„W chwili, gdy na całej planecie zamarł niemal cały ruch, samce Klangora zdecydowały się wydać na świat swoje potomstwo (…)” Takimi słowami, zadeklamowanymi gościnnie przez Topora z Chałtkore’a, zaczyna się debiutancki album warszawskiego zespołu Klangor. Odnoszą się one oczywiście do pandemii COVIDA. I chociaż COVID w ostatnim czasie nie jest już wiodącym tematem w sferze medialnej, to na płycie „Arytmia” pojawia się, w warstwie tekstowej, kilka razy.
Zespół Klangor tworzą: Piotr SYROK Syrocki (wokal) Rafał NÓWKA Nowakowski (gitara solowa), Kamil CYBER Nowicki (gitara rytmiczna), Mateusz FIFA Wiak (gitara basowa), Tomasz Nachyła (perkusja) i pomimo faktu, iż „Arytmia” jest ich debiutem, ciężko napisać, że tworzą go nowicjusze. Panowie w przeszłości udzielali się (bądź nadal to robią) w innych zespołach czy też projektach muzycznych. Tym razem postanowili jednak potraktować temat poważnie i nagrać solidny rockowo – metalowy materiał. Zanim jednak do tego doszło zaliczyli kilka przeglądów kapel i zdobyli parę cennych nagród oraz wyróżnień: 2021.12 – Artysta roku strony Polska Muzyka Alternatywna, 2021.09 – Nagroda Publiczności Stowarzyszenie Muzyka dla Wszystkich, 2021.07 – I miejsce Cieszfanów festiwal, 2020.09 – I miejsce X edycji Festiwalu Rockowe Error. Trzeba uczciwie przyznać, iż była to znakomita baza, aby zaproponować słuchaczom swój długogrający materiał.
Przed wydaniem płyty pojawiło się również w serwisie internetowym YouTube kilka teledysków grupy: „Zbroja”, „Kryzys”, „Podzieleni” oraz „Fristajla”. Każdy z nich daje doskonały pogląd jakie wpływy są najbliższe klangorowemu sercu. Zespół celuje w rockowo-metalowe klimaty silnie osadzone w latach 90-tych oraz pierwszej dekadzie XXI wieku. Nie jest to jednak nachalne kopiowanie. Słychać w tym metal, nu-metal, grunge czy też po prostu rock i jest to naprawdę bardzo ciekawie wymieszane oraz zaaranżowane. Weźmy chociażby utwór „Fristajla”, który jest przeróbką wielkiego hitu Bomfunk MC’s. Ten kawałek jest doskonałym przykładem, że Klangor nawet w przypadku coveru nie idzie na łatwiznę. Wszak „Freestyler” to przecież czysta elektronika, a Warszawiacy zrobili z niego rockowego wymiatacza, który z pewnością doskonale sprawdzi się na koncertach. Do tego stworzyli nowy, żartobliwy tekst o… wokaliście szukającym zagubionego mikrofonu.
Myliłby się jednak ten, kto myśli, iż Klangor to jedynie „jajcarze”. Słychać, że zespół bardzo poważnie podchodzi do sfery tekstowej, często poruszając w swojej twórczości tematy społeczno-polityczne. Rewelacyjny kawałek „Podzieleni”, tak jak wskazuje tytuł, traktuje o wszechobecnych podziałach. Fani Slipknota odnajdą w nim swoje ulubione klimaty, a przebojowy refren jest wręcz uzależniający. Znowu, mocno grunge’owy „Kryzys” to rozkminka wokalisty o kryzysie wieku średniego i wkurwieniu na otaczającą rzeczywistość. Zresztą ten „wkurw” słychać często, zarówno w muzyce zespołu jak i w wyśpiewanych (bądź wykrzyczanych) tekstach. Najlepszym przykładem jest kawałek „Ognisko”- kolejny w duchu zespołu z Des Moines. Podmiot liryczny chciałby puścić z dymem (oczywiście metaforycznie) m.in. kilka wadzących mu instytucji, ciężarówki antyaborcyjne oraz… Mierzeję Wiślaną. Jest jeszcze klasycznie metalowy utwór „Covid”, i tutaj raczej nie muszę pisać o czym traktuje tekst. Konkretną agresywną, napierdalankę Klangor proponuje również w utworze „W poprzek”, zaś „Zbroja” – jeden z najjaśniejszych momentów całości – to hymn pochwalny dla… obojętności i asertywności z wyśmienitą solówką gitarową Rafała Nowakowskiego.
Chciałbym jednak wyróżnić przede wszystkim dwie pozycje z tego albumu. Pierwsza to „Czerwone słońce”, w którym zespół rewelacyjnie kombinuje w warstwie rytmicznej oraz w zmianach muzycznego klimatu. To doskonały przykład jak dobrymi muzykami są członkowie Klangora oraz sztandarowy przykład jak zacnym wokalistą jest Piotr Syrocki. Jego głęboki, męski wokal to bardzo mocny punkt zespołu. Potrafi czyściutko zaśpiewać, ale i ryknąć tak, że glany same spadają z nóżek. Do tego bardzo dobrze odnajduje się w klimatach wręcz lirycznych, takich jak w utworze „Puste gniazdo” – drugi z utworów, który chcę wyróżnić. Ten najspokojniejszy fragment płyty, niesamowicie emocjonalny, tekstowo traktuje o… samotności. Przepiękny kawałek, w którym zespół zaproponował wręcz lekko folkowy klimat. Folkowo – numetalowy vibe objawia się również w „Fiołku”. Zapewne sam Serj Tankian – słuchając go – z uznaniem skinąłby głową. A i tutaj usłyszeć można bardzo fajne połamańce rytmiczne.
Utwory opisałem niekoniecznie w takiej kolejności, w jakiej znajdują się na płycie – warto jednak wspomnieć, iż w zamykającym całość – również „jajcarskim” kawałku – „BAM BAM” wokalnie udziela się Marcin „Marchewa” Mackiewicz , czyli producent „Arytmii”.
Klangor to zgodnie z definicją „głos lecącego ptactwa” i zdecydowanie to co muzycy proponują na swoim albumie jest głosem czystym, równym, którego chce się słuchać. Myślę, że to pozycja, na którą powinni zwrócić uwagę przede wszystkim fani takich zespołów jak Slipknot, System Of A Down czy polskiej Comy. „Arytmia” nie jest może płytą, która zrewolucjonizuje polski rynek muzyczny, ale na pewno jest bardzo solidnym, rokującym debiutem i jestem bardzo ciekawy jak rozwinie się dalsza kariera zespołu. We mnie panowie mają już swojego fana.
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 ptaków
🐦︎ 🐦︎ 🐦︎ 🐦︎ 🐦︎ 🐦︎ 🐦︎
Mariusz Jagiełło
Adres pod którym można zamawiać płytę w wersji fizycznej:
klangorofficial@gmail.com
Tracklisting:
Intro
Zbroja
Fiołek
Fristajla
Kryzys
Podzieleni
Czerwone słońce
Covid
Puste gniazdo
W poprzek
Czwartek
Ognisko
BAM BAM