Aż trudno uwierzyć, że już za moment minie pięć lat od samobójczej śmierci Chestera Benningtona. Doskonale pamiętam ten dzień i chwilę, kiedy przeczytałem, że wokalista Linkin Park targnął się na swoje życie. Nie mogłem oczywiście w to uwierzyć. Zwłaszcza, że zaledwie miesiąc wcześniej widziałem go na żywo w Krakowie. Był w znakomitej formie. Niestety, pokonały go demony, z którymi mocno walczył w trakcie swojego życia.
Zanim jednak Chester dołączył do Linkin Park występował w zespole Grey Daze, który pozostawił po siebie dwie demówki – „Wake Me” (1994) oraz „…No Sun Today” (1997). Zespół miał jednak powrócić, zagrać koncerty i – w dodatku – coś wydać. Bennington był jak najbardziej „za” tym pomysłem. Przedwczesna śmierć przekreśliła te plany. Pozostali muzycy postanowili jednak upamiętnić swojego zmarłego kolegę. W 2020 na rynku pojawił się „Amends”, dwa lata później „The Phoenix”. Oba te wydawnictwa zawierają kompozycje, które znalazły się na wspomnianych wcześniej demówkach. Wokale Chestera pochodzą z lat dziewięćdziesiątych, instrumenty zostały nagrane na nowo. Wszystko po to, aby uzyskać odpowiednie, współczesne brzmienie.
O ile na „Amends” przeważał smutek (członkowie Grey Daze byli przecież w żałobie), to „The Phoenix” wnosi więcej optymizmu. Jak powiedział Sean Dowdell – perkusista i autor tekstów – ten album jest „celebracją naszego przyjaciela, jego talentu i muzyki. Oddaje gniew i energię Chestera, w której ludzie się zakochali”. O tym przekonujemy się już, dzięki otwierającemu „Saturation (Strange Love)”, który wybrano do promocji „The Phoenix”. Krzyk Benningtona wywołuje ciarki na plecach i wyrywa z butów. Jest to zdecydowanie najbardziej przebojowy fragment tego wydawnictwa. Dalej mamy m.in. stadionowy „Starting to Fly”, w którym wykorzystano znany patent: łagodne zwrotki-mocarny refren, alternatywny „Be Your Man” czy – okraszony kapitalną solówką Dave’a Navarro z Jane’s Addiction – „Holding You”.
W głowę wbija się także „Hole”, a zwłaszcza początek tego utworu. Słyszymy bowiem głosy dwóch córek Chestera. W tym momencie serce się rozdziera. Na „The Phoenix” gościnnie zaśpiewał także Richard Patrick z formacji Filter w „Believe Me”. Chcę także wyróżnić nieco punkowy „Anything Anything” oraz podniosłą balladę „Spin”, z której emocje wylewają się na zewnątrz. Zawartość „The Phoenix” oscyluje w większości wokół postgrunge’owej stylistyki. Na szczęście, dzięki konkretnej produkcji nie czujemy, że ten album brzmi archaicznie. Wręcz przeciwnie. Spokojnie można go postawić obok współczesnych rockowych albumów. Na „The Phoenix” znajdziemy solidne numery, które zyskują wraz z wokalem Chestera. Kompozycje w stylu „Wake Me”, „Be Your Man” czy „Drag” nie są może złe, ale daleko im do wybitności.
Końcowa ocena nie jest najwyższa, ale bardzo się cieszę, że ten album ujrzał światło dzienne. Nie musimy bowiem posiłkować się wersjami utworów z demówek, które – dla ciekawskich – są dostępne w sieci. Warto pamiętać o tym, że Chester, zanim osiągnął światowy sukces z Linkin Park, występował także z formacją Grey Daze.
Pewnie po przesłuchaniu „The Phoenix” nie będziecie zbierać szczęki z podłogi, mogę jednak zapewnić, że ten króciutki (niecałe 40 minut muzyki) album pozwoli, po raz kolejny, docenić warsztat wokalny ś.p. Chestera Benningtona, który ze swoim głosem naprawdę potrafił zrobić bardzo dużo.
Ocena (w skali od 1 do 10) 6 czarnych serc
🖤🖤🖤🖤🖤🖤
Szymon Bijak
Lista utworów:
1. Saturation (Strange Love)
2. Starting to Fly
3. Be Your Man
4. Holding You
5. Hole
6. Drag
7. Believe Me
8. Anything, Anything
9. Spin
10. Wake Me
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1