IKS

Cold In Berlin – „The Body Is The Wound” [Recenzja EP]

cold-in-berlin-the-body-is-the-wound-recenzja

Brytyjski kwartet Cold In Berlin, poruszający się w klimatach post rockowych z domieszką stonera i doomu, wypuscił nowy materiał zatytułowany „The Body Is The Wound”. Pomimo trzech albumów długogrających na koncie, zespół zdecydował się na krótką formę w postaci EP-ki. Branża muzyczna wyraźnie jest w trakcie pewnego rodzaju przemiany, poniewaz coraz więcej kapel decyduje się na tego typu „krok wstecz”. Czyżby było to wynikiem nieubłaganie malejącego czasu, w którym potrafimy skupić swoją uwagę na jednej rzeczy? Przekonajmy się czy zespół Cold In Berlin utrzymał w lejcach moje, wiecznie galopujące gdzieś myśli, przez całe 19 minut i 6 sekund.  

Zaczyna się niepokojąco. Bardzo dobrze oddaje to klimat okładki, która mnie osobiście przenosi w sam środek post-apokaliptycznego miasta, które kiedyś tętniło życiem, a teraz w jego żyłach nie płynie już nic życiodajnego. Świetny zabieg liryczny polegający na wyliczaniu kolejnych snów zdecydowanie przykuwa uwagę i skłania do czekania na rozwinięcie sytuacji. Muzycznie klimat utworu „Dream One” przypomina mi tłustsze kąski z katalogu A Perfect Circle. Punktem kulminacyjnym numeru jest wykrzyczany wers „And why don’t you wake me up?”, który we mnie wzbudził silne poczucie bycia aktywną częścią snu wokalistki, a nie tylko trzecioosobowym narratorem.

 

zdj. materiały promocyjne

Drugi numer na płycie to „Spotlight”, który zawiera w sobie więcej elementów doomu co słychać szczególnie w powolnych refrenach. Muzycznie jest mrocznie, a resztek światła pozbawia tego utworu warstwa liryczna, która jeśli dobrze ją interpretuję, traktuje o odnalezieniu końca swoich trosk w odebraniu sobie życia.

Początek utworu „When Did You See Her Last” wprowadza nieoczekiwany zwrot w klimacie muzyki. Akcenty grane przez syntezatory imitujące smyczki tworzą harmonię, która sprawia, że utwór mógłby się znaleźć na stonerowej adaptacji płyty Powerslave starszych kolegów z Wysp. Moją uwagę przykuł zaśpiewany a cappella wers „I can’t control this pain” tuż po którym ze zdwojoną mocą wracają instrumentaliści, a fuzzowate gitary ponownie wwiercają się w czaszkę słuchacza. Mam taką teorię, że tworzenie zapadających w pamięć momentów w muzyce opiera się w dużej mierze na sprawnym operowaniu kontrastem. Głośne staje się naprawdę GŁOŚNE dopiero jeśli jest poprzedzone cichym.

 

zdj. materiały promocyjne

To czteroutworowe wydawnictwo zamyka pozycja „Found Out”, która wprowadza żywszą dynamikę niż poprzednie trzy utwory.

Chwytliwe refreny, tak jak wspomniany w nich biały królik, wciągają słuchacza do swojej nory i zachęcają do dalszej eksploracji nieznanego. Dzięki temu utworowi zakończenie albumu ma zdecydowanie lżejszy wydźwięk, niż to co go zapoczątkowało.

 

Materiał znajdujący się na EPce „The Body Is The Wound” to krok zespołu Cold In Berlin w kierunku bardziej industrialnego brzmienia. Za szczególnie interesujący utwór uważam „Dream One”. Pojawia się na nim sporo patentów, których nie wyłapałem na poprzednich albumach zespołu. Pozostale trzy pozycje również są zwrócone w nowym kierunku, ale niosą ze sobą zdecydowanie większy bagaż dotychczasowych dokonań. Dla uzyskania względnej rzetelności tej recenzji, poświęciłem albumowi oczywiście więcej czasu niż 19 minut i 6 sekund, ale zdecydowanie najchętniej będę wracał do pierwszych 4 minut i 9 sekund w towarzystwie świetnego „Dream One”.

 

Ocena: 4/6

Kuba Przybyła

Lista utworów: Dream One; Spotlight; When Did You See Her Last; Found Out

 

 


ZAPISZ SIĘ DO  NASZEGO NEWSLETTERA WYSYŁAJĄC MAIL NA:  sztukmixnewsletter@gmail.com

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Agnieszka Pietrzak

    Świetna recenzja zachęciła do przesłuchania, mimo iż na codzień nie jest to mój klimacik muzyczny ,nie jestem znawca ale momentami coś mi tam strasznie piszczało

Dodaj komentarz