Vola to zespół, który konsekwentnie wyznacza własne ścieżki w muzycznym świecie, odważnie łącząc progmetalowe ciężary z melodyjnością, elektroniką i nietuzinkowymi aranżacjami. „Friends of Phantom” jest kolejnym dowodem na to, że muzyka może być zarówno głęboko emocjonalna, jak i sprawna technicznie. Czwarty studyjny album Duńczyków to pozycja pełna kontrastów – od potężnych riffów po eteryczne przestrzenie, od dynamicznych eksplozji po melancholijne westchnienia. Każdy utwór to osobna historia, ale całość tworzy spójną, angażującą podróż, która zostaje w pamięci na długo.
Od pierwszych dźwięków album rzuca nas w wir intensywnych emocji. Riffy tną jak brzytwa, ale nie przytłaczają melodyjnych refrenów, które stały się znakiem rozpoznawczym Vola. Świetnym przykładem tego zjawiska jest otwierający album „Cannibal”. To utwór, który od razu stawia wysoko poprzeczkę – gitary miażdżą swoim brzmieniem, a jednocześnie refren wciąga swoją lekkością i przestrzenią. Prawdziwą niespodzianką jest tutaj wokal Andreasa Fridena z In Flames, który gościnnie dołącza do zespołu. Jego charyzmatyczny głos idealnie wpasowuje się w mieszankę ciężaru i melodii, nadając kompozycji dodatkowej głębi.
Elektronika odgrywa kluczową rolę w budowaniu unikalnego charakteru płyty. Choć w pierwszym momencie może wydawać się jedynie dodatkiem, szybko okazuje się, że to ona nadaje albumowi tej szczególnej iskry. W „Paper Wolf” elektroniczne wstawki tworzą niemal filmowy klimat, który płynnie przechodzi w mocne gitarowe granie. To utwór, który udowadnia, jak wszechstronne i pomysłowe jest podejście Vola do aranżacji. Z kolei „Break My Lying Tongue” to doskonały przykład bawiącego się kontrastami zespołu – początkowa popowa lekkość szybko ustępuje miejsca prawdziwemu ścianodźwiękowi, który potrafi zmieść słuchacza z nóg.
Jednym z największych atutów „Friends of Phantom” jest jego kalejdoskopowy charakter. Dynamiczne uderzenia riffów sąsiadują z subtelnymi partiami elektroniki, a melodie potrafią rozkwitnąć w najmniej spodziewanych momentach. „Hollow Kid” to świetny przykład tej równowagi – motoryczne gitary i ciężki bas podkreślają energię, ale jednocześnie wokale w refrenie wprowadzają melodyjność, która łagodzi metalowy pazur i dodaje kompozycji uniwersalności.
Nie brakuje tu również bardziej przestrzennych momentów. „Glass Mannequin” zachwyca subtelną elektroniką i melancholijnym wokalem, tworząc atmosferę pełną nostalgii. To utwór, który brzmi jak muzyczna podróż przez zimowe pejzaże – krystalicznie czysty, emocjonalny i niezwykle obrazowy. Dla fanów bardziej eksperymentalnych brzmień zespół przygotował „I Don’t Know How We Got Here”. Ta kompozycja łączy rytmiczną perkusję, elektroniczne efekty i intensywność wokali, tworząc niezwykle wciągającą przestrzeń.
Choć „Friends of Phantom” zachwyca różnorodnością i techniczną precyzją, nie jest to album całkowicie pozbawiony wyzwań. Eklektyzm, który nadaje tej płycie charakteru, może miejscami okazać się wymagający dla mniej cierpliwego słuchacza. Niektóre przejścia między utworami bywają nieco zbyt gwałtowne, co może utrudniać pełne zanurzenie się w atmosferę albumu. Jednak w ogólnym rozrachunku to właśnie te kontrasty budują jego tożsamość.
„Friends of Phantom” to płyta, który zabiera słuchacza na emocjonalną karuzelę. To muzyka dla tych, którzy szukają emocji, ale jednocześnie oczekują technicznej doskonałości i twórczej odwagi. Vola udowadnia, że jest w ciągłym ruchu – rozwija się, eksperymentuje i nie boi się ryzyka. Dzięki tej odwadze powstał album, który zaskakuje, inspiruje i na długo zostaje w pamięci.
Ocena: 4/6
Marek Pruszczyński (Dezarbuzator ) 🍉
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: