Sharon Van Etten pierwszy raz do Polski zawitała na początku 2011 roku, w roli supportu zyskujących wtedy coraz większą popularność The National. Artystka zaprezentowała w Krakowie i Warszawie utwory ze świeżo wydanego , drugiego w jej dorobku, albumu „Epic”. Mimo, że od tego wydarzenia, minęło kilkanaście lat, dalej mam w głowie wspomnienie tych subtelnych kompozycji, z „the Crime” na czele. I tak sobie myślę, że to musiał być naprawdę dobry występ. Pomimo faktu, że The National zagrali jeden z najlepszych koncertów jakie dane mi było zobaczyć w ich wykonaniu, nie zapomniałem też o tym niezwykle udanym (chociaż krótkim) występie Sharon Van Etten. W tamten lutowy wieczór, ta nieznana mi wcześniej dziewczyna z Brooklynu, kupiła mnie bez reszty swoją szczerością i skromnością i już na zawsze przykuła uwagę do swojej twórczości.
Mijały lata, a na koncie artystki pojawiały się kolejne doskonale przyjęte przez fanów i krytyków wydawnictwa. Sharon awansowała w muzycznym świecie do pierwszej ligi niezależnego rocka. Na dziesiątą rocznicę wydania wspomnianego wcześniej „Epic” powstała płyta z coverami, gdzie hołd oddali jej między innymi Fiona Apple, Idles , Courtney Barnett czy Big Red Machine, czyli supergrupa założona przez Aarona Dessnera i Justina Vernona. Fakt, że tak znakomici artyści zaangażowali się w projekt, pokazuje jak istotna dla muzycznego świata jest twórczość Amerykanki. Van Etten nawet na chwilę nie osiadła na laurach i nie zwolniła tempa. Na 2022 rok zaplanowała trasę koncertową z Angel Olsen i Julien Baker, a w między czasie słuchacze dostali kolejne premierowe utwory, w tym „Porta” i „Used To it” oraz nagrany razem z Joshem Homme cover kultowego „(What’s So Funny 'Bout) Peace, Love, and Understanding”.
W tych trudnych, mrocznych czasach, widać, że Sharon czuje swoją siłę jak nigdy wcześniej i wyraźnie daje do zrozumienia, że teraz to ona będzie dyktować warunki. Wyrazem tego jest między innymi podejście do promocji szóstego w dorobku albumu zatytułowanego „We’ve Been Going About This All Wrong”. Mylnie mogło się wydawać, że wspominane wcześniej utwory zapowiadały płytę, a tak naprawdę były tylko przerywnikiem na ścieżce jaką obrała Van Etten po „Remind me Tomorrow” i finalnie nie znalazły się na krążku. Przekaz w informacjach prasowych był prosty: płyta ma być zwartą całością, którą należy słuchać od początku do końca. Wszystko począwszy od okładki po ułożenie utworów ma znaczenie. I do momentu wydania całości , żaden utwór nie będzie prezentowany, żeby nie zaburzyć odbioru.
Album otwiera „Darkness Fades”, nastrojowa kompozycja, gdzie przy akompaniamencie gitary akustycznej Sharon zaczyna snuć swoją przejmującą opowieść. Po chwili utwór ewoluuje, dołączają kolejne instrumenty, a opowieść przechodzi w zdominowany przez pianino, syntezatory i perkusje imitującą bicie serca, drugi w kolejności, „Home To Me”. Płyta w większości powstała w najmroczniejszym okresie pandemii, gdzie wszechogarniająca bezsilność i niepewność potęgowała depresyjne myśli niemalże każdego. Teksty zawarte „We’ve Been Going About This All Wrong” są niezwykle uniwersalne, można je intepretować zarówno w kontekście zmian jakie zapanowały na świecie, jak i personalnych doświadczeń artystki. I tak, wspomniane wcześniej „Home To Me” opowiada o relacji matki z synem i strachem przed nadchodzącym momentem, w którym dziecko porzuca rodzinne gniazdo i obiera własną ścieżkę. Płyta w warstwie lirycznej jest przesiąknięta tematem kontroli i jej braku. Sharon Van Etten opowiada, że w przyrodzie istnieją najróżniejsze siły, na które nie mamy najmniejszego wpływu, a z którymi musimy się zmierzyć i niezależnie z wynikiem tego pojedynku przyjąć jego rezultat i nauczyć się z nim żyć.
Mnie osobiście album zaczął zachwycać gdzieś w okolicy połowy. Przepiękny, podniosły „Born”, który zamyka stronę „A” pokazuje, jak dobrą kompozytorką jest Van Etten. Mamy tu wszystko, od przejmujących partii wokalnych po przepiękny finał, w którym słychać iście symfoniczną mnogość instrumentów. Co ciekawe, pomimo, że na płycie pojawiają się inni muzycy , to większość instrumentów Sharon Van Etten nagrała sama. Strona „B” zaczyna się równie ciekawie, od kompozycji „Headspace” z niemalże industrialnymi fragmentami i ciekawym syntezatorem.
Dalej mamy „Come Back”, mówiący o próbie odbudowania relacji w związku. Zarówno ten, jak i kolejny utwór („Darkish”) są swoistą ciszą przed burzą w postaci utworu „Mistakes”. Według mnie, jest to jeden z ciekawszych fragmentów albumu, zaraz obok „Born”. Historia, którą opowiada artystka na „We’ve Been Going About This All Wrong”, kończy się utworem „Far Away”. Wsłuchując się w tę kompozycję, mam przed oczami okładkę płyty, na której Van Etten widnieje na tle domu , oddalając się od niego, jak by dawała do zrozumienia, że zostawia wszystko, co złe za sobą. Bogata w bagaż nowych doświadczeń, silniejsza przez to, co przeżyła, zmierza w nowym kierunku. Obok przejmujących tekstów, płytę na tle pozostałych albumów w dyskografii Sharon Van Etten , wyróżniają przejmujące partie wokalne, odzwierciedlające całe spektrum emocji, od tych skrajnie negatywnych, po te dobre, jak nadzieja na lepsze jutro.
Wspomniałem wcześniej, że Van Etten zrezygnowała z jakiejkolwiek promocji płyty przed jej premierą. Z punktu widzenia poprzednich, według mnie bardziej przebojowych płyt, był to dobry zabieg, bo słuchacz faktycznie może bardziej skupić się na całości i czytać ją dokładnie tak, jak chciała tego jej twórczyni. Artystka daje do zrozumienia, że na tej płycie wymaga od swoich fanów większego zaangażowania. Jeżeli faktycznie damy się poddać kontroli Sharon Van Etten i przystaniemy na jej warunki, odkryjemy naprawdę przejmującą historię o smutku i braku kontroli nad otaczającym nas światem, ale też o promyku nadziei , który jest tak ważny w dzisiejszych czasach.
Ocena (w skali od 1 do 10) 7 promyczków nadziei rozświetlających mrok
Grzegorz Bohosiewicz
Lista utworów:
1. Darkness Fades
2. Home to Me
3. I’ll Try
4. Anything
5. Born
6. Headspace
7. Come Back
8. Darkish
9. Mistakes
10. Far Away