Od ponad ośmiu lat ryby kojarzą mi się głównie z moją córką, a konkretnie z jej miłością do nich. Miłością w stylu Minionków, nieświadomie doprowadzających do śmierci osoby, które nią obdarzyły. Tym sposobem Młoda dwukrotnie uśmierciła rybki w akwarium – raz wsypując im całe opakowanie jedzenia, a drugi raz robiąc im jacuzzi, żeby się nieco rozluźniły… Nie ukrywam więc, że bardzo się ucieszyłam widząc książkę, która mogłaby tę traumę z przeszłości nieco zatrzeć.
„Elokwencja sardynki” to tytuł, wobec którego trudno przejść obojętnie. Szybki rzut okiem, lekki uśmiech i spore niedowierzanie rysujące się na mej twarzy – a odkąd to ryby mają głos?! Znający mnie bliżej doskonale wiedzą, że należę do osób lubiących tzw. konkrety, a gdy jeszcze zostaną one ubrane w piękne słowa, to tak mi w duszy graj. Bill Francois, naukowiec, fizyk specjalizujący się w hydrodynamice i biomechanice, sprawił, że sałatka z tuńczykiem nigdy już nie będzie smakowała tak samo. Niech Was tylko nie odstraszy ścisły umysł autora. Owszem, Francois oparł książkę na wynikach badań naukowych, obserwacjach i faktach, jednakowo uczynił to z prawdziwą gracją, a nawet poczuciem humoru. Udowodnił, że te, które w przysłowiu głosu nie mają, potrafią doskonale językiem władać.
O czym jest ta książka? Moi drodzy! A o elokwencji, o subtelnej komunikacji, o obserwacji podwodnego świata, która, jak sam autor powiedział, jest jak oglądanie niemego filmu bez dostępu do napisów. Ryby czują zapachy – woń niepokoju, głodu, stresu, feromony. Ryby interpretują kolory – promienie słońca, promienie ultrafioletowe. Co więcej, są gatunki potrafiące zmieniać swoje kolory na zawołanie. Te kręgowce do komunikacji wykorzystują również pole magnetyczne, a także wiry wodne. Czy zatem słyszeliście o bardziej subtelnej komunikacji? Głosu nie mają, a wykazują się nieprawdopodobną elokwencją.
Chciałabym Wam znacznie więcej napisać o tym, jak wiele z „Elokwencji sardynki” się dowiedziałam, jednak skrzywdziłabym tym autora, który tak plastycznie i niebywale ciekawie sam o tym opowiada. To nie jest nudna książka o rybkach. To oparta na faktach bardzo dobra pozycja o podwodnym świecie. Do głowy by mi nie przyszło, że śledzie omal nie wywołały wojny, że ryby ‘chodzą’ do SPA, że nieźle znają się na marketingu i mają marzenia senne. Takich historii znajdziecie tam więcej. Jednak jak wiecie, nie samymi smaczkami człowiek żyje. Francois poruszył też bardzo ważny problem regulacji dotyczących połowu ryb – „Każdy powinien zaspokoić głód, ale nie wolno mu brać więcej, niż morze jest w stanie dać. (…) W przeciwieństwie do sklepów, które usiłują nas skłonić, byśmy kupowali coraz więcej, natura zachęca do wdrażania ograniczeń”. Przesłanie jest proste – szanujmy naturę. Szczególnie, że ona sobie radę bez nas da, ale my bez niej na pewno nie.
Zostawiam Wam jeszcze kilka zdań do rozważenia: „Rozmowy bez słów inspirują i mogą wręcz stanowić przykład, jak powinniśmy się ze sobą komunikować. (…) Gdy mówimy, zbytnią wagę przykładamy do tego, by nas słyszano. Staramy się przemawiać cudzym językiem lub zmuszamy drugą stronę, by rozumiała nasz. A gdyby tak każdy wyrażał się swobodniej , naturalniej, na własną modłę? Gdybyśmy po prostu słuchali sercem…”
Ciekawostki:
– 91% gatunków morskich stworzeń wciąż jest nieznanych.
– Tuńczyk błękitnopłetwy ma najwydolniejszy układ oddechowy i krwionośny w całym królestwie zwierząt. To również jedyna ciepłokrwista ryba, która jest w stanie podnieść temperaturę swojego ciała.
– Remora jest uważana za rybę, od której możemy uczyć się jazdy na gapę.
– Ośmiornice nigdy nie będą miały okazji przekazać swojemu potomstwu wiedzy, gdyż umierają z wycieńczenia na krótko przed narodzinami dzieci. Dlaczego? Tego dowiecie się z książki ze strony 66.
– Ryby w ławicy, mimo że są ściśnięte, nie dotykają się, nie szturchają i nie popychają. Taki to cudny demokratyczny organizm.
Ocena: (w skali od 1 do 10) 7 ryb
Anna Rok