IKS

Julia Jacklin – „Pre Pleasure” [Recenzja], dystr. PIAS Poland

julia-jacklin-pre-pleasure

Czekałem na tę płytę i bałem się, że gdy ją usłyszę, sentyment do dwóch poprzednich zabije radość i przyjemność ze słuchania trzeciego albumu. Czas oczekiwania spędzałem więc na powtarzaniu w myślach ulubionego powiedzenia Australijczyków: „no worries & all good”. Czy zadziałało? Oczywiście, że nie, ale przynajmniej z wielką ulgą wysłuchałem „Pre Pleasure”, bo okazało się, że moje obawy były nieuzasadnione i nie dość, że płyta świetnie broni się przed swoimi poprzedniczkami, to na dodatek szybko zapada w serduchu.

Jeśli jeszcze nie znacie młodej artystki indie popowej prosto z Australii, to warto zapoznać się z jej dorobkiem artystycznym, bo to ciekawy głos młodego pokolenia muzyków, którzy w swojej muzyce szukają nowych kanałów przekazu. To, co charakteryzuje twórczość Julii Jacklin to przede wszystkim umiejętność i talent do komponowania melodii zapadających głęboko w pamięć oraz pisania ciekawych tekstów traktujących o ważnych sprawach w nieoczywisty sposób. Udane i ciepło przyjęte albumy „Don’t Let the Kids Win” (2016) i „Crushing” (2019) to płyty mające ze sobą wiele wspólnego, natomiast trzecia płyta Jacklin odbiega nieco od schematów, do których zdążyła przyzwyczaić nas wokalistka z Melbourne.

 

Gdy po „Crushing” z 2019 roku kurz wywołany zamieszaniem wokół artystki zdążył opaść, Julia Jacklin zaskoczyła eksperymentalnymi w moim mniemaniu singlami skomponowanymi we współpracy z innymi muzykami: hałaśliwym „Army of Me” nagranym wraz z RVG, a następnie świetnym „Just To Be A Part” będącym owocem spotkania Julii z… Billem Fayem! Po tych wydarzeniach nie byłem pewien, czego będą mogli się spodziewać fani Australijki na nowej płycie. W końcu jednak 10 maja tego roku na światło dzienne wydostał się singiel zapowiadający nowy album. Utwór „Lydia Wears A Cross” zdradził wiele na temat nadchodzącej premiery. Okładkę, prawdopodobne miękkie brzmienie i coś nowego w lirycznym znaczeniu. Utwór opowiada o konflikcie między teatralnym charakterem religii obecnym w życiu młodych ludzi a zaprzeczającym temu przekazem o głębszym, metafizycznym znaczeniu religii, którym również są na co dzień karmieni. Sądziłem zatem już wtedy, że trzecią płytą Julia nie zawiedzie. Nie myliłem się.

 

 

Album Wydany 26 sierpnia składa się w całości z utworów napisanych przez Julię. Romansom z Kanadą nie ma końca: płyta nagrana została w studiach Mixart Studios i Planet Studios w Montrealu, a materiał został opracowany przez Julię Jacklin i Marcusa Paquina. Za inżynierię odpowiada Karolane Carbonneau, a mastering – Joao Carvalho. Płyta składa się z 10 kompozycji, które zapewniają nam 38 minut czystej przyjemności.

 

Jacklin określana jako artystka spod szyldu indie nie próbuje wyjść z szuflady, a wręcz przeciwnie: nieźle się w niej urządziła. Płyta nie jest wolna od różnorodnego instrumentarium i ciekawych zabiegów. Oczywiście nie obyło się bez zmian. Odczułem więcej subtelności i delikatności zarówno brzmieniowo, jak i lirycznie. Julia nadal porusza ważne z pewnego punktu widzenia tematy niebędące wielkimi sprawami, ale nadal znaczącymi wiele dla jednostek, ryzykownie graniczący z miałkością (idealnie przy tym balastuje, jakby chodziła po linie). Nie doświadczymy tutaj czegoś na wzór naładowanych emocjonalnością i gitarową elektryką piosenek „LA Dream” ani „Small Talk” – Na „Pre Pleasure” dominują dźwięki gitary akustycznej, pianina i efektów gitarowych w tle. Spokój, subtelność, refleksja.

Flagowe numery z albumu to jednocześnie te utwory, które najbardziej przypadły mi do gustu: rytmiczny i trudny utwór „Love, Try Not To Let Go” (kto opowie o trudach miłości lepiej niż Julia?), „Lydia Wears A Cross”, „I Was Neon” i genialne jakby wszystkim nam znane „End of A Friendship”. Płyta to opowieść o emocjonalnych doświadczeniach i podróży przez życie i świat, które definiują wpływ na naszą uczuciową dojrzałość. Wiele subtelnego rytmu, miękkie brzmienie, przyjemność ze słyszenia dźwięków i melodyjność. Co prawda zabrakło mi na takiej przecież płycie czegoś podobnego do ballady „Don’t Know How To Keep Loving You” z albumu „Crushing”, niemniej takie braki rekompensuje świeżość i doskonały balans między energią a spokojem.

 

Ocena [w skali od 1 do 10]  8 świeżych chlebków tostowych

🍞🍞🍞🍞🍞🍞🍞🍞

 

Oskar Cieślicki

 

Lista utworów:
1. Lydia Wears A Cross
2. Love, Try Not To Let Go
3. Ignore Tenderness
4. I Was Neon
5. Too In Love To Die
6. Less Of A Stranger
7. Moviegoer
8. Magic
9. Be Careful With Yourself

10. End Of A Friendship

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz