IKS

Kaśka Sochacka – rozmowa

kaśka-sochacka-rozmowa

26 marca tego roku ukazała się debiutancka płyta Kaśki Sochackiej – „Ciche dni”. Album jest zwieńczeniem trwającej prawie dekadę artystycznej drogi artystki, która zaowocowała wyjątkowo poruszającym muzycznym doświadczeniem. Jak przyznała Sochacka, kiedy upragniona płyta ujrzała światło dziennie, poczuła „ulgę, szczęście, dumę i satysfakcję. To raczej była mieszanka tych wszystkich uczuć. Naprawdę, cieszyłam się jak dziecko w dniu premiery płyty”.

Jakie emocje towarzyszyły wokalistce w czasie jej tworzenia? I jak współpracowało się artystce z wyjątkowymi muzycznymi osobowościami na studyjnym debiucie? O tym oraz o innych kulisach powstania „Cichych dni” – mówi w rozmowie ze SztukMix Kaśka Sochacka.

 
– Kuba Banaszewski: Przede wszystkim na wstępie chciałbym pogratulować wspaniałej płyty, która wprost idealnie wpisuje się w czas, w jakim się ukazała i muszę przyznać, że od dnia premiery towarzyszy mi ona bardzo często, dodając kolorytu tej aurze spóźniającej się wiosny… Czy odczuwasz jakąś ironię losu w tym, że Twój upragniony i długo wyczekiwany studyjny debiut ukazuje się w tak trudnym dla nas wszystkich momencie, który jednocześnie sprzyja odbiorowi tak melancholijnej muzyki?
 
– Kaśka Sochacka: No cóż, nie są to łatwe czasy dla nikogo. Pewnie, że wolałabym, żeby świat wyglądał dziś inaczej, ale nie narzekam i staram się na wszystko patrzeć pozytywnie. Myślę, że te piosenki prędzej czy później i tak dotrą do zainteresowanych. Bardzo na to liczę.
 
-KB: Z pewnością tak będzie, bo tak poruszająca i jednocześnie uniwersalna muzyka, zawsze obroni się sama… Na swojej najnowszej płycie, mimo, iż jest to studyjny debiut, jawisz się już jako pewna siebie, ukształtowana artystka. Czy ostatnie lata, które tak szczerze opisujesz w historii dołączonej do płyty, przygotowały Cię na to, by wydając album wkroczyć na muzyczną scenę z podniesionym czołem?
 
– KS: Ostatnie lata na pewno były bardzo pracowite i utwierdziły mnie w przekonaniu, że muzyka daje mi najwięcej szczęścia, że nic innego nie chcę robić. Myślę, że mam dzisiaj na tyle poukładane w głowie, że wiem, co jest dla mnie ważne i z czym czuję się komfortowo. Dużo się o sobie nauczyłam.
 
-KB: Skoro pracowity czas, który zaowocował debiutancką płytą, był tak budującym doświadczeniem, to jakie emocje Ci towarzyszyły, kiedy album ujrzał światło dzienne? Wraz z premierą „Cichych dni” poczułaś bardziej ulgę, że w końcu się udało, czy szczęście i satysfakcję, że możesz podzielić się swoją muzyką ze światem?
 
– KS: Ulgę, szczęście, dumę i satysfakcję. To raczej była mieszanka tych wszystkich uczuć. Naprawdę, cieszyłam się jak dziecko w dniu premiery płyty. W uczuciach bywałam kiedyś bardzo powściągliwa. Nauczyłam się jednak, żeby się szczerze cieszyć, gdy jest dobrze i dawać sobie przestrzeń na bycie smutną, gdy jest mi źle.
 
– KB: Płyta jest naładowana bardzo osobistymi emocjami. Z każdym przesłuchaniem moją uwagę najmocniej zwraca „Znowu jestem w punkcie, który dawno temu już minęłam”, gdzie wręcz wylewasz z siebie kolejne dawki przejmujących słów. Czym więc, w tym przypływie zwierzeń, są dla Kaśki Sochackiej tytułowe „ciche dni”?
 
-KS: Ciche dni to czas na przemyślenia, refleksje, wątpliwości. To też moment, w którym zdajesz sobie sprawę, gdzie chcesz być „jutro”, co jest dla Ciebie ważne, podejmujesz decyzję. To obawy, ale też nowe nadzieje.
 
– KB: Czy teksty na płycie są dla Ciebie pewnego rodzaju ucieczką i schronieniem?
 
– KS: Zasadniczo, to jest mi w życiu bardzo dobrze i nie potrzebuję nigdzie „uciekać”, ale jest coś w tym, o co pytasz. Pisanie czy tworzenie muzyki – to przestrzeń, w której się czuję wyjątkowo swobodnie. Niczego się nie wstydzę, nie ma żadnych ograniczeń. To jakiś element wrażliwości, której nie sposób pokazać w normalnym, codziennym życiu, a która we mnie jest. Nie da się tego „wyłączyć”, choć często próbuję, bo wtedy wszystko dotyka mniej, dostrzegam się mniej, wszystko jest łatwiejsze.
 
– KB: Przed premierą płyty poznaliśmy dwie kompozycje – koncertowa wersja „Wiśni” znalazła się na płycie live Korteza, odnosiła też sukcesy na trójkowej liście przebojów. Z kolei „Mróz” po kilku latach nabrał nowego wymiaru i na albumie słyszymy go w nowej, znacznie bogatszej aranżacji. Jak widzisz je dziś?
 
– KS: Kiedy robię piosenki, to kompletnie nie myślę o tym, dlaczego coś jest takie, a nie inne. Nie kalkuluję. Kieruję się tylko intuicją i tym, co w danym momencie mi się podoba. Akurat tak się wydarzyło, że „Mróz” doczekał się nowej aranżacji, która dobrze wpasowała się w klimat płyty i na tej płycie finalnie wylądował. Chyba nie było numeru, do którego „ciągnęliśmy” z resztą piosenek. Po prostu – dobrze się bawiliśmy w studiu.
 
– KB: Muszę przyznać, że poza łapiącą za serce warstwą liryczną, tym, co urzeka równie mocno, jest instrumentalna strona albumu, która w perfekcyjny sposób spaja ze sobą nastrój tekstów. Za wyjątkowe brzmienie płyty odpowiadają m.in. Olek Świerkot oraz Agata Trafalska, która pomagała przy tekstach. Jak pracowało Ci się z tym zgranym i uznanym artystycznym tandemem, który ma na koncie sukcesy m.in. z Kortezem? Czy bez problemu udało się znaleźć z nimi muzyczną nić porozumienia?
 
– KS: Mnie osobiście świetnie się pracowało nad tą płytą. Agata pomogła przy kilku tekstach i była dobrym duchem projektu. Z Olkiem zaś spędziliśmy niezliczone godziny w studiu, dopracowując każdy szczegół w jej brzmieniu. Ekstra było to, że często naprawdę rozumieliśmy się bez słów. I Agata i Olek zostawili na tej płycie bardzo dużo serducha, za co jestem im niesamowicie wdzięczna.
 
– KB: Mimo naprawdę spójnego klimatu, który jest jedną z największych zalet „Cichych dni”, Twoja płyta jest także bardzo różnorodna. Poza wszechobecną, kojącą melancholią słyszę w niej wiele muzycznych wpływów, od akustycznego indie i szlachetnego popu po rozedrganą alternatywę… Jaka muzyka towarzyszy Ci na co dzień? Skąd najmocniej i najczęściej czerpiesz inspiracje?
 
– KS: Tych inspiracji jest bardzo dużo. Cały czas coś nowego chłonę i coś innego zostawia we mnie ślad. W dzisiejszych czasach dostępność muzyki jest nieograniczona i pięć sekund po premierze nowej płyty możesz jej już posłuchać w sieci. Korzystam z tych możliwości z przyjemnością.
 
– KB: Mówiąc o muzycznej różnorodności… Na płycie znajdziemy trzy duety – ten najbardziej oczywisty z Kortezem w przejmującym „Dla mnie to już koniec” jest moim faworytem, ale mamy też gościnny udział Vito Bambino w świetnym „Boję się o Ciebie”, a także wokalizę Dawida Podsiadły, która dodaje wyjątkowego kolorytu tytułowej kompozycji. Jak wspominasz współprace z tymi trzema, jakże odmiennymi muzycznymi osobowościami?
 
– KS: Znakomicie. Każdy z nich jest super gościem, z którym można normalnie, na luzie pogadać. Te współprace muzyczne samą mnie zaskoczyły. To rozczulające, że do nich w ogóle doszło, że tacy artyści zaangażowali się w debiutancką płytę dziewczyny, o której w sumie mało kto słyszał. Na dodatek, w przypadku Vito i Korteza, ta inicjatywa wychodziła z ich strony. To było niesamowite.
 
– KB: Droga, jaką przeszłaś od czasu pierwszych muzycznych prób i pomysłów, które znalazły w końcu swoje miejsce na płycie, do samego wydania „Cichych dni” wielokrotnie była bardzo wyboista. Poza debiutanckim krążkiem, możemy teraz usłyszeć Twoje piosenki również w serialach. Czy ta płyta jest podsumowaniem pewnego etapu w Twoim życiu i spełnieniem marzenia o karierze i uznaniu, które właśnie mają miejsce?
 
– KS: Na pewno „Ciche dni” to spełnienie moich marzeń i zamknięcie jakiegoś długiego etapu w moim życiu. Bardzo się cieszę, że płyta została ciepło przyjęta i zjednuje sobie słuchaczy. To największa i najpiękniejsza nagroda za te kilka lat dążenia do wydania płyty.
 
-KB: A jakie cele i wyzwania postawiłabyś przed sobą dziś, kiedy Twój album w końcu spotkał się z tak ciepłym odbiorem krytyków i słuchaczy?
 
– KS: Te nowe cele i marzenia powoli się kształtują. Na pewno chcę już zawsze robić to, co robię teraz – pisać piosenki, wydawać płyty i – mam nadzieję, jak najszybciej – grać koncerty.
 
– KB: Dziękuję bardzo za rozmowę i mam nadzieję, że już niedługo spotkamy się wszyscy na Twoich koncertach.
 
– KS: Dziękuję. Do zobaczenia na koncertach, o których będziemy informować na bieżąco.
 

Rozmawiał: Kuba Banaszewski

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz