IKS

Strange Pop – „Ghost in the Old Tape” [Recenzja], wyd. Lynx Music

strange-pop-okładka

Bardzo zazdroszczę Michałowi Dziadoszowi artystycznej płodności w ramach projektu Strange Pop, który powstał w 2022 roku. Od tamtej pory pod tym szyldem z imponującą regularnością, rok w rok, wydaje premierowy materiał. Tym razem na czwartym albumie zatytułowanym „Ghost in the Old Tape” składa on hołd, w mojej opinii, najbardziej złotemu okresowi w historii muzyki, a więc bezkompromisowym i rewolucyjnym latom 80., gdzie spotkały się ze sobą dwa światy – analogowy i cyfrowy.

Dziadosz udowadnia, że w odpowiednim proporcjach mieszanka tych dwóch pozornie skrajnych światów może okazać się skuteczna. I choć nadal konsekwentnie Strange Pop trzyma się przyjętych na początku swojej drogi ram, to na „Ghost in the Old Tape” nie uświadczymy coraz wyraźniej rozpychającej się w muzyce sztucznej inteligencji oraz sztucznego wyrównywania i strojenia, które oferują współczesne studyjne programy. W stosunku do poprzednich albumów rewolucji w instrumentarium nie ma, aczkolwiek nowością w brzmieniu jest użycie gitar akustycznych oraz cyfrowego syntezatora.

 

Kolejny raz w twórczości Strange Pop cały materiał nie został poddany masteringowi, dzięki czemu słuchacz ma możliwość znacznie bliższego i głębszego obcowania z tą muzyką. A na „Ghost in the Old Tape” przenikają się nie tylko wspomniane wcześniej analog i cyfra. Całość brzmi zarówno mgliście i tajemniczo, jak i baśniowo oraz melancholijnie. Muzycznie jest to powrót do klasycznej art rockowej formuły. Z racji jednak tego, że punktem odniesienia są barwne brzmieniowo lata 80., odnajdziemy tu dużo naleciałości synthwave’owych. Nie brakuje także odwołań do szerokopojętej muzyki elektronicznej i filmowej z tamtego okresu.

 

zdj. materiały promocyjne

 

„Ghost in the Old Tape” stanowi słodko-gorzkie przesłanie dotyczące niekoniecznie w pełni idealnego dzieciństwa, które zakorzenione jest we wspomnieniach dojrzałego już podmiotu lirycznego. Przypomina to kultowy album Marillion, „Misplaced Childhood”, ale na płycie Strange Pop teksty te zostały podane w taki sposób, że stanowią one niejako zachętę do podsumowania i rozliczenia dotychczasowego swojego życia.

To także ostatnia płyta projektu o charakterze terapeutyczno-rozliczeniowym. „Requiem For My Childhood” zamyka niemal minutowa cisza. Odbieram to podobnie jak „ukrytą” ciszę w „Happy Ending” z dorobku wspomnianego już Marillion, tylko z innej płyty („Clutching at Straws”). Tam nie było szczęśliwego zakończenia, tu z kolei przyszłości póki co brak. Myślę jednak, że to też początek nowego etapu w historii Strange Pop.

 

 

Należy wspomnieć, że wszystkie kompozycje zostały w pełni zarejestrowane przez samego Dziadosza. Otwierający całość „In the Garden” ma w sobie silnie zakorzenionego ducha Pink Floyd z okresu „A Momentary Lapse of Reason”. W tej kompozycji rolę instrumentu prowadzącego przejęła gitara akustyczna, która została podszyta subtelnym syntezatorowym tłem. W efekcie jest zaskakująco, ale i intrygująco. Popowe echa lat 80. w duchu a-ha czy Ultravox przewijają się szczególnie w „Dempsey and Makepeace” oraz „In Your Eyes (School Love)”. Szczególnie udany jest drugi z wymienionych utworów. To ballada z gościnnym udziałem basisty Seana Hurleya, który znany jest ze współpracy m.in. z Annie Lennox czy Ringo Starrem.

 

„Ghost in the Old Tape” to album, który kupił mnie, dosłownie, od pierwszego do ostatniego dźwięku. Strange Pop jest projektem, który – pomimo imponującej częstotliwości wydawniczej – nie traci na jakości, a wręcz ją, z albumu na album, zyskuje. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejny etap twórczości, już bez terapeutyczno-rozliczeniowego charakteru, pozwoli jeszcze bardziej rozszerzyć ekspansję tego projektu w rockowym świecie. To chyba pierwsza płyta w tym roku, której daję maksymalną ocenę i wybija się na mojej prywatnej, tegorocznej liście…

 

Ocena: 6/6

Szymon Pęczalski

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz