Irlandzkie trio Therapy? w ramach trasy promującej ostatni, udany album „Hard Cold Fire”, wystąpiło w warszawskiej „Proximie”. Była to pierwsza wizyta koncertowa zespołu w Polsce od kilkunastu lat. Jako support wystąpiła norweska Bokassa, wywindowana trochę przedwcześnie na przedmieścia mainstreamu przez Larsa Ulricha z Metalliki. Grupa ma jeszcze sporo do udowodnienia artystycznie, bo póki co nadal porusza się w dziwnych mieszankach rocka i metalu.
Jako rozgrzewacz jednak wystaczyła. Therapy? zaczęli natomiast tak, jak na „Hard Cold Fire”, czyli od przyciężkawego „They Shoot The Terrible Master”, by chwilę później przeskoczyć o ponad trzy dekady wstecz, bo do początku „Nurse” – trzeciego albumu Irlanczyków, wydanego w 1992 r – a więc do utworu „Nausea”. Gdy zaś wybrzmiało „Isolation” z repertuaru Joy Division, atmosfera w klubie zrobiła się po prostu swojska. Wokalista i gitarzysta Andy Cairns, basista Michael McKeegan oraz perkusista Neil Cooper (obchodzący ponoć tego dnia 20 rocznicę dołączenia do zespołu), bawili się w najlepsze, fundując grunge’ujące „Joy”, klasycznego „Unbelievera”, mocarne „Safe” oraz przebojowe „Bewildered Herd”, post-grunge’owe „Two Wounded Animals”, a przede wszystkim chóralne „Woe”. Przy „Poundland Of Hope And Glory” Michael został przedstawiony po swojej standardowej ksywce, czyli jaki The Evil Priest, a chwilę później pojawiło się mistrzowskie „Stories”.
Szlak przebojowy wiódł dalej wraz „Days Kollaps”, nieco złowieszczym „Mongrel” i rewelacyjną wersją „Diane” Hüsker Dü. Set główny zamknął buzując groovem „Teethgrinder”. Bis rozpoczął się dość nietypowo, bo od punkowego „Bloody Blue”. Z kolei „Die Laughing” został zadedykowany pamięci Sinead O’Connor… Finał okazał się w pełni złoty: najpierw „Potato Junkie” z chóralnie odśpiewanymi przez publikę słowami: „James Joyce is fucking my sister”, naznaczony popisową, acz na szczęście krótką solówką Neila oraz wstawką z… „Iron Man” Black Sabbath. Następnie jeden z najlepszych utwór z ostatniej płyty, czyli „Ugly” oraz wieńczące koncert szlagiery: „Screamager” i „Nowhere”, który poprzedzony został fragmentem… „Breaking The Law” Judas Priest!
Przyznaję, że czekałem na możliwość zobaczenia Therapy? na żywo latami. Marzyłem o tym, odkąd zobaczyłem w wieku 10 lat na MTV teledysk do wspomnianego „Nowhere”.
To był fantastyczny koncert! Deski klubowe zdają się być żywiołem tego tria, gdyż zagrali z dużym wykopem i energią. Widać i czuć także było radość muzyków z samego grania. To dość konkretnie udzieliło się to publiczności, zgormadzonej tego wieczoru w Proximie, która narzekać na ten koncert prawa praktycznie nie miała.
Tekst: Maciej Majewski
Zdjęcia: Adrian Kosiorek