W poszukiwaniu muzycznych wrażeń „wybrałem się” ostatnio do Portland, gdzie swoją kolejną – dziewiątą już płytę wydał zespół LáGoon. Siedem piosenek – tak różnych, że można dostać „kociokwiku”. I właściwie tylko ten stan doprowadził do tego, że przebrnąłem przez ten album.
Dużo tutaj brudu. Zaczyna się zadziornie i z punkowym zacięciem. Stały, pulsujący rytm „Cold Smoke” jest intensywny do samego końca. Bas fajnie zgrywa się z perkusją, która jest surowa i garażowa do bólu. Wrażenie robi lekko przestrzenny wokal Anthony’ego Gaglia’ego, który co jakiś czas przerywa również główną melodię dźwiękami syntezatora. Partie solowe, również w jego wykonaniu, takie mocno pixiesowskie, a momentami nirvanowskie. Dużo tutaj jednak punka i heavy na pierwszej linii. Ot, taki dobry utwór na otwarcie. Kolejny na płycie „Beyond the Trees” to już muzyczny ukłon w stronę Pixies i cięższych tematów w stylu black. I nie wiem czy mam złudzenie słuchowe czy nie, ale perkusja brzmi w tym numerze tragicznie. Jakby zupełnie nie trzymała tempa i nie współgrała z resztą instrumentów. Za to fajnie klasycznie brzmi wokal, z mocnym akcentowaniem refrenowych tematów.
Dalej jest różnie
Tytułowy „Skullactic Visions” (nie wiem zupełnie czemu akurat ten utwór został wybrany na tytuł płyty) to wolny kawałek, nieco odstający od całości. Jest też wyrwany z kontekstu instrumentalny „Buried”, który ma fajny motyw przewodzący. Niestety jest on zbyt krótki by na dłużej utkwił w naszej świadomości. Przyspieszenie w „Hill Bomb” przynosi zagrywki hardrockowe charakterystyczne dla dawnej epoki. Panowie próbują podkręcić tempo i mieszają style w strawnej papce znanych motywów. Mamy tu wokal, który jest bardziej deklamacją niż śpiewem. Tak jest do końca albumu. Ostatnie trzy utwory zlewają się niestety w jeden numer. Ciężko je zapamiętać.
Teksty może nie są górnych lotów, ale jest kilka momentów, nad którymi można się pochylić szczególnie tych, które dotykają naszej codzienności, w którą wpisana jest strata.
Jak informują bowiem muzycy na swojej stronie album poświęcony jest pamięci Todda Maurera – „kochającego ojca i przyjaciela, a także największego fana naszego zespołu”. Oprócz wspomnianego Anthony’ego Gaglia’ego zagrali: Kenny Coombs (bas) i Brady Maurer (perkusja).
Album – może nie jest wybitny, ale godny polecenia. Fajnie, że muzykom chce się grać i nagrywać kolejne albumy. Muzyczny świat stoi przed nimi nadal jednak otworem. Poszukują, a to już w muzyce połowa sukcesu.
Ocena (w skali 1-10) 5 cukierków na osłodę
🍬🍬🍬🍬🍬
Marcin Szyndrowski
Tracklista:
Cold Smoke
Beyond the Trees
Skullactic Visions
Buried
Hill Bomb
The Slow Down
Final Ride