Pierwszym albumem, jaki dostałam… hm, może puśćmy to w niepamięć. Pierwszym zachwytem – „Unplugged in New York” Nirvany. Po drodze fascynacji były setki, ale zespołem mojego życia od lat pozostaje Placebo. Te muzyczne zderzenia, doświadczenia i emocje staram się przenieść na klawiaturę i mam nadzieję, że to mi się udaje. Pod koniec 2022 robię to także na łamach miesięcznika „Teraz Rock”, czym spełniłam swoje kolejne marzenie. A może plan?
A dziennikarstwo? Wychowałam się na radiowej Trójce, w której słowo było bardzo ważne i w połączeniu z muzyka potrafiło oddać całe, wtedy dla mnie nowe, światy. Słuchałam radia dniem i nocą, chłonęłam, poznawałam. I w swoim małym pokoju w małym miasteczku na skraju Polski marzyłam o byciu pod scenami i recenzowaniu płyt. I oto jestem, i nie mam planu B na życie.
Strona posiada również fanpage na facebooku –> TUTAJ