19 kwietnia 2024 roku światło dzienne ujrzał najnowszy krążek Amerykanów z High On Fire “Cometh The Storm”. Fani stoner metalu musieli czekać na następcę wydanego w 2018 roku “Electric Messiah” aż sześć lat, ale zespół zdecydowanie powraca nim z tarczą. Płyta z miejsca wywołała poruszenie wśród tysięcy fanów metalu z całego świata, bowiem ekipa Matta Pike’a udowadnia nim, dlaczego są legendami w swoim fachu. Z jednej strony w gatunku muzyki, gdzie praktycznie powiedziano już wszystko, ciężko o oryginalność, ale słuchając “Cometh The Storm” ma się jednak uczucie powiewu świeżości.
Już od pierwszych sekund “Lambsbread” muzycy wyważają kopniakiem drzwi do jakiejś piekielnej karczmy na krańcach fantastycznego świata, z pasją jaką czynił to Lemmy wraz z Motorhead na swoich pionierskich albumach. Mimo tematyki płyty oscylującej wokół epickiego fantasy – dawniej wydawałoby się zarezerwowanego dla miłośników niesławnego power metalu – brud, jaki płynie z brzmienia (znakomicie zresztą zarejestrowanego, bowiem moc tej produkcji, to bez wątpienia jeden z czołowych walorów tego krążka) raczej zaspokoi zwolenników również sludge metalu.
Drugim utworem na płycie jest singlowy “Burning Down”, który już teraz może wpisywać się do czołowych bangerów od tej ekipy. Kolejnym singlem jest tytułowy “Cometh The Storm”. Wyróżnia się znakomitą, początkową partią bębnów Coady’ego Willisa, nowego perkusisty kapeli (dołączył do HoF w 2021 roku), a znanego chociażby z gry dla Big Business. Wybór tego numeru na promujący album jest bez wątpienia trafny, bo wyróżnia się in plus na tle i tak dobrej tracklisty.
Warto również zwrócić uwagę na kolejny – najbardziej oryginalny z całego zestawu – utwór „Karanlik Yol” nagrany w konwencji tureckiej muzyki folkowej. Niewątpliwie Matt Pike jest również fanem kultowego materiału kolegów po fachu, czyli płyty “Advaitic Songs” zespołu OM.
W drugiej połowie płyty utwory robią już na mnie mniejsze wrażenie, bo najlepsze kąski moim zdaniem muzycy zawarli w jej pierwszej części. Przyznać też muszę bez bicia, że przez lata byłem zdystansowany do grania tych panów. Niekoniecznie było to w materii estetycznej tego czego poszukiwałem. Sytuacja się zmieniła, gdy udało mi się dotrzeć na ich koncert w stołecznej Hydrozagadce. Moc Matta Pike’a z zespołem doprawdy odkrywana jest dopiero w trakcie występów live. Podpowiadam więc, że High On Fire wystąpi w tym roku w Polsce na Mystic Festival, a ja umieszczam ich występ w Top3 najbardziej wyczekiwanych przeze mnie koncertów na tej imprezie.
Dwadzieścia sześć lat po założeniu zespołu w amerykańskim Oakland, śmiało można powiedzieć, że 2024 rok to w dużej mierze rok High On Fire. Nagrali najlepszy w moim odczuciu krążek od przeszło dekady, brzmiący jakby mieli więcej energii i zapału do grania. Jesteśmy blisko połowy roku kalendarzowego i na ten moment jest to jedna z najlepszych płyt metalowych, jaka wyszła w bieżącym sezonie.
Ocena 4,5/6
Paweł Zwoliński
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: