IKS

Zima w Środku Lata [Rozmowa]

zima-w-srodku-lata-rozmowa

Duet Zima w Środku Lata powraca z drugą płytą, zatytułowaną dość nietypowo „2+”. Część materiału mieliśmy okazję poznać już z licznych singli, jakie zespół wypuszczał przed premierą całości. Tym niemniej – jest to materiał bogatszy od debiutu sprzed dwóch lat, a o szczegółach jego powstawania opowiedział mi główny twórca muzyki grupy, Michał Szczerbiec.

 

MM: Płytę „2+” zapowiadaliście już na jesień ubiegłego roku. Czemu wyszła dopiero teraz?

 

MS: Jesienią pracowałem nad wieloma innymi projektami (m.in. nad swoją kolejną solową płytą). Do tego mieliśmy jako Zima kilka koncertów do zagrania, które wymagały od nas solidnego przygotowania. Finalizowanie płyty się przedłużyło, ale w naszym odczuciu wyszło jej to na dobre. Niedawno pojawiły się nowe koncepcje, które zastosowaliśmy. Dzięki braku presji czasu, mogliśmy sobie na spokojnie ten projekt ukończyć.

 

zdj. Agnieszka Brzozowska

 

MM: Wydaliście sporo singli przed jej wydaniem. Takie było odgórne założenie?

 

MS: Dokładnie tak. Wiedzieliśmy, że cały proces trochę zajmie, więc sukcesywnie co kilka miesięcy (a czasem tygodni) wydawaliśmy single. Uzależnione też poniekąd było to od dyspozycji naszego współproducenta płyty – Mruka. Czasami on nie miał czasu, czasami my. Wpadliśmy więc na pomysł, aby kilka utworów wydać jako single, które gdzieś już krążą w przestrzeni i zaczynają żyć własnym życiem.

 

MM: Mruk nie wyprodukował jednak wszystkich utworów na płycie. Dlaczego?

 

MS: Z racji innych zobowiązań, nie mógł wykonać wszystkiego. Z drugiej strony, chcieliśmy też wymieszać na tej płycie różne klimaty. Kiedy utwory produkuje Mruk, to robi to ze swoim sznytem. Ja z kolei inaczej słyszę pewne rzeczy. Wiąże się to też z symboliką plusa na naszej płycie. Dodatkowo zrobiłem kilka utworów sam z Caroline.

 

MM: Właśnie – z czego wynika ten „+”?

 

MS: Plus to nasz symbol rozwoju. Jako ludzie, jako muzycy, twórcy. Zawsze chcemy robić rzeczy o kilka procent lepsze od poprzednich. Robić je z większą świadomością. Kiedyś w szkole “dwójka z plusem” to było bardzo niska ocena (nadal w sumie jest), ale ten plus dawał motywację, że może być jeszcze lepiej. Plus to także wymiksowanie naszych produkcji i Mruka oraz dwa bonusowe kawałki, które powstały na krótko przed finalizowaniem płyty.

 

MM: Tym razem nie zaśpiewałeś żadnego z utworów. Pod tym względem oddałeś już pole Karolinie definitywnie?

 

MS: Zdecydowanie. Gdybym śpiewał na tej płycie, to musiałaby mieć tytuł 2- albo 1+ (śmiech). Nie czuję się wokalistą. Wolę tworzyć, grać i produkować muzykę.

 

zdj. Agnieszka Brzozowska

 

MM: Muzycznie jest znacznie szerzej, niż na debiucie. Nadal używasz tylko automatu perkusyjnego?

 

MS: To żadna nowość, że przy produkcji współczesnej muzyki używa się automatów perkusyjnych, loopów etc. Ułatwia to znacznie proces produkcji, minimalizuje koszty i nie ogranicza w doborze brzmień. Oczywiście ‘żywa’ perkusja ma swojego ducha. Może gdybyśmy grali rocka albo bluesa, byłoby to bardziej sensowne. W tym przypadku loopy sprawdziły się świetnie.

 

MM: Płyta zawiera informacje, że utwory bonusowe są tylko w serwisach streamingowych. Skąd ten pomysł?

 

MS: Początkowo myśleliśmy, że wydamy płytę całkowicie w streamingu. Ze względu na to, że nie mamy wydawcy, produkowanie płyty w dużym nakładzie jest zbędne w takiej sytuacji. Zrobiliśmy 100 płyt CD głównie dla celów promocyjnych. Mało kto nawet ma w domu odtwarzacz CD. Myślimy o tym, aby zamiast płyt CD w pudełkach, znajdował się pendrive lub kod QR do płyty. Może tak zrobimy niebawem. Na płycie z tej limitowanej serii są te bonusowe utwory (jak ktoś wytrwa do końca to zauważy, że są dwie ścieżki ukryte po ostatnim utworze).

 

MM: Potwierdzam – jest 14 ścieżek. A czemu akurat te dwa utwory – „Fatamorgana” i „Tonę” oznaczyliście jako bonusy?

 

MS: Bo są tak osobliwe, że zasługują na miano bonusa (śmiech) A tak serio – to dlatego, że początkowo nie mieściły się wszystkie kawałki na płycie. Po miksie i masteringu jednak okazało się, że na luzie się zmieszczą. W każdym razie zadecydował chyba ich klimat inny od pozostałych.

 

MM: Istotnie, obie są nieco oniryczne. Czy te 14 utworów, to wszystkie, które napisaliście z myślą o płycie, czy i tym razem Wam zostały jakieś kompozycje?

 

MS: Od dwóch lat tworzymy z Caroline różne rzeczy. Sporo kawałków pozostało nieskończonych, ale za to mamy materiał na kolejną płytę.

 

MM: I wiecie już, kiedy wyjdzie?

 

MS: Jesienią (śmiech). Nie wiemy tego jeszcze. Na razie musi opaść kurz po ostatnim finalizowaniu płyty. Chcemy też zagrać kilka koncertów promujących. Jeden już przed nami, więc teraz się skupiamy na graniu na żywo, które będzie bogatsze o nowe brzmienia, niż te które są na płycie.

 

 

MM: Mówiłaś mi swego czasu, że graliście koncerty we dwójkę w formie akustycznej. Co się zmieniło pod tym względem?

 

MS: Faktycznie tak było. Obecnie przeszliśmy pewną metamorfozę pod względem technicznym. Nadal gramy w duecie korzystając z loopów, komputera itp. Gram gitary na żywo (czasem elektryczną, czasem basową) a Caroline śpiewa. Mamy też swojego własnego realizatora dźwięku – Adama, który czujnie reguluje dźwięk i poziomy podczas występów na żywo.

 

MM: Kiedy zatem będzie można Was zobaczyć i usłyszeć na żywo?

 

MS: 12 maja podczas Jarmarku Floriańskiego na Pradze. To nasz najbliższy występ. Kolejne są w fazie negocjacji.

 

 

Rozmawiał Maciej Majewski

 


 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

👉 Twitter

 

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz