13 października 2024 roku w kameralnym warszawskim klubie BARdzo bardzo wybrzmiały dźwięki sponsorowane przez szeroko pojętą muzykę post-punk i indie. Publiczności zaprezentowały się dwa zespoły: Chair to jedni z podopiecznych powstałej w zeszłym roku wytwórni prowadzonej przez Błażeja Króla – Tygrysy Records oraz belgijski Whispering Sons na czele z charyzmatyczną wokalistką Fenne Kuppens.
Chair kilka miesięcy temu zadebiutowali dobrze przyjętą płytą „GENTLE MEN” i to głównie ten materiał promowali muzycy. Duet Robert Cura i Hubert Kurkiewicz – ubrani w gustowne garnitury – wspomagani przez perkusistkę wykonali krótki energetyczny set w klimacie takich zespołów jak Viagra Boys czy Idles. Naprawdę trudno zdefiniować ich muzykę. Oni sami nazywają ją country-porn-punk. Na pewno była to bardzo dobra rozgrzewka dla nóg przed główną gwiazdą wieczoru. W secie Chair znalazły się m.in. takie utwory jak „close friends” „GENTLE MEN”, „love ad” i „love ad 2”
CIĄG DALSZY POD GALERIĄ ZDJĘĆ ZESPOŁU CHAIR
Praktycznie punktualnie o 21.00 na scenę wkroczyli muzycy Whispering Sons. Oczywiście uwagę głównie przykuwała – ubrana w luźny garnitur – Fenne Kuppens. Wokalistka ma w sobie ten rodzaj charyzmy, która na niej skupia uwagę publiczności. Jej niski głos, image oraz specyficzne ruchy mogą kojarzyć się z tak legendarnymi muzykami jak Nick Cave czy David Bowie. W jej wyglądzie jest coś androgynicznego i tajemniczego. Zespół promował głównie swoją ostatnią płytę „The Great Calm”. Wykonał z niej aż 11 utworów. Muzyka zespołu to czysty, soczysty post-punk w duchu Joy Division. Ian Curtis (gdziekolwiek jest) na pewno z uznaniem „spogląda” na swoich muzycznych spadkobierców. Koncert rozpoczął się od „Balm (After Violence)”, który płynnie przeszedł w „Standstill”. Nie zabrakło również rewelacyjnych „The Talker”, „Walking, Flying” oraz kończącego regularny set „Try Me Again”. Zespół wykonał też po trzy utwory ze swoich poprzednich płyt. Fenne była zdziwiona i aż podpytała publiczność czy to prawda, że na polskich streamingach niedostępna jest ich pierwsza płyta „Image”. Kiedy widownia potwierdziła ten fakt, obiecała, że zespół postara się to zmienić. A na bis wykonali dwa utwory właśnie z tego albumu – „Alone” i „Waste”.
Może nie był to najdłuższy koncert na którym byłem – set trwał godzinę i kwadrans – ale na pewno było to bardzo intensywne, muzyczne doznanie. Szkoda tylko, że tak ciekawy zespół nie zapełnił dość małego klubu jakim jest BARdzo bardzo. Niemniej przyszłość przed nimi i trzymam mocno kciuki żeby w czasie promocji kolejnej płyty wypełniali większe miejscówki.
Mariusz Jagiełło
GALERIA ZDJĘĆ ZESPOŁU WHISPERING SONS