IKS

Fever Ray – “Radical Romantics” [Recenzja], wyd. Rabid Records

W materiałach promocyjnych, pierwszego od ponad pięciu lat albumu w dyskografii Fever Ray (aka Karin Dreijer) “Radical Romantics”, czytamy: “Romantyczna miłość: oklepany temat piosenek popowych, gwiazda całego gatunku filmów i podzbioru reality show, główne zmartwienie filozofów i bajkopisarzy na przestrzeni wieków. Toczą się o nią wojny, zajmują się nią wszystkie religie. Jest w codziennej tkance naszego życia, bez względu na to, czy patrzymy z rozrzewnieniem na rozkwitający związek, czy układamy sobie życie przez lata wzrostu i zmian, czy też idziemy w ogień, opłakujemy przeszłość, czy też mamy nadzieję, że ktoś wypełni nasze puste łóżka”. To wszystko Dreijer chce zbadać na „Radical Romantics”. Miłość, namiętność, codzienność związku. O tym słuchamy na nowym krążku Artysty/Artystki.

Album został wydany nakładem Rabid Records i promowały go wcześniej wydane single, w tym „Carbon Dioxide” współprodukowany przez Vessel, producenta i kompozytora z Bristolu w Anglii. Dreijer po raz pierwszy rozpoczęła pracę nad „Radical Romantics” jesienią 2019 r. w sztokholmskich studiach zbudowanych z bratem i jednocześnie drugą połową duetu The Knife, Olofem Dreijerem. W połowie 2020 r. Olof dołączył do Karin współprodukując i współtworząc otwierający album utwór „What They Call Us”. Piosenki na „Radical Romantic to pierwszy od ośmiu lat wspólnie wyprodukowany i skomponowany materiał rodzeństwa.

 

Pozostali goście pojawiający się na albumie to między innymi duet Trent Reznor i Atticus Ross, portugalski DJ i producent Nídia, Johannes Berglund, Peder Mannerfelt i Pär Grindvik z techno-tanecznego projektu Aasthma. Wieloletni współpracownik, Martin Falck również dołączył do Dreijer w tworzeniu nowej płyty. Okładka budzi skojarzenia z płytą A Perfect Circle “Eat The Elephant”. Promujące album sesje fotograficzne są trochę rodem z filmów Tima Burtona, gdzie jest miejsce zarówno na elementy wizualnej grozy, ale i piękna, chociaż nie wiem, czy ”piękno” to nie nadużycie w tym wypadku. Element wizualny jest jednak bardzo spójny z przesłaniem lirycznym albumu i w pełni go oddaje.

 

“Radical Romantics” to spójny brzmieniowo album, z dominującymi w większości utworów połamanymi beatami, dużą mocą basowego “dołu”, masą sampli i aranżacji wokalnych oraz wokaliz Dreijer. “What They Call Us” wypełniony jest połamanym beatem, pojawiają się na pewno skojarzenia z twórczością Björk. Spokojniejsze momenty zaoferowano w “Shiver” przeplatanym egzotycznymi samplami. Następujące po nim “New Utensils” wykorzystuje w podobny sposób ostre, trójwymiarowe dźwięki, które oddają pragnienie fizycznego dotyku, które przenika warstwę liryczną obydwu kawałków. Trzeci utwór ostrzega odrobinę o możliwej monotonii tego albumu. Podobne tempo, podobny schemat produkcji i aranżacji wokalnej mimo sporej dozy szaleństwa w produkcji Olofa Dreijera oraz ilości sampli.

 

“Kandy” pozbawia mnie tej obawy. To o wiele ciekawszy kawałek, bogatszy w warstwie wokalnej. Słychać echa gibkich, melancholijnych syntezatorów „Pass This On” The Knife i nieregularnego rytmu bicia serca rodem z „If I Had a Heart” Fever Ray. “Kandy” podobnie jak “Shiver” dotyka tematyki gender, norm i oczekiwań związanych z rozumieniem płci. Tym sposobem przeszliśmy przez utwory zrealizowane wspólnie z Olofem, w których echa poprzednich dokonań Dreijer/Dreijerów doskonale słychać. “Tapping Fingers” to również dobrze znane fanom Fever Ray brzmienie, odrobinę industrialne, odrobinę rytualne, folkowe.

 

“Even it out” to z kolei mocno industrialny utwór w warstwie instrumentalnej, odrobinę w klimacie Depeche Mode. Piosenka rezonuje w dużej mierze dzięki zabawnemu tekstowi, zemście Dreijer przeciwko dzieciakowi imieniem Zachariasz, który znęcał się nad innymi w szkole. “Carbon Dioxide” można, bardzo ostrożnie, nazwać delikatnie “tanecznym” utworem. Industrialne beaty uzupełniają brzmienia z gatunku techno i to chyba największa nowość w brzmieniu Fever Ray. To skoczny utwór, który wykorzystuje dziwną, przenikliwą aranżację smyczkową Rakhi Singha i Seba Gainsborougha, co stanowi przeciwwagę dla synth-popowego pulsu tego kawałka. Duże wrażenie zrobił na mnie utwór “Bottom of the Ocean” z ciekawą wokaliza Dreijer i ponurą, pełną głębi produkcją Berglunda. Downtempowe „North” i siedmiominutowy „Bottom of the Ocean” wyróżniają się na tle innych, bardziej dynamicznych utworów.

 

Nowe wydawnictwo Fever Ray to ważny i ciekawy głos oraz ważna pozycja wśród premier 2023 roku. Nie jest to jednak album odkrywczy, rewolucyjny. Pewne motywy powtarzają się na najnowszej płycie Fever Ray i nie zaskakują. Oddano zarazem wszystkie brzmienia, w których Dreijer rozkochała publiczność, nieoczywisty wokal z domieszką wyjątkowego akcentu oraz industrialną grozę i połamane, pocięte beaty.

Ocena [w skali szkolnej 1-6]: 4 czarne serca

🖤🖤🖤🖤

 

Paweł Zajączkowski

 

Tracklista:

1. What They Call Us

2. Shiver

3. New Utensils

4. Kandy

5. Even It Out

6. Looking for a Ghost

7. Carbon Dioxide

8. North

9. Tapping Fingers

10. Bottom of the Ocean

 


 

Kliknij i obserwuj nasz fanpage👉 bit.ly/Nasz-Facebook1

Kliknij i obserwuj nasz Instagram 👉 bit.ly/nasz-instagram1

 

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz