Brytyjska grupa Sleaford Mods ani myśli zejść ze ścieżki konfrontacyjnej, jeśli chodzi o problemy społeczne i polityczne Wielkiej Brytanii. Na najnowszej płycie „UK Grim” jak zwykle rozprawia się z nimi w sposób bezpardonowy, korzystając także z pomocy znamienitych gości. Głos zespołu, Jason Williamson bez ogródek prezentuje swoje zdanie i swoje poglądy na wiele spraw. W poniższej rozmowie opowiedział mi nie tylko o kilku niuansach dotyczących zawartości niektórych utworów z „UK Grim”, ale jak zwykle przedstawił swoją opinię wobec bieżących kwestii brytyjskiej polityki i… monarchii.
Maciej Majewski: Poprzednim razem rozmawialiśmy w samym środku pandemii koronawirusa. Dziś jesteśmy dwie płyty Sleaford Mods oraz dwóch brytyjskich premierów dalej od tamtych chwil. Jak dziś postrzegasz Anglię z perspektywy tych niemalże 3 lat?
Jason Williamson: Pod pewnymi względami jest w jeszcze gorszej sytuacji, niż te 3 lata temu. Sprawy gospodarcze, ekonomiczne i socjalne po prostu leżą. Rząd Torysów to banda jebanych nieudaczników, mająca w dupie ludzi i ich problemy. Mogę zrozumieć konserwatywne podejście do pewnych spraw, ale pogardy wobec problemów ludzi, nigdy!
MM: Znam Twoje zdanie na temat brytyjskiej monarchii, ale nie masz wrażenia, że po śmierci Elżbiety II ich życie zaczęło przypominać reality show?
JW: W dużym stopniu tak. Nadal są przeklęcie bogaci, żyją tym dziwacznym życiem rodem z Disneylandu i – co najbardziej mnie dziwi – wciąż mają się dobrze. A przecież są wśród nich pedofile, osoby z zaburzeniami osobowości i mobberzy, którzy wciąż są pazernymi skurwysynami! Nadal nikt z nich nie został rozliczony, czy osądzony za swoje czyny. To jest po prostu obrzydliwe! Monarchia stała się żałosnym tworem, który jest jeszcze bardziej zbyteczny, niż wcześniej. Ale oczywiście cała rodzina królewska się tym nie przejmuje. Od zawsze mają w dupie społeczeństwo.
MM: A gdy pomyślisz, ile wydadzą na koronację Karola…
JW: …to bierze mnie kurwica! Absurdalna strata pieniędzy! I to w czasach, gdy publiczne środki są niemalże na wyczerpaniu, a dysponowanie nimi pozbawione jest racjonalnego sensu.
MM: Oglądałem serial „Farma Clarksona”, gdzie Jeremy Clarkson, aspirujący do bycia rolnikiem, ukazał dość złożone problemy angielskiej wsi. Z twojej perspektywy może wydać się to śmieszne, że bogaty koleś bawi się w rolnika. Ale jak zobaczyłem, ile pieniędzy wydał na to wszystko, to trochę przestało mi być do śmiechu.
JW: Ten serial jest dla mnie niejednoznaczny. Głównie ze względu na Clarksona, który przez lata miał w dupie ekonomię, czy ochronę środowiska, zapierdalając wszędzie tymi swoimi przerobionymi furami. Myślę, że to, co pokazano w tym serialu, to tylko kropla w morzu problemów na wsi. Tak więc mamy megalomanię i głupotę Clarksona, bawiącego się w rolnika, a z drugiej strony – tak, poruszył tam np. problem dotacji dla rolników, które po Brexicie są kurewsko nierówne. Mnie jednak jest bliżej problemów miejskich, bo to moje naturalne środowisko.
MM: Przechodząc już do zawartości „UK Grim” – Florence Shaw z Dry Cleaning zaśpiewała dość upiornym głosem w „Force 10 From Navarone”.
JW: Masz rację, ale to jest cudowne. Florence jest niesamowita. Rewelacyjnie odnalazła się w tym numerze i nadała mu właśnie taki nawiedzony klimat. Uwielbiam go!
MM: Z kolei w elektropunkowym „Tilldipper” deklamujesz: „Cash please, cash please”. Czy to aluzja do transakcji wirtualnych za pomocą kart kredytowych, czy raczej do tematu braku gotówki?
JW: Dotyczy to braku gotówki, a dokładnie podbierania gotówki z kasy fiskalnej. Niezależnie od tego, jaki biznes prowadzisz, jesteś skazany na kasę fiskalną. To daje namacalny i bezpośredni kontakt z pieniędzmi. „Tilldipper” odnosi się do takich działań, a przede wszystkim próbuje znaleźć w nim usprawiedliwienie dla podbierania pieniędzy z kasy zwłaszcza przez osoby np. zatrudnione w danym sklepie, które ledwie potrafią się utrzymać, pracując w takich miejscach. To kawałek introspektywny. Dotyczy mojego życia, gdy byłem bardzo młodym człowiekiem. Zresztą utworów tego typu w na “UK Grim” jest więcej.
MM: Myślę, że utwór „Right Wing Beast” jest jednym z najbardziej uniwersalnych utworów, jakie Sleaford Mods kiedykolwiek nagrał. W Polsce prawica jest ogromnym problemem. I obawiam się, że zawsze będzie…
JW: Masz rację. To naprawdę dobry utwór. Jestem z niego bardzo dumny. Natomiast tekst dotyczy zmian, jakie zaszły w poglądach ludzi, którzy niepostrzeżenie przeszli na stronę prawicy, radykalizując się i pozbawiając się szansy na sensowny dialog. Do tego grona włączyłbym także antyszczepionkowców i wszystkich tych idiotów wierzących w teorie spiskowe, którzy mieli czelność zabierać głos w debatach publicznych. A niestety znam takich ludzi, którzy po latach logicznego myślenia, przeszli na taką stronę… Teraz dostaję teraz od nich linki z różnymi gównami typu: czy szczepionka na koronawirusa ma swoją orientację? Kiedyś to byli ludzie zaangażowani społecznie i politycznie, a dziś są po prostu zjebami, którzy ze strachu, przeszli na – ich zdaniem – bezpieczne pozycje. Uważam, że trzeba o tym mówić, dlatego podjąłem ten temat w tym numerze.
MM: Przypuszczam, że płaskoziemców też wliczasz do tego grona?
JW: O, zdecydowanie! (śmiech) To są dopiero pojeby, którym nie przemówisz do rozumu!
MM: Kim lub czym jest tytułowy Don?
JW: To była impreza, którą zorganizowało kilku kolesi, a na którą nikt nie przyszedł. Odbywał się w klubie o tej samej nazwie. ‘Organizatorzy’ przygotowali ulotki, które były mało czytelne, więc nikt się nie zjawił. A tu trzeba opłacić klub, wynajęcie, drinki… Tak było na początku lat 90. To jeszcze jeden numer introspektywny, a właściwie biograficzny. Pojawia się w nim także wątek mojego ojca i jego wątpliwego stylu życia. Wychowałem się zresztą w otoczeniu chłopaków, których ojcowie byli podobni – sardoniczni, a jednocześnie prowadzili dość frywolny styl życia, sypiając z wieloma różnymi kobietami. Uważam, że to ohydne. Chciałem te dwa wątki połączyć w tym utworze – ich nieogarnięcie i dość bezczelny styl życia przepełniony kokainą i przygodnym seksem.
MM: W utworze „So Trendy” pojawia się Perry Farrell z Jane’s Addiction, który… rapuje. Zawsze uważałem Perry’ego w za rebelianta z punkowym zacięciem, a w połowie za dość artystowskiego gościa.
JW: Perry jest absolutnie zajebisty. Dla mnie jest właśnie bardzo punkowy. Ta aura, która towarzyszyła Jane’s Addiction na początku, nie opuściła go. Skontaktowaliśmy się z nim z zapytaniem, czy byłby zainteresowany współpracą. Natychmiast na nią przystał. Coś wspaniałego!
MM: Z drugiej strony utwór „I Claudius” brzmi jak ze złotej ery trip hopu. Świetnie by się sprawdził z udziałem Tricky’ego.
JW: O, coś w tym jest, chociaż nie postrzegam tego numeru jako stricte triphopowego. Ma jednak w sobie jakąś ‘chorą’ atmosferę, może rzeczywiście zbliżoną do trip hopu. Nie znam Tricky’ego osobiście, więc nie wiem, czy byłby zainteresowany, choć znam i cenię jego twórczość.
MM: Swoją drogą, wydaje mi się , że hip hop jest pewnego rodzaju wytrychem w twórczości Sleaford Mods, który pozwala złapać kontakt z pokoleniem młodszych słuchaczy. Zgodzisz się ze mną?
JW: Tak, zdecydowanie. Hip hop, zwłaszcza ten w stylu Gambino, czy cała scena ze Wschodniego Wybrzeża w Stanach, jest dla nas w jakimś stopniu odnośnikiem. Bez wątpienia jest to ważny element naszej twórczości, choć nasze bity nie są stricte hiphopowe.
MM: A brytyjskie odmiany typu grime, czy garage?
JW: Oczywiście, są świetne. Kiedyś słuchałem ich dużo więcej. Dzisiaj wydają się trochę nieprzystające do nas.
MM: Powiedziałeś gdzieś, że mimo swojego stosunku do różnych kwestii w swoim kraju, jesteś dumny z Wielkiej Brytanii.
JW: Jestem dumny przede wszystkim z naszej kultury. Zaś brytyjskie subkultury uważam za bardzo wartościowe. Niekoniecznie wszystkie, ale znaczną większość. Uważam, że to one najlepiej wykorzystują brytyjskie dziedzictwo. Anglia mogłaby być pięknym kraj, gdyby społeczeństwo nie było tak głupie i nie rządzili nami pojeby. Nie jestem patriotą i pewnie nigdy nie będę.
MM: Sleaford Mods jest dziś dużo bardziej rozpoznawalnym zespołem, niż jeszcze kilka lat temu. Domyślam się, że „UK Grim” może pomóc jeszcze poprawić ten status?
JW: Tego nie wiem. To interesujące, bo „UK Grim” to bardzo gniewna płyta – dużo bardziej, niż nasze poprzednie dokonania. Natomiast muzycznie jest tak samo dobra, jak poprzednie. Zobaczymy gdzie nas to zaniesie.
MM: Może na główną scenę festiwalu w Glastonbury?
JW: (wybuch śmiechu) W to szczerze wątpię.
Rozmawiał: Maciej Majewski
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1