Zespół SICK SAINTS z Krakowa to niecodzienna mieszanka rocka, metalu, a przede wszystkim dobrej zabawy! Grupa, która przywodzi na myśl szalone lata 80 czy wczesne 90 wydając w maju bieżącego roku swój długogrający debiut „Out of the Night” — zrobili wokół siebie trochę szumu! Recenzowanie ich debiutu było dla mnie czystą przyjemnością ( zachęcamy do przeczytania recenzji TUTAJ). Korzystając z okienka czasowego w ich zajętym terminarzu, udało mi się złapać lidera zespołu Mike’a Młynarczyka na małą pogawędkę. Poruszyliśmy temat zmiany wokalisty, powstającego materiału oraz oczywiście trasy koncertowej, na którą zespół gorąco zaprasza. Najbliższy koncert odbędzie się już 26 września w warszawskim klubie VooDoo, a jego organizatorem jest Live Nation Polska.
Kamil Tyski: Witam Cię serdecznie Mike! Na początku trudne pytanie – mieliście niedawno zawirowanie w składzie, nowy wokalista, nowy rozdział dla grupy? Dlaczego doszło do tej zmiany, jaki miało to wpływ na zespół i oczywiście powiedz coś o nowym członku SICK SAINTS.
Mike Młynarczyk: Przede wszystkim chciałbym podkreślić, że z Mateuszem rozstaliśmy się tylko jako zespół, na codzień dalej jesteśmy kumplami i wspieramy się. Tworzyliśmy SICK SAINTS przez niemal 3 lata, zagraliśmy 5 ogólnopolskich tras koncertowych, spędziliśmy razem więcej czasu niż ze swoimi kobietami mam wrażenie (śmiech). Pewna formuła się wyczerpała i podjęliśmy decyzję, że czas na rozejście się. Była to dla nas bardzo trudna decyzja. Naszym nowym wokalistą jest Skallor – nie wszyscy wiedzą, że to ta sama osoba, która… śpiewała na naszej EPce! Po rozstaniu z Mateuszem, nasze drogi tak szczęśliwie się zeszły, że praktycznie od razu się dogadaliśmy. Dla zespołu to nowa krew, nowa energia, nowa siła, dzięki której nasz #brutalglam na pewno dotrze jeszcze dalej i szerzej!
KT: Szeroko pojęty glam metal nie jest obecnie zbyt popularny, dlatego muszę zapytać, dlaczego akurat taki rodzaj muzyki? Jak się to wszystko zaczęło?
MM: Uważam, że nasza muzyka to nie glam metal.
Tworzymy to co kochamy, to co czujemy, nie próbujemy dopasować się pod dany gatunek muzyczny, a grać prosto z serca. Stąd też pomysł na #brutalglam, to nasz gatunek, tak sobie go wymyśliliśmy i idealnie nas opisuje – muzycznie, wizualnie i lirycznie. Łączy w sobie glam rock czy metal o którym wspominasz, muzykę rockową z czasów swojej świetności – lata 70 i 80, i dodaje do niej świeże tchnienie. To nasza mieszanka wybuchowa!
KT: Czyli jednak jakieś odniesienie do glamu w Waszej muzyce jest obecne. Nie mogę również nie zapytać o ulubiony zespół lub zespoły w tym gatunku. Ja pomimo wielkiej sympatii do Mötley Crüe czy Whitesnake najbardziej lubię Skid Row, który ze względu na: nazwijmy to większą szorstkość oraz ciężar kojarzy się również z Waszymi dokonaniami. A kto Was najbardziej inspiruje?
MM: Ciekawe porównanie do Skid Row, dzięki! Każdy z nas ma swoje zupełnie odmienne inspiracje i myślę, że to też stanowi o naszej sile jako zespół. Pisząc muzykę – te inspiracje zderzają się ze sobą, tworząc #brutalglam, czyli mieszankę naszych inspiracji. St Tommy to międzygatunkowa wycieczka od Katatonii przez Dirty Loops i Slipknota. Sick M hołduje klasyce: Judas Priest, Rush i Deep Purple. Skallor muzyka Ciechowskiego, Pantera, Death i Rammstein. Z mojej strony to nieśmiertelny KISS, Scorpions i Iron Maiden. To moje święta trójca, zespoły na których się wychowałem, które na zawsze pozostaną moją największą inspiracją.

KT: Bardzo różnorodne inspiracje. Czy zatem w zespole panuje demokracja, czy może ktoś szczególnie odpowiada za Wasze sprawy zespołowe?
MM: Wiesz jak jest z demokracją… W samochodzie są 4 osoby, ale tylko jedna trzyma kierownicą (śmiech). U nas staramy się dzielić zadaniami. Każdemu zależy na rozwoju zespołu, każdy chce się rozwijać, więc mamy to szczęście, że każdy “ciśnie” aby było jak najlepiej. Każdy odnajduje się swobodniej w innym temacie, ale decyzje staramy się zawsze podejmować zespołowo, w myśli mając dobro zespołu. Wiadomo, jednemu z nas przypada trzymanie pieczy nad całością…
KT: Przejdźmy do Waszej debiutanckiej płyty. Jak idzie promocja „Out of the Night” i jak album został przyjęty na naszym rodzimym rynku?
MM: Jesteśmy bardzo zadowoleni z przyjęcia. Sprzedaliśmy ponad 100 płyt w samym pre-orderze, na koncertach materiał również ma bardzo dobry odbiór. Recenzje się pojawiały, media o nas wspominały, trasę również zaliczamy do sukcesów. Zagraliśmy w 12 miastach, odwiedziliśmy SiCKMANIACKS w całej Polsce, i wyraźnie dostrzegamy, że ciężka praca włożona w nagranie płyty – przyniosła oczekiwane efekty. Jeśli myślisz, że to koniec to jesteś w błędzie! Płyty są dostępne w empikach, a na jesień – mamy podpisany kontakt z zagraniczną agencją, która zajmuje się promocją płyty – tylko i wyłącznie na zachodzie i za oceanem. Zobaczmy co nam przyniesie…
KT: Zaspokajając własną ciekawość, kiedy możemy spodziewać się nowego materiału z nowym głosem SICK SAINTS?!
MM: Twoja ciekawość będzie zaspokojona szybciej niż myślisz. Co więcej – zaskoczymy Cię podwójnie! To nie będzie tylko utwór z nowym wokalistą, ale także nasz pierwszy utwór po… Kiedy? Jeszcze w tym roku. Część partii mamy już nagrane!
KT: Biorąc pod uwagę w jakich czasach żyjemy, gdzie wszystko jest na wyciągnięcie ręki, a przede wszystkim muzyka… czy pojęcie „podziemia”, „undergroundu” wciąż ma prawo bytu? Czy to już jedynie określenie z przeszłości?
MM: Oczywiście, że tak. Wszystko jest na wyciągnięcie ręki, lecz mainstream zawsze będzie mainstreamem. Efektem tego, że mamy wszystko pod nosem, jest fakt, iż tego undergroundu jest więcej. Tworzy się coraz więcej nisz. Coraz więcej, nie lubię tego określenia: gatunków muzycznych, ma swoje nisze.
Podziemie istnieje dzięki Wam. Fanom, dziennikarzom, zespoły zaczynając w podziemiu budują sobie bazę wiernych fanów. My mamy naszych SiCKMANIACKS. Bez podziemia nie byłoby mainstreamu, więc w moim odczuciu, polskie podziemie jest coraz silniejsze.
KT: Wyruszacie w trasę, zdradzisz więcej szczegółów? Jakie miasta? Goście?
MM: Ostatnie 3 wycieczki po Polsce, to nasze trasy koncertowe, gdzie dobieraliśmy sobie gości specjalnych w każdym mieście. Tym razem, ruszamy jako support przed największymi nazwami polskiej sceny metalowej: Nocny Kochanek, Hunter, Materia, a także nasi przyjaciele z Pull The Wire. Zagramy ponad 20 koncertów jako supporty, liczymy na zdobycie nowych fanów, którzy zostaną z nami na dłużej. Do tego niezwykłe doświadczenie jakie możemy zebrać grając u największych oraz na największych scenach, to wartość której nie zdobędziemy nigdzie indziej. Bardzo się cieszymy, bo to będzie coś wyjątkowego!

KT: Macie dość specyficzny image, skąd taki pomysł, czy każdy sam odpowiada za swoja stylówkę?
MM: Jeśli płacisz za bilet, przychodzisz na koncert to obowiązkiem naszym jest dostarczyć Ci czegoś więcej niż znajdziesz na płycie. Od nas dostajesz pełen pakiet: szaleństwo i energię, muzykę, a do tego starannie przygotowany wizerunek. Nie lubię koncertów, gdzie muzycy wyglądają jak sprzedawcy pizzy. Płacąc za bilet – chcesz oprócz uczty dla ucha, mieć też ucztę dla oka. I u nas – masz to gwarantowane. Pracujemy nad stylizacjami, sami je wymyślamy, każdy z nas w swoim image oddaje siebie, swój charakter. Nie udajemy kogoś kim nie jesteśmy, tylko robimy to szczerze. Nad wizerunkiem finalnie – pracujemy wspólnie. Aby nie był to zbiór 4 zupełnie nie pasujących postaci, lecz 4 odklejone osobowości tworzące razem całość.
KT: Ostatnie pytanie: W dobie, gdy listy przebojów podbijają — nie bójmy się stwierdzenia: mało ambitne utwory oraz zespoły, czy muzyka z przekazem wciąż ma sens?
MM: Muzyka z przekazem zawsze będzie miała sens. Kultura, która zawiera w sobie przekaz, jest najpiękniejsza, bo dostarcza emocji, wzruszenia, wywołuje reakcję. Nie ważne jaką. Ważne, aby Cię poruszyła. Energia jaką wymieniamy się na koncertach z publicznością, to coś co – jak o tym myślę – od razu wywołuje we mnie gęsią skórkę. To najpiękniejsze uczucie jakie możesz sobie wyobrazić. Gdyby była pozbawiona przesłania, czyli nie była szczera – nie miałoby to sensu.
KT: Dzięki za wywiad! A jeśli Wasze miasta odwiedzą chłopaki z SICK SAINTS nawet się nie zastanawiajcie tylko wbijajcie na koncerty, nie pożałujecie!!!!
Rozmawiał Kamil Tyski (Muzyczne retrospekcje)
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: