Przekraczając mityczną barierę trzydziestki, człowiek przechodzi na drugą stronę rzeki, coś jakby zmieniał życie. Oczywiście, wedle stereotypów. Według niektórych standardów, mając trzydzieści lat, powinnaś/powinieneś wszystkie koszulki z Marvela, DC i z ulubionymi zespołami, schować na dno szafy, wyciągnąc ładny sweter, najlepiej zakryć tatuaże i „zająć się czymś poważnym”.
Problem jest wtedy, gdy zajmujesz się czymś poważnym od lat, a bycie sobą, wcale cię nie uwiera, a skoro dla innych jest kujące w oczy, to już ich sprawa. Trudniejsze jest wejście w nowy świat, będąc starym sobą, a mianowicie w takie rzeczy jak TikTok na przykład. Nie ukrywam, wszedłem w to niepewnie, patrząc z dystansem, a namówił mnie do tego znajomy, Maciej. Usłyszałem: „Wchodź w to, zarezerwuj nazwę, zobaczysz, przyda się”. Warto nadmienić, że Maciej jest w wieku mojej mamy, także pesel ma jeszcze starszy, więc namówił młodziaka do rzeczy, która jest dla jeszcze młodszych.
Wiadomo, uderzyło mnie na początku to, że jest tam sporo treści, dosyć głośnych, szybkich i kontrastowych. No, ale spoko, popatrzyłem poczytałem trochę, zacząłem próbować i w zasadzie… nic. TikTok Gorgonzolli leżał odłogiem, miał po tysiąc wyświetleń i 200 obserwujących, za to mój prywatny, tam to chyba nikogo nie było nawet. Taka próba wejścia do świata, w którym chyba nie ma miejsca dla ludzi 30+. No i wtedy się złapałem na tym, że chyba coś mi się mocno odkleiło pod kopułką pełną włosów. Sam się wkurzam, gdy ktoś kategoryzuje ludzi, że po trzydziestce to, po trzydziestce tamto, a w ogóle, to jak ty wyglądasz. Pomyślałem, że nieświadomie wpadam w spiralę wewnętrznego bełkotu, że wiek coś znaczy w kontekście social mediów, czy też muzyki lub popkultury.
Zacząłem robić treści autorskie na TikToku, pokazujące z przymrużeniem oka branżę, przekazując to z własnych doświadczeń na scenie i koncertach. Zażarło i to bardzo dobrze! Serio, tysiąc, dwa tysiące, pięć, dziesięć, trzydzieści, sześćdziesiąt tysięcy wyświetleń. WOW. No to jak tu zażarło, to na swoim TikToku spróbowałem gadać o muzyce, jako słuchacz, fan, kolekcjoner, mniej jak muzyk, bo to działka na profil zespołu. Tutaj też poszło i to całkiem nieźle, cały czas się rozkręcając, perspektywy są niezłe.
Okazało się, że na tej ”okropnej platformie”, która jest tylko dla tańczących dzieci, jest miejsce dla trzydziestoletnich ludzi. Serio, nawet jest tam takich jak my więcej i chętnie sprawdzą oni inne treści, niż kolejny trendujący motyw lub dźwięk. Wiecie, Facebook zalicza mocne spadki, Instagram gubi się w tym czym chce być, a Youtube jest opanowany przez hip-hop, który jest wszędzie. No właśnie, co z tym hip-hopem, on też nie dla ludzi 30+? To mnie najbardziej śmieszy i trochę żenuje, gdy słyszę, że obecny hip-hop to dno. Ok, jest pełno szajsu, ale za czasów, gdy mieliśmy po 16 lat, tego szajsu było równie dużo i dało się go oddzielić od fajnych rzeczy, które robił Pezet, WWO, Mor W.A., Grammatik czy Molesta. Z dzisiejszym hip-hopem jest dokładnie tak samo, zmieniły się tylko ksywki raperów. Nie trafia do ciebie to co nawija Mata lub Malik Montana, spoko, możesz posłuchać Szczyla, WCK, Asthmy albo Zdechłego Osy, który świetnie łączy stylówki. Tak, nowi raperzy są też dla nas i ich tematy trafiają też do nas. Wszystko jest kwestią podejścia i trochę także spojrzenia.
No bo, jeżeli wszystko odcinasz grubą kreską i zostajesz mentalnie w 2009 roku, to wiadomo, że 2022 rok nie ma ci nic do zaoferowania muzycznie, czy social-mediowo. Odpalisz stare WWO, ponarzekasz, że auto-tune to syf, a potem wyżalisz się na Facebooku, gdzie twój post skomentuje kilka osób, których pociąg stoi na stacji „KIEDYŚ BYŁO LEPIEJ”. Nie, kiedyś było dla ciebie lepiej, bo to poznawałaś/eś i uznawałaś/eś, że jesteś odkrywcą czegoś świeżego. Teraz, wygodniej jest się postawić w pozycji odkrywcy hip-hopu, z dodaniem zdania od siebie w stylu: '”To jest rap? Rap to był za czasów mojej młodości”. Zresztą, to samo tyczy się każdego gatunku muzyki.
Za młodzi jesteśmy na narzekania, serio. Media pędzą jak oszalałe i tak było zawsze. Najpierw radio, potem telewizja, kina, pierwsze społecznościówki, potem kolejne i kolejne. Nikt nam nie każe pchać się do pociągu z napisem „nowe media”, ale też nikt nam nie każe narzekać, że ten pociąg ma brzydki kolor, krzywe drzwi i niewyposażony wagon restauracyjny, tak jakbyśmy tego chcieli. Zresztą i tak nim nie jedziemy, ale ponarzekamy, że się przy okazji spóźnił na peron, na którym nie stoimy.
To samo jest z nową muzyką, ona też jest dla nas, wystarczy otworzyć głowę. Ok, nie wszystko siądzie, ale jest dużo nowych rzeczy, które świetnie siadają i potem potrafią lecieć w zapętleniu. Oczywiście, musisz tego chcieć, bo jeżeli jesteś osobą z samego początku tego tekstu, koszulka już została zakopana, a tatuaże przykryte, to ok. Ja nie oceniam, nie hejtuję, ale z własnego doświadczenia powiem, że tracisz bardzo dużo fajnych rzeczy. Rzeczy, które kiedyś były niedostępne albo nie do pomyślenia, a dzisiaj zaskakują. To fajny i kolorowy świat, w którym jest miejsce dla dojrzałych, statecznych ludzi 30+.