IKS

The Cure – „Mixes of a Lost World” [Recenzja] dystr. Universal Music Polska

the-cure-mixes

Po wydaniu koncertu zarejestrowanego w londyńskim klubie Troxy, Robert Smith po raz trzeci bierze na warsztat materiał z „Songs of a Lost World”. Tym razem dostajemy album z remixami. „A na co to komu?” – zapewne część z was właśnie tak zareaguje na informację o premierze nowego wydawnictwa od The Cure. Spokojnie! Smith doskonale wie co robi, a „Mixes of a Lost World” jest płytą, która każdemu fanowi formacji po prostu się należy. Mam jednak wrażenie, że osobą, którą najbardziej jej potrzebowała był sam Robert Smith.

Dziś bez mrugnięcia okiem mogę stwierdzić, że wydane w ubiegłym roku „Songs of a Lost World” praktycznie na każdej płaszczenie okazało się sukcesem (nawet w Polsce uplasował się na 1 miejscu listy OLIS). Wszystko się na tej płycie zgadzało – klimat, muzyka, teksty. Ciągnące się w nieskończoność szesnaście lat oczekiwania nie poszło na marne, dlatego wcale mnie nie dziwi, że formacja chce wykręcić z materiału jak najwięcej. Każdy, kto chociaż trochę śledzi dokonania Roberta Smitha wie, że dosłownie kocha wszelkiego rodzaju edity, remixy i reworki, dlatego album z przeróbkami nie powinien dziwić. Rok 2025 przynosi kolejne, po „Mixed Up” i „Torn Down”, wydawnictwo składające się wyłącznie z przeróbek. „Mixes of a Lost World” jest jednak płytą, jakiej w dyskografii The Cure jeszcze nie było, zawiera ona wyłącznie remixy kompozycji, które oryginalnie trafiły na „Songs of a Lost World”. Łącznie dostajemy 24 (w wersji deluxe) oraz 16 (wersja podstawowa) remixów stworzonych przez śmietankę sceny klubowej i alternatywnej – starannie wyselekcjonowane i pobłogosławione przez samego Smitha. Każdy z ośmiu bazowych utworów dostaje dokładnie po 2 (lub 3 w wersji deluxe) nowych interpretacji, które pozwalają spojrzeć na „Songs of a Lost World” z kompletnie innej perspektywy.

 

 

„To koniec każdej pieśni, którą śpiewamy. Ogień wypalił się na popiół, gwiazdy gasną od łez…” Otwierający wers zwiastował ponury, depresyjny klimat, w jakim został skąpany album „Songs of a Lost World”. Jedno z bardziej osobistych dzieł w dorobku Roberta Smitha, z masą niezwykle emocjonalnych momentów (pisałem o tym tutaj). Część z remixów dosłownie wymazuje przytłaczający smutek emanujący z oryginalnych wersji. Na pierwszy singiel wybrano „Alone” w interpretacji Four Tet. Utwór swoją premierę miał przy okazji tegorocznego Record Store Day. Jest to jeden z tych kawałków, który z powodzeniem ma szansę przenieść słuchaczy z pogrążonych w półmroku mieszkań, gdzie w skupieniu wsłuchiwali się w „Songs of a Lost World” na tętniące życiem klubowe parkiety. Jest coś oczyszczającego i budującego w remixach takich wykonawców  jak Daybreakers („warsong”), pochodzącej z Chile Shanti Celeste („Alone- February Blues Remix”) czy uwielbianego w Polsce Mura Masa („All I Ever Am”). Dla mnie z tej puli najciekawiej wypada „A Fragile Thing” w funkującej przeróbce Sally C.

Z drugiej strony „Mixes of a Lost World” oferuje kilka remixow meandrujących w bardziej ambientowe rejony. Otwierający całość “Can Never Say Goodbye ‘Cinematic’ Remix” autorstwa ikonicznego producenta i DJ’a – Paula Oakenfolda pogłębia znany z oryginału mroczny klimat. W efekcie dostajemy wielowarstwową epicką kompozycję, która bez wątpienia sprawdziłaby się jako ścieżka dźwiękowa w niejednym filmie. Podobnie sprawa ma się z „Endsong” duetu Orbital (tych również chyba nie trzeba nikomu przedstawiać). Niewątpliwie jedną z większych zalet „Mixes of a Lost World” jest jej różnorodność. Na uwagę zasługują wszystkie te przeróbki, których autorzy odważyli się na bardziej śmiałe eksperymenty. Meera w swojej wersji „All I Ever Am” do tego stopnia zniekształca głos Smitha, że brzmi on jako kolejny instrument. Natomiast pozbawiony wszelkich wokali rework utworu „I Can Never Say Goodbye” autorstwa Craven Faults to fascynująca podróż do świata dronów i ambientu.

 

Specjalnie do tej pory pomijałem wykonawców, których znajdziemy na trzeciej płycie (dostępnej tylko w wersji Deluxe). Mam wrażenie, że na dodatkowym dysku Robert Smith zdecydował się umieścić tych, którzy mają największą szansę przyciągnąć uwagę swojej core’owej publiczności. Trafili tu między innymi jego protegowani z Twillight Sad, duński producent Trentemøller, post-rockowa legenda z Glasgow czyli Mogwai oraz ich koledzy po fachu z 65daysofstatic. Przy okazji Chino Moreno z Deftones wreszcie dostał szansę odwdzięczyć się za remix Roberta Smitha do kawałka „Teenager”, który trafił na „Black Stallion” – wersji delux kultowego „White Pony”. Jego wersja „Warsong” umieszczona na 3 dysku „Mixes of a Lost World” jest duszna i klimatyczna. Każdy fan Chino i muzyki, którą tworzy zarówno ze swoją macierzystą kapelą, jak i projektem ††† będzie zachwycony. Ja jestem! Porównując wydanie trzypłytowe z wersją standardową, mam wrażenie,  że w większości trafiły na nią utwory bardziej zachowawcze, utrzymane w podobnym do oryginałów sennym klimacie, co ma swój niewątpliwy urok i jest niezaprzeczalnym argumentem za tym, że jeżeli chcemy sięgnąć po fizyczną wersję płyty – to wyłącznie po wersję deluxe!

 

Żródło: Universal Music Polska

 

Jest jeszcze jedna rzecz, która zasługuje na uwagę. Ostatnimi czasy The Cure zyskali uznanie w oczach fanów zabierając głos i potępiając zawyżanie cen biletów na koncerty. Bardzo często w przypadku wydawnictw zawierających tylko remixy, pojawiają się argumenty, że to typowy skok na kasę fanów, którzy kupią wszystko, co jest sygnowane nazwą swoich idoli. Zespół po raz kolejny postanowił postąpić bardzo szlachetnie i ogłosił, że wszystkie tantiemy z tytułu nagrania „Mixes of a Lost World” zostaną przekazane organizacji charytatywnej War Child UK, wspierającej dzieci dotknięte skutkami wojny i konfliktów.

 

Na pełną wersję „Mixes of a Lost World” (wydanie 3 płytowe) składa się ponad 120 minut muzyki. To bardzo dużo materiału, z którego każdy powinien wygrzebać coś dla siebie. Oczywiście płyta ma swoje drobne grzeszki…miejscami ułożenie utworów może wydać się chaotyczne. Przy takiej ilości muzyki, część remixów ginie w całości. Ale mimo to jest to wydawnictwo, które warto mieć w swojej kolekcji – w szczególności jeżeli jest się fanem The Cure.

 

Ocena: 4/6

Grzegorz Bohosiewicz

 

„Mixes of a Lost World” we wszystkich formatach, możecie nabyć w oficjalnym polskim sklepie Universal Music (tutaj). Na stronie są dostępne również inne wydawnictwa od The Cure.

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz