Podlaski Bad Falcon to projekt rodem z Sokółki, istniejący od 2007 roku. Zespół wcześniej grał w nurcie crossover (rapcore/raprock), hard-rockowe muzyczne tło uzupełniał rap. Zmiana wokalisty popchnęła Bad Falcon w gatunek post-grunge z chwytliwymi riffami, melodiami, i ciekawą, nieoczywistą sekcją rytmiczną. Aranżacje wokalne i teksty Artura Szabałowskiego również zapadają w pamięć. Jego niski, poważny wokal jest dużym atutem obecnego składu Bad Falcon. W czerwcu bieżącego roku wydali własnym sumptem płytę “Przebudzenie” składającą się z dwóch części. Poniżej rozmowa z Arturem.
Paweł Zajączkowski (PZ): Cześć Artur! To było przypadkowe spotkanie na Frozen Sun Fest 2022 w warszawskiej Progresji. Szaleliście na koncercie Illusion w tłumie! Jesteś nowym wokalistą Bad Falcon. Opowiedz o trochę o zespole.
Artur Szabałowski (ASz): Cześć Paweł! Tak, to prawda, spotkaliśmy się przez przypadek na Frozen Sun Fest 2022, ale od razu miałem wrażenie, że się dobrze znamy (śmiech). Tak, jestem nowym wokalistą, zespół powstał w 2007 roku w Sokółce (woj. podlaskie, przyp. red.) z inicjatywy Tomka Staranowicza (gitara) i Mariusza Bieniasza (perkusja). Chłopaki całkiem nieźle sobie radzili, grali dużo koncertów i w 2009 wydali płytę pt. “Standard”. Po chyba dwóch zmianach na stanowisku basisty w 2017 roku do zespołu dołączył Robert Czerski. Natomiast w 2020 z zespołu odszedł wokalista Krzysztof Stankiewicz. Z tego co wiem, chłopaki chyba zawiesili działalność zespołu, chociaż cały czas szukali podobno wokalu (śmiech). Po roku, jakoś przez przypadek albo zrządzeniem losu, nasze drogi się skrzyżowały. Ja trafiłem do Sokółki razem z kolegą z poprzedniego zespołu w poszukiwaniu gitarzysty i perkusisty. Tak poznałem chłopaków. Po trzech próbach kolega odszedł i zostałem sam (śmiech). Zupełnie zielony wrzucony na głęboką wodę, bo nie miałem wcześniej zbyt dużego doświadczenia. Z perspektywy czasu mam wrażenie że od razu między nami zaiskrzyło inaczej chyba byłoby to niemożliwe (śmiech).
PZ: Wydaliście własnymi staraniami płytę. Szukacie dla niej wydawcy, promotora, wytwórni? Opowiedz o płycie. Czym się inspirujecie? W jakich warunkach ją nagrywaliście? Jak komponujecie muzykę?
ASz: Tak, wydalismy płytę, moje kolejne spełnione marzenie! Jesteśmy na etapie poszukiwań wytwórni, być może promotora, który popchnie to wszystko we właściwym kierunku. Trudno powiedzieć, co z tego wyniknie, bo każdy z nas ma regularną pracę, rodzinę i inne obowiązki, ale jesteśmy zaangażowani, zdeterminowani i dobrej myśli. Ja chciałabym grać jak najwięcej, bo czas leci, a tak jak wcześniej mówiłem, nie miałem dotąd zbyt dużego doświadczenia z tworzeniem muzyki. Czuje się jak taki małolat, wszystko mnie jara, wszystko ciekawi. Przez pół życia marzyłem sobie, że chciałabym to robić i nagle bum! Marzenia się spełniają, człowiek wtedy myśli, że fajnie, by było jeszcze trochę sobie pomarzyć, że to za szybko, no ale czas ucieka trzeba gonić marzenia. Jeżeli chodzi o inspiracje, to powiem za siebie, chociaż myślę że chłopaki mają podobne. U mnie zawsze Illusion czyli Tomek lipnicki i wszystko co się z nim wiąże. Chyba od dziecka tego słuchałem. Coma wywarła na mnie duży wpływ, do dzisiaj nie mogę się pozbierać. Chyba wtedy postanowiłem że chciałabym śpiewać. Z zagranicznych to Eddie Vedder, Chris Cornell, ale też Machine head, Pantera, klasycznie. Inspiracje to temat na oddzielny niekończący się wywiad. Jeżeli chodzi o numery, to powstawały na próbach, chłopaki dość długo grali sobie we dwóch czyli perkusja i gitara. Stworzyli sporo materiału, a jak dołączyłem ja i dochodził do tego wokal, rodziły się numery, które z czasem ewoluowały do formy obecnej. Materiał na płytę nagrywaliśmy w dwóch studiach. Tak wyszło z przyczyn niezależnych od nas, ale finalnie to chyba dobrze wyszło. Pierwsze studio to Lagrange w Orli u Krzyśka Murawskiego, a drugie to hertz studio w Białymstoku u Wojtka i Sławka Wiesławskich. Obydwa studia to mega fachowcy i zajebiści ludzie, cieszę się, że mogłem ich poznać. Pozdrawiam Panowie i mam nadzieję że jeszcze się spotkamy.
PZ: Kiedy będzie można zobaczyć Was na żywo?
ASz: Plany są duże i ambitne, mimo, że tak jak wcześniej, wspomniałem,każdy ma swoje obowiązki i często trudno to pogodzić, i zgrać. Myślę, że wszystko się jakoś poukłada i będzie można nas zobaczyć na żywo wszędzie gdzie tylko się da! Informacje na naszym profilu w mediach społecznościowych będą się pojawiały na bieżąco, więc zachęcam do śledzenia.
PZ: Kim się inspirujesz osobiście jako wokalista?
ASz: Moglibyśmy o tym rozmawiać godzinami! Myślę, że inspiruje mnie muzyka, której słucham na co dzień, muzyka, która mi się podoba, a jest tego sporo. Od Anity lipnickiej do Jinjer. Lubie Kaśkę Sochacką, Selah Sue, takie kobiece, delikatne wokale. Jeżeli chodzi o męski wokal, to zawsze lubiłem mocny, niski wokal, dlatego też nigdy nie słuchałem heavy metalu (śmiech). Wtedy też nie wiedziałem, że to sztuka tak śpiewać. Uwielbiam Eddiego Veddera, ścieżkę dźwiękową z filmu “Into The Wild” mógłbym słuchać godzinami, ale czasem potrzebuję Pantery albo Down no i Machine head, moja wielka miłość (śmiech). No i Lukasyno, białostocki raper, którego teksty bardzo do mnie trafiają, ponieważ myślę podobnie. Myślę, że to zależy od nastroju w jakim w danym momencie jesteśmy.
PZ: Nakręciliście klip “Wiara” dostępny na Youtube. Planujecie kolejny?
ASz: Tak Nakręciliśmy klip do utworu “Wiara” i to pierwszy klip w całości zrobiony przez nas, a raczej przez naszego gitarzystę Tomka, chociaż pomysł był wspólny. Na pewno chcielibyśmy zrobić klip do “Klątwy” ale tam już musi być grubo, bo numer jest bardzo, bardzo klimatyczny. Opowiada historię i myślę, że zasługuje na odpowiednie pokazanie jej w klipie, więc może potrzebni będą aktorzy. Myślimy też nad klipem do utworu “Dla Bezsilnych”. Myślę, że powstanie jako pierwszy, jak tylko przyjdzie odpowiedni moment.
Dalsza część wywiadu pod teledyskiem
PZ: W jakich innych zespołach śpiewałeś wcześnieś?
ASz: Miałem krótki epizod w projekcie o nazwie Terytorium, ale nigdzie nie zagraliśmy na żywo, więc Bad Falcon, to tak naprawdę mój pierwszy poważny projekt. Dawno temu nagrywałem też rap z moim ziomkiem, do dzisiaj myślę, żeby kiedyś to wydać (śmiech). Był jeszcze Socjopata, sto lat temu, to mój pierwszy zespół, ale też nigdzie nie zagraliśmy finalnie, niczego nie wydaliśmy. To było raczej na zasadzie spotkamy się, pogramy i pójdziemy na browar (śmiech), ale było super, to był wyjątkowy czas. Zawsze będę to miło wspominał. Ostatnio dopiero do mnie dotarło, że długa droga prowadziła do nagrania mojej pierwszej, wymarzonej płyty z Bad Falcon. Człowiek brnie w to i goni marzenie, nie patrząc, ile czasu to zajmuje. Chciałabym jeszcze pograć, zanim się zestarzeję (śmiech), zobaczymy co z tego wyjdzie.