IKS

Kozyrska x Sieczak [Rozmowa]

kozyrska-sieczak-rozmowa

Od słowa do słowa, od dźwięku do dźwięku, i w tym organicznym wdzięku powstał album „Nowe Niebo” duetu Kozyrska x Sieczak. Od jego premiery, 25 czerwca, minęło już kilka miesięcy, a zatem z pasją, acz już z pewnym dystansem możemy o nim porozmawiać. Co grają, i dlaczego jest w tym mnóstwo dobrej energii, dla równowagi doprawionej uśmierzającą ból melancholią? Przeczytajcie rozmowę, jaką przeprowadziła Ania Rok dla SztukMixa, a potem koniecznie ich posłuchajcie.

 

Ania Rok (AR): „Nowe niebo” to wyłącznie dziecko pandemii, czy też pomysł na album zrodził się jeszcze przed nią?

Joanna Kozyrska-Sieczak (JKS): I jedno, i drugie. Plan zrodził się wcześniej, ale niewątpliwie pandemia bardzo nam pomogła w jego realizacji. Oboje pracujemy na etatach, więc dopiero w czasie lockdownu mieliśmy więcej czasu, by poświęcić się wyłącznie muzyce. Wprawdzie już wcześniej mieliśmy wyznaczone terminy pracy w studiu nagrań, jednak zdecydowanie pandemia nam po prostu sprzyjała, za co paradoksalnie możemy być tylko wdzięczni.

AR: Jak długa jest taka droga – od pomysłu, by wyrazić siebie muzycznie do jego realizacji? Skąd w ogóle pomysł?

JKS: Już wcześniej realizowaliśmy się kreatywnie, biorąc udział w dużych – różnych projektach muzycznych, jednak coś takiego nigdy nie odbywało się na takim poziomie zaangażowania, jak byśmy chcieli, więc uznaliśmy że podziałamy razem. Najtrudniejsze było podjęcie samej decyzji, a później to już wszystko sprawnie poszło m.in. w kwestie organizacyjne. Sam proces tworzenia materiału był szybki. Dłużej trwało zbieranie finansów, nagrywanie. Jak już wszystko ruszyło, to tak naprawdę w 1,5 roku nagraliśmy zarówno EP-kę „Jeszcze będzie pięknie”, jak i album „Nowe Niebo”.
 
Maciej Sieczak (MS): Musimy zaznaczyć, że w 2020 roku mieliśmy łącznie 3 sesje nagraniowe, więc dla nas to jest wielki sukces, że jak tylko zaczęliśmy komponowanie i nagrania, to od razu weszliśmy na duże obroty, poszliśmy za ciosem.
 

AR: Jak wyglądał sam proces twórczy?

MS: Podział jest dość konkretny. Zaczynam z gitarą od szkiców, czyli od przełożenia pomysłu melodii na akordy. Potem dorzucam mieszankę perkusji, basu i gotową demówkę prezentuję Asi.
JKS: A ja do tej muzyki zaczynam pisać tekst. Zazwyczaj od razu rodzą mi się w głowie. Chociaż czasem zdarza się, że po przesłuchaniu mówię Maćkowi, że coś się nie klei. Sugeruję wtedy jakieś zmiany, dodanie konkretnego instrumentu. Początek procesu twórczego zostawiam więc całkowicie Maćkowi – on się on się zamyka w swoim pokoju muzycznym i tam tworzy, a później do mnie z tym wchodzi.
 

AR: Łatwiej jest tworzyć jako małżeństwo?

KS: Dobra energia między nami zdecydowanie nam pomaga. Nawet w okresie pandemii to się potwierdziło. Często słyszeliśmy rozmowy, że ludzie nie potrafią ze sobą wytrzymać, a u nas zupełnie nie było tego tematu. Do pokoju muzycznego wchodzimy pojedynczo, więc mamy swoją twórczą przestrzeń. Później się spotykamy, rozmawiamy o aranżacjach, muzyce. Nawet jeszcze przed zaśnięciem możemy wymienić myśli albo poglądy. Oczywiście na początku trochę się ścieraliśmy, nie było cukierkowo. Maćka ciągnęło mocno w stronę rockową, a mnie w bardziej liryczną. Trzeba było znaleźć kompromis, żeby trochę tej energii rockowej pozostało.
 

AR: „Nowe Niebo” już w samym tytule jest optymistyczne, trochę przekornie w stosunku do tego, do czego nas „pandemiczna twórczość” przyzwyczaiła. Jak byście chcieli tchnąć w nas nowe życie…

JKS: Cieszę się, że tak zinterpretowałaś ten album, bo naprawdę rzadko się spotykamy z taką interpretacją. Moim zdaniem nas rozszyfrowałaś. Już sam tytuł miał zapowiadać coś nowego, lepszego. Nadzieja i miłość – to głównie chcieliśmy przekazać. Teksty wypływają z nas, z naszego stylu życia.
 
MS: Wpływ na nie miały też ćwiczenia świadomości, czytanie filozofii. Na to poświęciliśmy nasz czas w pandemii. Na rozwój osobisty we wszystkich sferach życia – w sferze umysłowej, duchowej i cielesnej. Nauczyliśmy się, że nasza postawa jest efektem głównie naszego wyboru. To my decydujemy o tym, jak zareagujemy na to, co nam oferuje świat.
 
JKS: Pomysł płyty powstawał jeszcze przed pandemią i od początku zamysł był taki, że ma to być bardzo osobisty album, pełen pozytywnego przekazu, wypełniony naszymi charakterami. Jesteśmy w nich uczciwi wobec siebie i innych.
 

AR: Wasze muzyczne i pozamuzyczne inspiracje…?

MS: Ostatnio miewałem takie okresy, że na przykład na początku tworzenia naszego albumu słuchałem Vampire Weekend i HAIM. Wracałem też do swojej fascynacji RHCP, bo gdzieś tam chciałem oddać na „Nowym Niebie” podobny do „Californication” klimat, co chyba najbardziej słyszalne jest w utworze „Chwila”
 
JKS: Ja postawiłam na częstsze czytanie poezji, co faktycznie pomogło mi w pisaniu tekstów. Da się odczuć, jaka kobieca liryka mi w tym towarzyszyła, a dokładnie jeden tomik, który tak mocno mnie zainspirował, zaraził optymizmem.
 

AR: Jaki typ słuchacza jest wg Was najlepszym odbiorcą waszego albumu?

JKS: To na pewno ludzie, którzy lubią muzykę organiczną, żywe brzmienia, duże składy na scenie i może też sam fakt, że płyta nagrywana była tzw. starym sposobem – na żywo, analogowo, co obecnie nie jest takie oczywiste.
 

AR: Wspomnieliście o dużych składach na scenie… to może macie już jakieś plany koncertowe?

JKS: Możemy już zdradzić, i zaprosić jednocześnie, na 12 listopada do klubu Wydział Remontowy w Gdańsku na nasz debiutancki koncert „Nowego Nieba”.
 

AR: Wróćmy do albumu. Z perspektywy czasu coś byście w nim zmienili?

MS: Nie. Stworzyliśmy bardzo dużo piosenek, nie tylko te 11, które znalazły się na płycie. Szybko dokonaliśmy selekcji naturalnej i wybraliśmy z nich tylko te utwory, których jesteśmy absolutnie pewni. Nie ma żadnych tzw. zapychaczy.
 

AR: Które z nich to te ulubione?

JKS: Oboje na pewno uwielbiamy „Powroty”. Ja jeszcze „Wszystko”, „Gwiazdy”, „Zachód” czy też „Jestem” – to się trochę zmienia.
MS: „Jestem” szczególnie lubię grać na gitarze. Jest taki pozytywny! Wiele osób twierdzi, że to jest najlepsza piosenka z albumu.
 

AR: Warto podkreślić, że do każdego z waszych czterech singli został zrobiony teledysk. Mnie na kolana powalił ten do utworu „Powroty”. Piękny!

JKS: Za scenariusze do naszych teledysków głównie odpowiedzialny był Mateusz Białecki, reżyser. Oczywiście konsultował się z nami, chociaż mieliśmy taki przekaz myśli, że tylko zaczynałam mówić, a on już wiedział, na czym nam zależy. Trafiliśmy naprawdę na świetnego reżysera, który zrobił to tak jak chcieliśmy, a nawet lepiej.
 

AR: Jak zachęcilibyście do sięgnięcia po „Nowe Niebo” tych, którzy jeszcze was nie znają?

JKS: Po pierwsze każda piosenka ma przesłanie, głębszy tekst, który każdy może zinterpretować po swojemu. Może też dać się ponieść i poczuć to, co my mu chcemy przekazać. Po drugie, wszystko nagrywaliśmy na żywo w studio, a kompozycje są przemyślane, tworzą spójną całość. Są po prostu prawdziwe, szczere. Nikt nam niczego nie narzucał, więc zarejestrowaliśmy dokładnie to, co nam w sercu i duszy gra.
 
MS: To płyta dla kogoś, kto poszukuje połączenia oczyszczającego tekstu, brzmienia i nie traktuje muzyki jako tła przy wykonywaniu codziennych czynności, a przede wszystkim chce słuchać, chce pomyśleć nad tym, co słyszy.
 

AR: Czego w najbliższej przyszłości możemy się jeszcze od duetu Kozyrska x Sieczak spodziewać?

JKS: Mogę już zdradzić, że właśnie w październiku wchodzimy znowu do studia, żeby zarejestrować niektóre utwory w sesji live, z pełnym składem czyli takim, jaki będzie nam towarzyszył na koncertach.
 

AR: „Nowe Niebo” jest dostępne w streamingu, np.na Spotify. Gdzie jednak miłośnicy CD mogą nabyć wasz album w tej wersji?

MS: Album można zamówić na naszej stronie www.kozyrskaxsieczak.pl. Tam też znajdują się linki do naszych kanałów w social media. Zapraszamy!
 

AR: Moi Drodzy, życzę Wam powodzenia i do usłyszenia na koncertach!

 
JKS, MS: Dziękujemy!

Rozmawiała: Anna Rok

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz