Ponad 2 miliony – tyle egzemplarzy „Inside In/Inside Out”, debiutanckiego albumu zespołu The Kooks, sprzedało się do tej pory na całym świecie. Nie da się ukryć, że Anglicy, którzy w swojej muzyce łączą rock, pop czy funk, mocno zaznaczyli swoją obecność na muzycznym rynku w 2006 roku. Publiczność pokochała ich za naturalność i autentyczność. Choć grupa nie osiągnęła aż takiego wielkiego sukcesu, jak chociażby Arctic Monkeys, którzy zaczynali w podobnym czasie, to muzycy regularnie dostarczają słuchaczom kolejnych wydawnictw – raz bardziej udanych, raz trochę mniej. The Kooks jednak nie obniżają znacząco lotów. Solidność – jednym słowem.
Szesnaście lat temu było o nich głośno, teraz premierze krążka „10 Tracks to Echo in the Dark” (już szóstego w dyskografii) nie towarzyszy wielki szum. Zespół działa sobie trochę na uboczu, ale to nie oznacza, że nie warto zapoznać się z ich najnowszą propozycją. Nie jest to może dzieło wybitne, ale Anglicy cały czas posiadają smykałkę do tworzenia zgrabnych indie rockowych hitów, których przyjemnie się słucha. Jak wskazuje tytuł albumu, grupa The Kooks przygotowała 10 utworów, które idealnie – pod względem czasu trwania – wpisują się w ramy stacji radiowych (średnia trzy minuty z hakiem). Dwa kwadranse i całość przesłuchana.
Otwierający „Connection” wprowadza w dobry nastrój. To taki typowy „letni” przebój, który się wkręca od razu. Jeszcze lepiej sprawdza się taneczny „Cold Heart”. Pojawia się tu, w drugiej, zwolnionej części, również chór dziecięcy. I moim zdaniem ten utwór to najlepszy fragment „10 Tracks…”. Bo czuć – w dobrym tego słowa znaczeniu – kombinowanie z formą. Dobry groove mają „Modern Days” i „25” (przepysznie „chrupie” bas). Natomiast wszystko kończy się akustycznie – „Without a Doubt” to The Kooks zdecydowanie w innej odsłonie.
Dalsza część recenzji pod teledyskiem
Najpierw były plusy, teraz czas na minusy. „Closer” czy „Jessie James” brzmią trochę, jakby zagrano je na pół gwizdka. Brakuje tego „czegoś”, co sprawiłoby, że wyróżniałyby się na tle reszty. Mam tu na myśli to, że to tylko poprawne numery. Takie z cyklu „5 na 10”. W „Sailing on the Dream” robi się ciekawiej (wykorzystano dęciaki, obecne są także syntezatory), choć dalej bez szału. „Beautiful World”, z gościnnym udziałem niemieckiej formacji Milky Chance, to kompozycja za bardzo skręcająca w stronę miałkiego popu, który zalewa nas z każdej ze stron. Słabo prezentuje się też „Oasis”, który, wbrew nazwie, nie ma za dużo wspólnego ze słynnym brytyjskim zespołem. Ot, rzecz, która nie drażni w trakcie słuchania, ale nie przykuwa w żaden sposób na dlużej uwagi. I chyba to największy problem tego albumu. Momenty naprawdę udane są przeplatane rzeczami nadającymi się jako tło do robienia zakupów w supermarkecie.
I tak sobie „10 Tracks to Echo in the Dark” spokojnie „płynie” z głośników. The Kooks nie są tu w żaden sposób rewolucyjni. Ale czy tego oczekują od nich wierni fani? Mam wrażenie, że nie. Szósty studyjny krążek to dzieło lokujące się nieco powyżej oceny wyjściowej.
Ocena [w skali od 1 do 10] 6 flag Wielkiej Brytanii
🇬🇧 🇬🇧 🇬🇧 🇬🇧 🇬🇧 🇬🇧
P.S. Formacja The Kooks w tym roku po raz kolejny przyjedzie do naszego kraju. 10 września zagrają w Warszawie w ramach „On Air Festival”
Szymon Bijak
Lista utworów:
1. Connection
2. Cold Heart
3. Jesse James
4. Closer
5. Sailing on a Dream
6. Beautiful World
7. Modern Days
8. Oasis
9. 25
10. Without a Doubt
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1