IKS

Taylor Swift (+Paramore) | 01.08.2024 | Warszawa, PGE Narodowy [Relacja tekstowa]

Taylor Swift to bez wątpienia najpopularniejsza gwiazda muzyki pop obecnych czasów i niewątpliwym dowodem na to był trzykrotnie wypełniony z rzędu (pierwszy raz w historii!) PGE Narodowy w Warszawie (1,2,3 sierpnia). Ja miałam okazję uczestniczyć w pierwszym z tych koncertów i moje pięć tysięcy kroków zrobionych na płycie stadionu dowodzą, że było to pełne energii i emocji wydarzenie. „The Eras Tour” to show trwające niemal trzy i pół godziny, podzielone na tzw. ery – przedstawiające przekrój całej twórczości amerykańskiej wokalistki.

Zanim jednak opiszę relację z  jej koncertu napiszę kilka słów na czym polega fenomen Taylor Swift?  W ostatnim czasie bardzo często słyszę to pytanie i myślę, że każdy fan Taylor odpowie na nie nieco inaczej. W mojej opinii,  w dużej mierze ludzie pokochali ją za naturalność.  Od początku kariery sprawiała wrażenie sympatycznej dziewczyny z sąsiedztwa, która w swoich piosenkach szczerze mówi o swoich doświadczeniach i emocjach, z którymi wiele osób może się utożsamiać. Co więcej, Swift dba o swoją społeczność regularnie kontaktując się ze swoimi fanami przez media społecznościowe, przygotowując dla nich niespodzianki czy atrakcje, takie jak np. wręczanie świecących bransoletek na Eras Tour.

 

Koniecznie muszę wspomnieć też, że supportem Taylor był znany i lubiany zespół Paramore, który dał bardzo dobry popis i niewątpliwie rozgrzał warszawską publiczność. Fani zespołu byli mocno niepocieszeni, że zespół przyjechał jako „rozgrzewacz” przed Swift, a nie na swój samodzielny koncert – szczególnie, że został ogłoszony już po rozpoczęciu sprzedaży biletów. W każdym razie  Hayley Williams to kobieta-petarda, którą na scenie wręcz rozpiera energia. Świetnie śpiewa, porusza się i rozkręca imprezę. Występ naprawdę był warty obejrzenia i doceniony przez uczestników tego wydarzenia. Zagrali nowszy i starszy repertuar, m.in. moje ukochane „Misery Business” i „That’s What You Get”. Całość wypadła bardzo dobrze i miejmy nadzieję, że szybko do nas powrócą już na swój headlinerski występ.

 

zdj. Grzegorz Bohosiewicz

 

W okolicach 19:40 na telebimie pojawił się zegar odliczający czas do wielkiego show, a publiczność wręcz wstrzymała oddech. Po mniej więcej dwóch minutach zabrzmiały pierwsze dźwięki piosenki „Miss Americana & the Heartbreak Prince”, która następnie przerodziła się w „Cruel Summer”.

Bardzo rozczuliło mnie, gdy Taylor mówiła po polsku (przywitała nas, mówiąc „cześć” oraz „Warszawo, witajcie na Eras Tour”), do tego z bardzo przyzwoitym akcentem. Dalszymi elementami ery „Lover” były „The Man”, „You Need to Calm Down” oraz tytułowe “Lover”, na którym robiło się aż ciepło na sercu. Potem nastąpiła era „Fearless” – usłyszeliśmy utwór tytułowy, „You Belong With Me” i „Love Story”. Na płycie było taneczne szaleństwo, a głośne śpiewy fanów wybrzmiewały na cały stadion. Tanecznym krokiem przeszliśmy do ery „Red”, na którą nie ukrywam, że chyba najbardziej czekałam. Każdy utwór z niej zasługuje na kilka słów i już mówię dlaczego. „22” – Taylor uściskała młodziutką fankę, dała jej swój kapelusz, zbiła piątkę i dostała od niej bransoletkę przyjaźni. Mimo że powtarza się to na każdym koncercie, uważam, że jest to bardzo urokliwy gest, który zostanie w pamięci tego dziecka na zawsze. W „We Are Never Ever Getting Back Together” tancerz Kameron Saunders zamiast „Like never” krzyknął „Nigdy, przenigdy”. „I Knew You Were Trouble” to znowu bardzo dobry wokalny popis głównej bohaterki wieczoru. Przede wszystkim ogromne wrażenie zrobiła na mnie dziesięciominutowa wersja I „All Too Well”. Przyznam to, popłakałam się. Emocje na twarzy Swift – w trakcie jego wykonywania – są nie do opisania i widać, że przeżywa każde zdanie tego utworu ze świetnym tekstem, który mimo bardzo długiego czasu trwania (w szczególności w muzyce pop) w ogóle nie męczy. Mnie czas minął szybciej niż na niektórych trzy razy krótszych piosenkach.

 

Ze „Speak Now” Swift zagrała jedynie „Enchanted”, po którym wąż na telebimie zwiastował nam początek ery „reputation” rozpoczętej świetnym „…Ready for It?”, po którym usłyszeliśmy „Delicate”, „Don’t Blame Me” i kolejną taneczną petardę „Look What You Made Me Do”. Na płycie znowu było szaleństwo, z tego, co widziałam z daleka, na trybunach też. Delikatniej zrobiło się podczas ery „folklore/evermore” w towarzystwie przepięknej scenografii, nie mogłam oderwać oczu od zniewalającego drewnianego domu. Podczas tej ery było najwięcej piosenek: „cardigan”, „betty”, „champagne problems” (po którym nastąpiła ponad trzyminutowa owacja, po której wzruszona Taylor krzyczała „Kocham Was”), „august”, „illicit affairs”, „my tears ricochet”, „marjorie” i „willow”, z genialnym układem tanecznym.

 

zdj. Grzegorz Bohosiewicz

 

Kilkukrotnie już wspomniałam o utworach, które rozkręcały imprezę, ale „1989” było erą-imprezą. Przy „Style”, „Blank Space”, „Shake It Off” i „Bad Blood” miałam wrażenie, że stadion zapłonie. Myślę, że właśnie przy tych piosenkach zrobiłam najwięcej kroków. Z ery roku urodzenia Swift, usłyszeliśmy jeszcze „Wildest Dreams”, które troszkę nas uspokoiło, ale nie odstawało poziomem.

Przedostatnią erą był najnowszy album, „The Tortured Poets Department”. Mogłoby się wydawać, że piosenki są dość nowe i fani jeszcze nie mieli okazji się w nich zakochać, ale nic bardziej mylnego. Teksty i melodie były wykute na blachę, a z „TTPD” usłyszeliśmy aż sześć utworów: „But Daddy I Love Him/So High School”, „Who’s Afraid of Little Old Me”, „Down Bad”, „Fortnight”, „The Smallest Man Who Ever Lived” (ze świetnym bridgem) I „I Can Do It With a Broken Heart”.

 

Przed “Midnights” zaprezentowane zostały surprise songs (na każdym koncercie grane są piosenki spoza głównej setlisty – niespodzianki dla fanów), dwa mashupy: „mirrorball/Clara Bow” oraz „Suburban Legends/New Year’s Day”. Teraz trochę żałuję, że nie byłam na sobotnim koncercie, bo jedną z piosenek-niespodzianek było „exile”, które bardzo chciałabym usłyszeć na żywo.

 

 

Ostatnia era składała się z aż siedmiu piosenek: „Lavender Haze”, „Anti-Hero” (jedna z moich ulubionych), „Midnight Rain”, „Vigilante Shit” (z doskonałym układem taneczny), „Bejeweled”, „Mastermind” i kończąca koncert, energiczna „Karma”.

 

zdj. Grzegorz Bohosiewicz

Nie da się ukryć, że całe show było zdecydowanie wielkim wydarzeniem. Scenografia, stroje, tancerze, zespół instrumentalistów, chórki i sama wokalistka zasługują na wielkie uznanie, bo „The Eras Tour” to sztuka, która została dopracowana w każdym szczególe, aby stworzyć widowisko, a sami fani Swift też są jego częścią. Niesamowite były wszystkie akcje, ich chanty, świetne przebrania i bransoletki przyjaźni (u niektórych sięgające niemal do łokcia). Czuć było niesamowity klimat i mimo tego, że nie jestem wielką fanką Taylor, bardzo miło było mi spędzić czas w tym gronie.

 

Małgorzata Maleszak-Kantor

 

Pełna setlista Taylor Swift:

Intro

(The Alchemy/Fearless/End Game/Speak Now/gold rush/TTPD/evermore/Red/Lavender Haze/Lover/Bejeweled)

Lover

Miss Americana & the Heartbreak Prince

Cruel Summer

The Man

You Need to Calm Down

Lover

Fearless

Fearless

You Belong With Me

Love Story

Red

Red – Intro (zawierające fragmenty  „State of Grace”, „Holy Ground” i „Red”)

22

We Are Never Ever Getting Back Together

I Knew You Were Trouble

All Too Well

Speak Now

Speak Now – Intro (zawierające fragment „Castles Crumbling”)

Enchanted

reputation

…Ready for It?

Delicate

Don’t Blame Me

Look What You Made Me Do

folklore / evermore

cardigan

betty

champagne problems

august

illicit affairs

my tears ricochet

marjorie

willow

1989

Style

Blank Space

Shake It Off

Wildest Dreams

Bad Blood

THE TORTURED POETS DEPARTMENT

Female Rage: The Musical (zawierające fragmenty: „MBOBHFT”, „WAOLOM”, „loml”, „So Long, London” i „BDILH”)

But Daddy I Love Him / So High School

Who’s Afraid of Little Old Me?

Down Bad

Fortnight

The Smallest Man Who Ever Lived

I Can Do It With a Broken Heart

Surprise Songs

mirrorball / Clara Bow

Suburban Legends / New Year’s Day

Midnights

Lavender Haze

Anti‐Hero

Midnight Rain

Vigilante Shit

Bejeweled

Mastermind

Karma

 


 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz