Po debiutanckiej “Linii Życia” sprzed dwóch lat wokalistka Kasia Lisowska wraca z nowym albumem “Aura”, który jeszcze głębiej sięga do sfery emocji i uczuć, niż poprzednia płyta. O szczegółach, zmianach i realizacji płyty autorka opowiedziała mi w poniższej rozmowie.
Maciej Majewski: Co zmieniło się po wydaniu „Linii Życia” w Twoim podejściu do materii muzycznej?
Kasia Lisowska: Właściwie idzie to w parze z moim rozwojem osobistym. Jak w życiu każdego człowieka na różnych jego etapach, fascynują mnie nowe rzeczy, chęć wprowadzania zmian – również w muzyce, którą tworzę. Doświadczenia życiowe, które przychodzą także wpływają na sposób mojej wypowiedzi artystycznej, rozwijają mnie i pozwalają uwolnić nowy język dla mojej muzyki, bliższy brzmieniom orkiestrowym, bardziej przestrzennym.
MM: Na „Aurze” tytuły utworów stanowią nazwy kolorów, symbolizujących paletę barw ludzkiej aury. Czy każdy z nich w jakimś stopniu odpowiada konkretnemu uczuciu/emocji?
KL: Zgadza się. Każdy tytuł to artystyczna wypowiedź zgodna ze znaczeniem kolorów w aurze. Każdy z nich jest osobistym wyznaniem, zbudowanym na uczuciach, doświadczeniach i świadomej drodze do osiągnięcia balansu w życiu. „Aura” to płyta pełna subtelności i nastrojowości. To podróż w głąb siebie, terapia muzyką, prosto z serca, w której zwycięża miłość. Przede wszystkim ta do samej siebie.
MM: Mam wrażenie, że swoiste pogodzenie osiągasz w utworze „Złoty”, gdzie dziękujesz m.in. sobie
KL: Każdy kolejny utwór na płycie jest spójną drogą do ukochania siebie. Złoty kolor w aurze ludzkiej jest związany z siłą i mądrością. Słuchając swego wewnętrznego głosu, który prowadzi do zrozumienia i życia w zgodzie z samą sobą, powstał właśnie ten utwór.
MM: A czemu między „Złotym”, a „Srebrnym” pojawia się utwór tytułowy?
KL: Początkowo „Aura” miała być utworem końcowym, jednakże „Srebrny” jako kompozycja stała się dla mnie klamrą spinającą cały proces twórczy.
MM: Na płycie wystąpiło kilku muzyków, natomiast głównym twórcą i aranżerem jest Łukasz Kowalski. Jak wyglądał proces tworzenia tego materiału?
KL: Twórcą utworów jestem ja, zarówno w warstwie tekstowej jak i muzycznej. Wybrałam na producenta muzycznego Łukasza, ponieważ wiedziałam, że zrozumienie muzyczne między nami jest wyjątkowe i odzwierciedli się to w aranżacjach. Tak też się stało.
MM: A jak to wyglądało w przypadku pozostałych instrumentalistów?
KL: Różnie. W przypadku np. utworu pt. „Niebieski” zdecydowaliśmy z Łukaszem, że instrumenty zostaną nagrane na tzw. „setkę”, co wpłynęło na wyjątkowy klimat i feeling. Podobnie w utworze pt. „Czarny”, gdzie grałam sama na fortepianie i śpiewałam jednocześnie, by zachować i oddać odpowiedni nastrój oraz emocjonalność kompozycji. Natomiast w tytułowej „Aurze” były to nagrania sesyjne muzyków.
MM: A czym kierowaliście się zapraszając do gry akurat Piotrka Żaczka, Wojtka Stanisza, Przemka Kuczyńskiego, Kubę Chmielarskiego i Piotra Krzemińskiego?
KL: To fantastyczni muzycy, z którymi znamy się na co dzień. Ma to wpływ na dobrą komunikację i zrozumienie podczas nagrań.
MM: Będziesz promowała ten materiał na koncertach?
KL: Bardzo chciałabym. Mam nadzieję, że niedługo będę mogła podać szczegóły.
MM: „Aura” ukaże się na winylu?
KL: Nie miałam takich planów, ale kto wie?
Rozmawiał: Maciej Majewski
Najnowszy singiel Kasi Lisowskiej „Aura”.
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: