Soft Play to angielski duet punkrockowy założony w 2012 roku przez Isaaca Holmana (wokal, perkusja) i Laurie Vincenta (chórki, gitara, bas) w Royal Tunbridge Wells w hrabstwie Kent w Wielkiej Brytani. Do 2022 roku byli znani jako Slaves, kiedy to zmienili nazwę ze względu na niechciane konotacje („slaves” to z języka angielskiego „niewolnicy”, przyp. red.). Nowy „szyld” również wiązał się z kontrowersjami. Tym razem dostało się im od fanów, dla których zmiana nazwy zespołu pod presją, była obrazą punk-rockowego majestatu.
Najnowszy album „Heavy Jelly” to powrót po kilku latach walki z przeciwnościami i poważnymi problemami osobistymi jednego z muzyków (śmierć partnerki). Stanowi wysokiej jakości dowód, że zespół nie skończył się – mimo, że zarówno Holman i Vincent sami tak o sobie myśleli. Mierzą się z tymi perturbacjami w singlu „Punk’s Dead”. Lirycznie to przytyk do internetowych krytyków i negatywnych komentarzy fanów, które kierowane były pod ich adresem. Zaskakujący gościnny udział wokalny Robbiego Williamsa w tym utworze (pojawia się również w teledysku) przypomina, że Soft Play nie biorą zbyt wiele rzeczy na poważnie.
Żartownisie mrugają okiem w wielu miejscach albumu. Zanim usłyszymy nowoczesne brzmienie gitar w „All Things”, zespół uraczy słuchaczy anglikańskim hymnem “All Things Bright And Beautiful”. Utwór przechodzi potem w prowadzony zapętlonym riffem aranż pełen przesterów i gniewnych wokali. Kończy się skandowanym, stadionowym barbarzyństwem. Typowy szalony Soft Play.
„Act Violently” to jeszcze bardziej przebojowa aranżacja. Nie brak tu nu-metalowych odniesień, choć raczej z tego brytyjskiego podwórka. „Isaac Is Typing…” jest już bardziej monotonne w brzmieniu. Lirycznie wokalista wyżywa się w nim na dyskutantach internetowych. „Worms On Tarmac” to wokalnie jeden ze spokojniejszych utworów, z odrobiną rapowego wokalu. Rapowa stylówa przewija się też w „Mirror Muscles”, który przypomina wokalnym stylem grime i Mike’a Skinnera (The Streets).
Agresja wokalu powraca w „John Wick”, bardzo krótkim utworze, który nie trwa nawet półtorej minuty. Spokojniejszy „Working Title” udowadnia zaś, że Soft Play skupia się również czasami na znalezieniu chwytliwego dla ucha motywu przewodniego (hook’u,), który przykuje uwagę słuchaczy, a przy tym wokalna maniera Holmana jest w tej piosence umyślnie leniwa. Kolejny „The Mushroom and The Swam” przywraca tempo albumowi, marszowy beat towarzyszy chwytliwym riffom. To, obok „Punk’s Dead” i „Act Violently”, najbardziej przebojowy utwór na „Heavy Jelly”. Wieńczące płytę „Everything and Nothing” brzmi jak połączenie The Cranberries z R.E.M…dopóki za mikrofon nie chwyta wokalista.
W muzyce Soft Play w dalszym ciągu słychać wpływy klasyków z rodzaju The Clash czy Ramones, ale z bardziej aktualnym, cięższym i bardzo przesterowanym brzmieniem zabarwionym rapowanymi wstawkami. Soft Play wykrzyczeli na swojej najnowszej płycie solidne świadectwo frustracji i odniesień do własnych doświadczeń. „Heavy Jelly” to fajny album, który niekoniecznie musi przetrwać próbę czasu, ale na pewno pokazuje rozwój zespołu i daje mi w tym momencie dużo satysfakcji w trakcie jego słuchania.
Ocena 4/6
Paweł Zajączkowski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: