Code Orange to jeden z moich ulubionych zespołów na obecnej scenie metalowej. Muzycy nieustannie zaskakują i nie dają się zaszufladkować. Udaje im się ta sztuka za sprawą ciągłej zmiany stylistyki. Z każdym kolejnym wydawnictwem oferują: nowe brzmienie, elementy i klimat. Zespół ma wizję i cierpliwie ją pielęgnuje. Wydawnictwa Code Orange są dopracowane, oferują fanom sporą dozę rozrywki, również poprzez komunikację z fanami poprzez stronę internetową oraz teledyski.
„What Is Really Underneath?” to kontynuacja wydawnictwa z 2020 roku, czyli albumu „Underneath”. O tym drugim Jami Morgan, jeden z liderów zespołu, opowiadał w mediach i przybliżył proces jego powstawania. Do kreacji „Underneath” przyczynił się kilkunastostronicowy manifest, który opowiadał historię każdego utworu z osobna. Tematyka i wewnętrzny, osobny świat oryginalnej płyty są kluczowe dla zrozumienia nowego wydawnictwa. Na elementy horroru i science-fiction położono jeszcze większy nacisk niż wcześniej. Na przykład w „Down We Go” Code Orange pokazuje zupełnie nową odsłonę. Utwór z powodzeniem mógłby znaleźć się na ścieżce dźwiękowej do niejednego filmu z gatunku kina grozy.
Poza oczywistymi wpływami industrialnymi („So Below”), album przeplatany jest wpływami gatunków synthwave i techno. Zasadniczo jest to płyta elektroniczna, wokale są oszczędne i służą raczej jako chwytliwe haczyki akompaniując tanecznej całości. Utwór zwykle zawiera jedną lub dwie linijki z oryginalnego wydawnictwa. Wokale Jamiego Morgana i Reby Meyers, które zostały nagrane w trakcie realizacji projektu z 2020 roku, wciąż są pełne charakteru. Wtrącane wokalne sample dodają przy tym czegoś nowego do elektronicznego krajobrazu, sytuując się w odpowiednim kontekście do wszystkiego, co dzieje się na płycie.
„Your_Demise” z kolei nawiązuje do brutalnych riffów Ala Jourgensena z Ministry. Przypomina kakofonię i hardcore’owy wymiar „Underneath”, ale na tym albumie przyjął nową, interesującą formę. W „Prismatic Shade” wokalistka Reba Meyers przypomina mi – barwą głosu i manierą wokalną – Björk i trochę też Karin Dreijer (Fever Ray, TheKnife), a wokale oryginalnie zaczerpnięto z utworu „Who I Am” z albumu „Underneath”. „Down We Go” odrobinę przytłacza, ale to gratka dla słuchaczy, którzy słuchając tego materiału na słuchawkach będą mogli wyłapać te wszystkie drobne szczegóły.
Code Orange niebanalnie podeszli też do tytułowania nowych wersji utworów, nadając im nowe odniesienia. Utwór „Underneath” stał się na tym albumie „Drowning In It”. Z kolei „Cold.Metal.Place.” z oryginalnego albumu nazywa się teraz „Club.Cold.Metal”. Czy ktoś pamięta jeszcze ścieżkę dźwiękową do serii „Matrix”? Tam właśnie królował industrial i electro w każdej dostępnej postaci. Wybrano na nią utwory łączące ostre klubowe brzmienia z bardziej komercyjnymi odmianami gatunku czy cross-overowe zabawy polegające na łączeniu industrialu z królującym w tym czasie nu-metalem.
Oceniam ten album biorąc pod uwagę kunszt produkcyjny oraz niebanalne pomysły i koncepcję. Nie jest to jednak w pełni nowy materiał zespołu Code Orange i ma to wpływ na moją finalną końcową.
Ocena [w skali szkolnej 1-6]: 3 roboty
🤖🤖🤖
Paweł Zajączkowski
Lista utworów:
1. Drowning In It
2. So Below
3. The Shell
4. Club.Cold.Metal
5. Your_Demise
6. Prismatic Shame
7. The Cutters Theme
8. Down We Go
9. A Life In The Box
10. Smaller Everyday
11. The Whispering Souls
12. A Thin Reflective Line
13. What Is Really Underneath?
14. The Path To Paradise…
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1