Przyznam szczerze, że Steven Wilson niesamowicie mi imponuje. To chyba jeden z najbardziej zapracowanych muzyków we współczesnym progrockowym świecie. Mam świadomość, że pisałem to samo, całkiem niedawno, w kontekście Neala Morse’a i jego nowych projektów. Tymczasem Wilson zdaje się podążać o krok dalej, bo poza tym, że tworzy autorską muzykę, nie zwalnia tempa w temacie odświeżania klasycznych albumów. Teraz jednak skupmy się na jego najnowszym solowym dziecku, „The Overview”.
Niecałe półtora roku po kapitalnej płycie „The Harmony Codex” Steven Wilson powraca z kolejnym wydawnictwem. Choć kurz w całości jeszcze nie opadł, to progrockowy książę nie zatrzymuje się ani na chwilę. Niedawno zapowiedział nowy remix kultowego koncertowego albumu Pink Floyd „Live at Pompeii”, a w połowie marca 2025 na półkach sklepowych pojawił się „The Overview”. To, z muzycznego punktu widzenia, ukłon w stronę muzycznych korzeni. W ostatnich latach Wilson lubił eksperymentować z brzmieniami popowymi („To the Bone”, „Future Bites”), a także z szerokopojetą elektroniką czy ambientem jak na „The Harmony Codex”.
Tym razem odwołuje się on tematycznie do tzw. efektu oglądu (ang. „The overview effect”). Pod tym pojęciem kryje się zmiana postrzegania rzeczywistości przez kosmonautów, którzy w czasie lotu kosmicznego mają okazję spojrzeć na Ziemię, która jest tak naprawdę niewielkim elementem kosmosu. Dla jednych to przeżycie duchowe, dla innych – budzące poczucie bezbronności. Steven Wilson na „The Overview” kontynuuje poniekąd ambientową ścieżkę rozpoczętą przed dwoma laty, jednak bardzo mocno słychać progresywną odsłonę, na którą fani artysty czekali od prawie 10 lat i płyty „Hand. Cannot. Erase.”. Wilsonowi w studiu towarzyszli stali współpracownicy – klawiszowiec Adam Holzman oraz perkusista Craig Blundwell. Na „The Harmony Codex”, w roli gościa, zagrał basista Nata Navarro, współpracownik koncertowy Porcupine Tree, z kolei na „The Overview” udzielił się drugi z sideman’ów Randy McStine i to w znacznie większej ilości.

„The Overview” to album, który spodoba się przede wszystkim miłośnikom progresywnego wcielenia Wilsona. Pełno tu kosmicznych, ambientowych gitar czy syntezatorów, ale również przyziemnego fortepianu, solidnej i dobrze osadzonej perkusji oraz basu. I choć muzycznie można odnieść wrażenie, że wznosimy się i balansujemy gdzieś w kosmosie, to jednak w tekstach Wilson sprowadza nas bardzo brutalnie na Ziemię. W tekstach dominują typowo ludzkie problemy: utrata pracy, choroby, troski i zmartwienia. W tym kontekście widzę ten paradoks, który wynika z genezy tytułu. Z jednej strony jesteśmy stworzeni do rzeczy wielkich, eksplorujemy wszechświat, rozwijamy technologię i naukę, a z drugiej – stanowimy tylko kropkę w całym wszechświecie i nie umiemy sobie poradzić z problemami, które przez lata stworzyliśmy.
Materiał został podzielony przez Stevena Wilsona na dwie, długie suity: „Objects Outlive Us” oraz „The Overview”. Inspiracja dokonaniami klasyków progrocka jest tu nad wyraz oczywista, zresztą można było się tego spodziewać. Pierwszy z utworów składa się z ośmiu różnych od siebie części, które czasami można odnieść wrażenie kończą się nagle i w taki sam spoób się rozpoczynają. Brak tu łagodnych przejść czy logicznych powiązań. Jednak wyróżniłbym tu umiejscowioną gdzieś mniej więcej w połowie „Objects: Meanwhile” oraz zamykającą całość „No Ghost on the Moor/Heat Death of Universe”. W kontekście tytułowej suity mógłbym się właściwie powtórzyć. Czasem odnoszę wrażenie, że Wilson zbyt mocno spieszył się z wydaniem całości, przez co nie brakuje fragmentów, które nie zostały odpowiednio dopracowane w studiu.
Płyta ta, pomimo pewnych niedoskonałości, niebywale jednak intryguje. Z każdym kolejnym odsłuchem odkrywa się przeoczone wcześniej detale. Nie raz łapałem się na tym, że coś mi umykało przy poprzednich podejściach. „The Overview” to krążek, który będzie idealnie nadawał się na kontemplacyjne wieczory przy lampce dobrego wina. – Chodzi o zabieranie słuchacza w podróż, zaskakiwanie go, co często wymaga dłuższego budowania nastroju – powiedział, w jednym z wywiadów, Wilson, kiedy został zapytany o cechę wspólną zespołów, które obracają się w świecie rocka progresywnego. Ten opis świetnie pasuje do zawartości „The Overview”. Steven Wilson zabiera nas w kosmiczną podróż, która jest trudna do jednoznacznej oceny.
Zazwyczaj Steven Wilson prezentował na swoich albumach perfekcyjne podejście – od kompozycji, poprzez aranżacje, aż do produkcji. W przypadku „The Overview” nieskazitelny jest ostatni z wymienionych czynników. Muzycznie bywa jednak ciut gorzej. To dowód, że Wilson nie jest maszyną czy – jakby się to powiedziało współcześnie – produktem sztucznej inteligencji, a po prostu człowiekiem. Nie jest to na pewno jego najlepsza propozycja w solowej dyskografii. To dobry album, ale nie zawiera pierwiastka wybitności.
Ocena: 4,5/6
Szymon Pęczalski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: