IKS

Wilhelm [ROZMOWA]

wilhelm-rozmowa

Wilhelm to debiutujący artysta, który nie boi się poruszać trudnych tematów i szuka autentyczności w swojej twórczości. Jest autorem tekstów, producentem i multiinstrumentalistą. Jego muzyka to pełne emocji refleksje nad życiowymi doświadczeniami, w których słychać wpływy różnych gatunków. Z Wilhelmem porozmawiałam o singlu „Gadać albo milczeć”, procesie twórczym i łączeniu pracy w zespole z solową karierą.

 

Małgorzata Maleszak-Kantor: Bardzo przyjemnie mi się słuchało twoich utworów przez ostatni tydzień.

 

Wilhelm: Bardzo mi miło, dziękuję.

 

MMK: Ostatnio wyszedł nowy utwór „Gadać albo milczeć”. Czy możesz coś o nim opowiedzieć?

 

W: Utwór powstał z nagromadzonych emocji, które mi towarzyszyły przez ostatni czas. Trochę o śmierci, trochę o chorobach, pewnych wydarzeniach w bliskim otoczeniu. Pomysł na ten utwór zrodził się już jakiś czas temu, myślę, że ponad rok temu. Chciałem, by tekst miał dla mnie znaczenie, żeby był prawdziwy i szczery. Mówi o zgubieniu się, ale także o wsparciu, które pozwala znaleźć drogę. Wszyscy mamy swoje problemy, które musimy przejść, i nie ma co oceniać, bo to, co dla jednego jest wielką trudnością, dla drugiego może być mniejszym problemem.

 

MMK: Tekst w tym utworze bardzo mi się podoba. „Już wiem, że tak, tak, ten w lustrze to niestety ja. Nie rozumiałem tego tekstu, miałem 10 lat.” Zostało to we mnie.

 

W: Tak, to nawiązanie do Obywatela. To coś, co mi też się podobało, kiedy byłem młodszy.

 

Foto. Materiały Prasowe

 

MMK: Myślę, że jesteśmy w podobnym wieku, bo miałam podobne odczucia co do tego utworu. Wciąż go bardzo lubię, więc to, co napisałeś, bardzo mnie poruszyło.

 

W: Tak, to jeden z bardziej poruszających utworów w polskiej muzyce. Gdy pisałem ten kawałek, nie miałem jeszcze pełnej świadomości tego, co tak naprawdę znaczy ten tekst. Dopiero z czasem, kiedy dojrzałem, mogłem docenić, o czym naprawdę mówili artyści.

 

MMK: Zgadza się. Czasami słuchamy utworu, a po kilku latach odkrywamy go na nowo. Zupełnie inaczej go odbieramy, bo jesteśmy w innym miejscu w życiu.

 

W: Tak, dokładnie. Z wiekiem rozumiemy te teksty inaczej. To jest piękne w muzyce – potrafi uderzyć w nas w różnych momentach życia.

 

MMK: A co Ciebie inspiruje do pisania tekstów?

 

W: Staram się, by teksty miały głębię i przekaz, a nie były tylko pustymi słowami. Dużo słucham muzyki, ale nie zawsze to, co słyszę, jest bezpośrednią inspiracją. Częściej zdarza się, że zaczynam pisać utwór i wiem, o czym ma być.

 

Czasami myśli i emocje zbierają się w głowie przez dłuższy czas, zanim powstaną słowa.

 

MMK: Co Cię najbardziej pociąga w muzyce? Komponowanie, pisanie, śpiewanie, a może granie na instrumentach?

 

W: Zdecydowanie zaczynam od kompozycji. Lubię to robić. Śpiewanie i pisanie tekstów są dla mnie spójne. Najmniej chyba lubię grać, chociaż nadal sprawia mi to przyjemność. Granie jest bardziej odtwórcze, a ja wolę tworzyć.

 

 

MMK: Jak łączysz pracę w zespole z tworzeniem solowych projektów? Starcza Ci czasu?

 

W: To wyzwanie, bo jeśli mamy dużo koncertów, to potrafi zająć cały tydzień. Czasem po dwóch dniach grania muszę odpocząć, żeby zregenerować siły. To jest trudne, bo cały czas jesteśmy w trasie, z tymi samymi osobami. To daje radość, ale też potrafi być męczące. Czasem trudno znaleźć czas na coś dla siebie.

 

MMK: A jakie są twoje największe inspiracje do solowej twórczości?

 

W: Jeśli chodzi o muzykę, to jestem otwarty na różne gatunki. Uwielbiam jazz, słucham Benny’ego Goodmana, ale także nowych artystów jak Post Malone. To różnorodne źródła, które mnie inspirują. Czasami słucham utworu, który mnie chwyta i motywuje do stworzenia czegoś własnego.

 

MMK: Słuchając Twoich utworów pomyślałam, że przypominają mi twórczość Mroza.

 

W: To bardzo miłe, bo bardzo lubię Mroza. Ale staram się nie słuchać zbyt dużo polskiej muzyki, żeby nie nieświadomie nie powielać czegoś, co już zostało stworzone. Choć to, co robimy, to wciąż interpretacja tego, co już znamy.

MMK: Tak, to prawda, inspiracja to nie to samo, co kopiowanie. A twoje brzmienie ma taki światowy charakter, jakbyś miał amerykańską nutę.

 

W: Może to dlatego, że lubię różne brzmienia, od jungle po house’owe elementy. Lubię tworzyć coś energetycznego, żywiołowego. Trudno mi się porównać do innych, bo tworzę to, co czuję.

 

MMK: W trakcie słuchania, zauważyłam, że ta muzyka ma pewien wspólny element, chociaż nie powiedziałabym, że jest identyczna. Jest coś, co wyczuwam, ale jednocześnie rozróżniam wasze brzmienie.

 

W: Cieszę się, bo jeśli miałbym być porównany do kogoś w polskiej muzyce, to byłby to chyba najlepszy komplement. To naprawdę super.

 

Foto. Materiały prasowe

 

MMK: Cieszę się, że tak to odebrałeś, bo czasem porównanie artysty do innego może być trudne do przyjęcia.

 

W: No tak, ale to naturalne skojarzenia. Jeśli robimy muzykę po polsku, to mamy ograniczone pole, bo na końcu i tak odtwarzamy coś, co już istnieje. Możemy wprowadzić coś nowego, ale nie wynajdujemy całkowicie nowych brzmień. I chociaż każdy artysta chce dodać coś swojego, to brzmienia są w pewnym sensie ograniczone. Nie ma w tym nic złego.

Jeśli coś brzmi jak coś, co już znamy, to łatwiej nam się tego słucha. W muzyce często jest tak, że skojarzenia z ulubionym stylem sprawiają, że bardziej się angażujemy w daną muzykę.

 

MMK: Czasem szukamy zespołów, które przypominają te, które już nie grają. To daje nam poczucie kontynuacji, że nadal słuchamy muzyki, którą kochaliśmy, tylko w nowym wydaniu.

 

W: Tak, dokładnie. Punk, stare rockowe brzmienia, jak Organka – to przykład, że pewne gatunki się odradzają. To przekształcony rock z przeszłości, który ludzie pokochali na nowo. Dla mnie to też było ciekawe. Pamiętam, jak byłem na koncertach, bo chciałem zobaczyć, jak te dźwięki brzmią na żywo. Właśnie tak to działa.

 

MMK: A teraz na przykład w modzie i muzyce widać powroty do lat 90-tych.

 

W: Tak, ciągle się cofamy. Zawsze się tak dzieje. Zobaczymy, gdzie to zaprowadzi.

 

MMK: W okresie przed pandemią, na przykład w 2019-2020, wydawało mi się, że powstawało wiele utworów inspirowanych latami 80-tymi.

 

W: Tak, może masz rację. Masz na myśli coś konkretnego?

 

MMK: Na przykład The Weeknd – „Blinding Lights”. Ta piosenka była bardzo 80’sowa.

 

W: Oczywiście, pamiętam. Synthwave, 80’sowe brzmienia. Zgadza się. Synthwave to świetny gatunek. Pamiętam, jak nagrałem utwór „Zachód” – miał trochę tych brzmień. Może to była jakaś moda na ten styl, bo wszyscy zaczynali tworzyć w tym klimacie. Chociaż ja sam zrobiłem ten utwór bardziej z sentymentu, bo przypomniałem sobie wspomnienia z wakacji z rodzicami, podróże samochodowe.

 

 

MMK: A czy przy tych wspomnieniach z podróży, była jakaś muzyka w tle? Coś, co często leciało w samochodzie?

 

W: Tak, oczywiście.

Moim ulubionym zespołem od zawsze jest Dire Straits. W tamtych czasach słuchaliśmy ich na kasetach, w starym samochodzie. To właśnie ta muzyka była obecna w moich wspomnieniach z dzieciństwa.

 

MMK: Uśmiecham się, bo mam podobne wspomnienia – z podróży nad morze, kiedy tata puszczał Pink Floyd i Queen. Czasem pamiętam samą podróż lepiej od tego, co działo się na wakacjach.

 

W: To prawda, sama podróż ma swój wyjątkowy klimat. To wtedy rozmawiamy o wszystkim, często odbywają się najlepsze rozmowy. Nie chodzi o cel podróży, ale o samą drogę.

 

MMK: Tak, podróże pomagają w budowaniu relacji. Kiedy trasa jest długa, to czasem po prostu przestaje się słuchać muzyki i zaczyna się rozmawiać o wszystkim.

 

W: Tak, to prawda. Czasem w codziennym życiu nie ma czasu na takie rozmowy, bo każdy jest zabiegany. A podróż to moment, kiedy jesteśmy skazani na siebie, mamy czas na rozmowy, które często są najbardziej wartościowe.

 

MMK: Zgadza się. A jak zaczęła się Twoja muzyczna przygoda?

 

W: Zaczęło się od szkoły muzycznej. Najpierw grałem na fortepianie, potem przeszedłem na saksofon. W tym czasie poznałem kolegę, który wprowadził mnie w świat muzycznych programów. Pamiętam, że zaczynaliśmy od FL Studio, potem przeszliśmy na Ableton.

Później, kiedy miałem 12 lat, nagrywałem swoje pierwsze beatboxy na telefonie Nokia 3310.

Zainspirował mnie wtedy Michael Jackson, którego produkcje bardzo mnie fascynowały. To był początek mojej przygody z muzyką elektroniczną. Grałem w różnych składach, potem nagrałem swoją pierwszą EP-kę.

 

MMK: Brzmi to bardzo ciekawie. A jak wygląda Twój proces twórczy?

 

W: Zaczynam od brzmienia, od syntezatorów, a potem komponuję akordy. Zawsze eksperymentuję z brzmieniem, czy to mają być organy, czy retro dźwięki. Potem nagrywam wokal, nawet jeśli na początku to tylko prewka. Tekst do piosenki piszę, gdy już mam zarys. Dobrze jest, gdy wszystko jest dopracowane przed nagraniem. Kiedy całość jest gotowa, wysyłam do miksu i masteringu, bo tego sam nie robię.

 

Foto. Materiały Prasowe

 

MMK: Wiesz, najlepsi inżynierowie dźwięku zajmują się tylko tym. To całkowicie inna dziedzina.

 

W: Tak, ja zawsze wysyłam swoje utwory do Marcina Szwajcera. Jest jednym z najlepszych w Polsce. Kiedy dostaję jego wersję, zazwyczaj nie mam już uwag. Jego umiejętności i słuch są świetne.

 

MMK: Jak byś opisał gatunek muzyczny, który tworzysz?

 

W: Ciężko powiedzieć, bo teraz wszystko się miksuje. Często słucham muzyki, której nie potrafię sklasyfikować. Gatunki się zacierają, wszyscy próbują różnych połączeń – R&B z housem, itd. Myślę, że teraz mówi się po prostu o „popie”, bo gatunki nie są już takie jednoznaczne. Kiedyś można było rozróżnić jazz od big bandu, a teraz po prostu mówi się „przyjemny pop”.

 

MMK: Tak, teraz większość muzyki popularnej to pop. A jakie masz plany na przyszłość? Możemy spodziewać się albumu, koncertów?

 

W: Chciałbym nadal wypuszczać single, bo tak teraz działa przemysł. Lubię koncepty płyt, ale to już nie działa. Płyty są teraz bardziej zwieńczeniem, a ludzie nie słuchają już wszystkich utworów na płycie. Więc teraz planuję wypuścić jeszcze kilka singli, może trochę innych niż poprzednie. Płyta to też kwestia czasu, zobaczymy, jak to będzie wyglądać. W tym roku chyba już nic nie wyjdzie, ale na pewno coś w przyszłym.

 

MMK: A koncerty?

 

W:

Koncerty zależą od wyników wyświetleń, bo to one decydują o tym, gdzie gra się koncerty. Na razie nie mam jakiegoś wielkiego poziomu wyświetleń, więc raczej nie będę miał wielkich tras, ale może jakieś festiwale, jak Next Fest czy Spring Break. Muzyka może też zaskoczyć, może się coś rozwinie, ale na razie skupiam się na pracy nad materiałem.

 

MMK: Myślę, że ten materiał ma świetny potencjał na żywo, chętnie bym to usłyszała.

 

W: Dziękuję! Może kiedyś się uda, na razie skupiamy się na singlach, a potem zobaczymy, co się wydarzy.

 

MMK: Czekamy na rozwój sytuacji. Trzymam kciuki, żeby rozwój był jak największy!

 

W: Dziękuję!

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz