IKS

WINYLE TOUR 2 (Proletaryat, Kobranocka, Closterkeller) | Gdynia 14.03.2025 r. | org. Galicja Production

winyle-tour-2-relacja

Do świata polskiego rocka wciąż pukają sugestie, ze jego pionierzy powinni odejść na emeryturę – Halo! Czas minął! Rock’n’rollowy underground lat 80 wyczerpał swoje baterie. Tymczasem twórcy oldchoolowej orbity wciąż stawają na scenie, chociaż z upływem lat kreśli ona przed nimi coraz większe wyzwania. I nie jest to jedyna konsekwencja, której młodzi powinni uczyć się od wyjadaczy branży.

W ślad za tym przekonaniem po raz kolejny poszła Galicja Production, organizatorzy znani z przywracania festiwalowo-jarocińskich flashbaków kultową już imprezą „Był kiedyś Jarocin”. Trasa Winyle Tour 2 jest jej żywym wycinkiem – osadzonym koncepcyjnie nie historycznie-koncertowo, ale klimatem legendarnych wydawnictw płytowych.

 

W repertuarze trasy Winylowej zaprezentowały się trzy zespoły grające w całości swoje przełomowe albumy, w aż dwunastu miastach naszego kraju (Closterkeller i trzydziestoletnia „Scarlet”, Kobranocka i „Sztuka jest skarpetką kulawego” z 1987 roku i Proletaryat z albumem „Czarne Szeregi” (rok 1993). Zespoły wystąpiły już we Wrocławiu, Opolu, Lublinie, Bielsko-Białej, Poznaniu, Warszawie, Gdyni, Szczecinie, Krakowie i Zabrzu. Ja miałam przyjemność uczestniczyć w koncercie w Gdyni.

 

zdj. Ewelina Marek

 

Będąc świadkiem drugiej edycji w gdyńskim Uchu szybko zaobserwowałam, że prostota idei dobrze zadziałała na fantazję odbiorców – całkiem odważny układ line-up okazał się strzałem w dziesiątkę. Imprezę otworzył od lat niezmiennie specyficzny brzmieniem Closterkeller przyciągający zawsze wierne grono fanów. Czy zostali na zupełnie innej klimatem Kobranocce? Czy Ci, którzy przyszli na roztańczoną Kobranockę mieli jeszcze siłę na surowy Proletaryat?

Tłum w lokalu udowodnił, że taktyka organizatorów nie zawiodła, a kluczową rolę zagrał tutaj początek. Kto kiedykolwiek skosztował koncertu Closterkeller, wie jaki rodzaj eksplozji wnosi na scenę wokalistka – Anja Orthodox. W klubowych ścianach erupcja wybuchła z podwójną mocą, co oznacza, że charakter wybranej płyty „Scarlet” obchodzącej w tym roku okrągłe urodziny zadziałał przełamując bieg czasu. Metalowy pazur, przejmujące teksty i niepowtarzalny klimat lat 90 wyzwoliły w liderce zespołu to, co dla fanów najciekawsze i hipnotyzujące – pociągającą różnorodność wokalną  – momentami mocny, zahaczający o growl wokal, chwilami subtelny, uwodzący śpiew. Najmocniej wybrzmiała „California”, a fenomenalnie zaśpiewany „Temple of Time” (na płycie wykrzyczany przez Titusa z Acid Drinkers) udowodnił, że Closterkeller zupełnie jak Stonesi – im dłużej grają, tym bardziej smakują. Poza tym w zestawie jak zawsze spektakularny outfit – w roli głównej gotycka, krwistoczerwona korona przywołująca fragmenty filmów fantasy i spontanicznie skomponowana sukienka w odcieni żywej czerwieni. Czysty, wyrafinowany rock’n’roll! Uwaga – tym razem pod szyldem Closterkeller rozbłysnęły dwie gwiazdy – rozwiniętą solówką w stan rytmicznej mantry wprowadził publikę perkusista Adam Najman. Tłum rozbujany, energia podtrzymana – perkusyjny ozdobnik zrobił efekt „wow” i trudno było o większe oklaski.

 

zdj. Ewelina Marek

 

Pierwsza część świętowania postawiła więc sporą poprzeczkę, z którą Kobranocka poradziła sobie z rasowo rock’n’rollowym wdziękiem – scena zapłonęła tanecznym trybem.

Hity „Ela, czemu się nie wcielasz?”, czy „List z placu boju” znane były nawet najbardziej mrocznej części fanów poprzedników, ale nie o przeboje tutaj chodziło, a o zaskakującą energię czterdziestoletniego już zespołu. Aż trudno uwierzyć, ze sceny muzycy na czele z Andrzejem „Kobrą” Kraińskim podrywali publikę młodzieńczą zalotnością w stylu młodych Beatlesów. Można drwić z banalnego porównania, ale kto był pod sceną, ten wie jak dużo jest w nim prawdy. Nawet utwór „To moja wina” nie budził smutnej bezradności, a „Ballada dla samobójców” nie malowała drastycznych obrazów. Koncert pełen był kolorów i złożonej z tych wszystkich czterdziestu lat energii.

 

zdj. Ewelina Marek

 

Może i lepiej, że najsurowszy punk organizatorzy zostawili na koniec. Proletaryat pod charyzmatycznym przywództwem Tomasza „Oleya” Olejnika rozładował publikę uwalniając wszystkie tłumione sprzeciwy wobec rzeczywistości. Mimo, że „Czarne Szeregi” mają już 32 lata, tematy przywoływane przez album są wciąż żywe i budzą takie same emocje jak kiedyś. Krótki festiwal rebelii został więc zaplanowany z precyzją, a głodne starego rocka głowy i serca nakarmione pokaźną porcją autentycznej muzyki. Winyle Tour to jeden wieczór, trzy zespoły, trzy różne klimaty, trzy odmienne rodzaje buntu, trzy pokolenia pod sceną, ale jeden efekt – ogrom przeżyć i dziki apetyt na jeszcze.

 

Sukces frekwencyjny pozwala wierzyć, że doczekamy się kolejnej edycji, a w ramach obecnej trasy czekają nas jeszcze wydarzenia w dwóch miastach:

 

    • Olsztyn – 28.03.2025, Aula Widowiskowo-Konferencyjna im. Anny Wasilewskiej

    • Łódź – 29.03.2025, Klub Scenografia

 

Ewelina Marek

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz