Amiya to wokalistka, gitarzystka i autorka tekstów, zainspirowana bluesem i soulem. Wiele lat spędziła w Niemczech, gdzie debiutowała i dopiero nie tak dawno wróciła do Polski. Po powrocie do kraju ukazała się płyta „Roots”, a już jesienią powinna ukazać się kolejna. O powrotach, inspiracjach i zmianach, jakie zaszły w jej życiu nie tylko muzycznym, opowiedziała mi w poniższej rozmowie.
MM: Kto pozostał dla Ciebie ważniejszy pod kątem inspiracji: Gladys Knight, czy John Lee Hooker?
Amiya: Zapewne John Lee Hooker. Jednak ten blues pozostał mocno we mnie.
MM: A dziś kto inspiruje Cię najbardziej?
Amiya: Uuuuffff, to trudne pytanie, bo muzycznych inspiracji jest bardzo dużo w moim życiu. Gdybym jednak musiała się ograniczyć, to moja absolutna królowa to Sade. Cała jej muzyka i kariera jest dla mnie niesamowita. Myślę że nie ma nikogo porównywalnego do niej na rynku do dziś i długo nie będzie. Poza tym lubię the Teskey Brothers, Marcusa Kinga, Chrisa Stapletona, Lizz Wright…
MM: Pytam, bo mam wrażenie, że Twoja muzyka zrobiła się nieco ostrzejsza. „Dziewczyna z tamtych lat” jest tego najlepszym przykładem.
Amiya: Tak to prawda. Na początku, jak zaczęłam tworzyć i pisać muzykę, była ona prosta: moja gitara, kilka dźwięków i mój wokal. Rozwinęłam się ostatnie dwa lata. Mam teraz zespół i wyśmienitych kolegów muzycznych. To mi pozwala sięgać dalej i spełniać moje muzyczne wizje bardziej. Rock był czymś, co też bardzo chciałam tworzyć. Z takim muzykiem jak Piotr Augustynowicz na gitarze, to aż się prosi o takie dźwięki. Proces twórczy zmienia się, gdy nagle ma się inne narzędzia. A ja też ciągle idę się do przodu i mam nowe inspiracje.
MM: Zaczęłaś też chyba śmielej śpiewać po polsku?
Amiya: Tak. Nowa płyta ma będzie cała w języku polskim. Na pierwszym albumie był polski utwór, na drugim też. A teraz poczułam potrzebę śpiewać więcej w ojczystym języku. Wróciłam do Polski 4 lata temu. Moja rodzina wyjechała z kraju, jak miałam zaledwie 8 lat. Ten powrót do korzeni sprawił taką twórczą zmianę we mnie.
MM: Wspomniałaś o pierwszej płycie…
Amiya: Tak, To mój debiutancki album „Soul Dance”, wydany 2013 roku, gdy mieszkałam w Niemczech.
MM: Czemu więc na kolejny, „Roots” trzeba było czekać 8 lat?
Amiya: Baby break (śmiech). Urodziłam dwójkę dzieci. Żyłam w pędzie i w pełni oddałam się rodzinie. Niestety w moim przypadku za bardzo i nie pozwalałam sobie na marzenia oraz potrzeby serca. To było dla mnie trudne. Tym bardziej się cieszę, że powrót do ojczyzny mnie obudził i zabrałam się do pracy nad drugą płytą.
MM: A z kim nagrywałaś tę nową płytę?
Amiya: Całą produkcje wzięłam we własne ręce i robiłam wszystko sama. Była akurat pandemia. Master robił mi Marek Romanowski z Maro Records. On też polecił kontrabasistę Macieja Sadowskiego, który mi zbudował cały fundament piosenek, a potem zapraszałam innych po kolei, aby dogrywali mi perkusje, gitary, harmonijkę, trąbkę itd. Prawie nikogo na oczy nie widziałam. To był niezwykły projekt. Potem okazało się, że na płycie zagościła śmietanka muzyków bluesowych i jazzowych. Ja wtedy tej sceny dobrze nie znałam. Wszechświat czuwał i pomógł za co jestem bardzo wdzięczna. Zagrali Maciej Sadowski (bas), Tomasz Koper (perkusja), Tomek Kruk (gitary), Mieszko Służewski (harmonijka), Filip Żółtowski (trąbka) oraz jeszcze kilku innych.
MM: Będziesz grała koncerty z tymi muzykami?
Amiya: Sporadycznie gości u mnie Mieszko (harmonijka) i Filip (trąbka). Ale ja mam własny zespół zbudowany, z którym koncertuje: Adam Zagrodzki (perkusja), Hubert Światek (klawisze), Piotr Augustynowicz (gitara), Michał Górecki (bas).
MM: Kiedy ukaże się więc płyta?
Amiya: Mam nadzieje że uda się na jesień tego roku. Właśnie szykujemy materiał i planujemy wejść do studio latem. Ale nie mam presji. To sztuka, która oddycha, musze być elastyczna. Wszystko musi być wszystko zgodne z moją wizją i wnętrzem, więc nie spieszę się.
MM: A masz już jej tytuł?
Amiya: Nie, jeszcze nie. To wypłynie samo, jak już będą wszystkie piosenki i ich tytuły znane. A my nadal jesteśmy w procesie twórczym.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: