IKS

Shadohm [Rozmowa]

shadohm-rozmowa

Shadohm to zespół, który wydał swój debiutancki album Though Darkness Towards Enlightenment w marcu tego roku. Było to wydarzenie wyraźnie odczuwalne w szeregach polskiego metalu jak również spotkało się z pozytywnym odbiorem za granicą. We wrześniu skład rusza w trasę po kraju u boku Batushki. Muzycy z zespołu zgodzili się odpowiedzieć na kilka pytań, które zrodziły się w mojej głowie.

 

Kuba Przybyła: Opowiedzcie kilka słów o Waszym procesie komponowania. Czy Pavulon jako perkusista i lider jednocześnie jest zaangażowany w tworzenie gitarowych riffów?

 

Paweł „Pavulon” Jaroszewicz: Na chwilę obecną głównymi autorami materiału jesteśmy Klama i ja. Klama bierze na siebie warstwę liryczną oraz linie wokalne, natomiast ja jestem autorem muzyki. W momencie nagrania debiutu dokręcaliśmy detale aranżu, różne drobiazgi – i tutaj w studiu udzieliła się jak najbardziej cała reszta składu oraz realizatorzy. Natomiast nie jest tak, że na tworzenie muzyki jest tu jakiś monopol czy coś w tym stylu. Każdy jak najbardziej może przynieść swoje pomysły i jeżeli zażre – to działamy. Tak się akurat złożyło, że sam tworzę dużo materiału i moje numery idealnie pasowały do tego co chcieliśmy pokazać na naszym debiutanckim wydawnictwie.

 

zdj Kosa/Aleksandra Majak

 

KP: Czy teksty to działka w stu procentach Klamy czy podchodzicie do nich bardziej kolektywnie? Nie znalazłem takiej informacji w sieci ani w książeczce.

 

PJ: Teksty oraz cała warstwa wokalna to w 100% działka Klamy. Tak naprawdę numery nabierają finalnego kształtu dopiero z wokalami, gdyż nie raz okazuje się, że szkielet instrumentalny trzeba jakoś nagiąć, aby dobrze to działało razem – tak więc jest to chyba najważniejszy element całej układanki. Klama mocno stawia na autentyczność swoich tekstów i wokali, więc najlepiej jest mu pisać samemu bazę, a sugestie przyjmować dopiero do kosmetyki.

 

KP: Czy  Shadohm jest w jakiś sposób na drugim miejscu ze względu na zobowiązania w Waszych matczynych zespołach?

 

PJ: To zależy jak na to spojrzeć. Każdy ma oczywiście swoje zobowiązania i nie ma co się oszukiwać, iż Shadohm na tym etapie to przede wszystkim inwestycja – także finansowa (śmiech), ale traktujemy to jak najbardziej poważnie i chcemy grać jak najwięcej i jak najlepiej, żeby jak najwięcej osób poznało to co mamy do przekazania naszą muzyką. Jest to nie raz niezły slalom logistyczny, ale wszystko całe szczęście daje się jakoś pogodzić. Im bardziej uda nam się rozwinąć ten zespół tym większą część naszego czasu niewątpliwie będzie zajmował.

 

KP: Jak wygląda Wasz aktualny set? Składa się wyłącznie z numerów z debiutu czy trafiło na niego coś więcej?

 

PJ: Na naszej pierwszej trasie graliśmy wszystko co zostało opublikowane – a więc te 5 numerów z debiutu, natomiast na koncerty wrześniowe szykujemy małą niespodziankę. Na tym etapie wydaje nam się, że te 30 – 35 min seta jak na zespół totalnie początkujący to absolutnie wystarczająca ilość materiału. Na granie swoich koncertów przyjdzie jeszcze czas, a wtedy będziemy mogli sobie pozwolić na dłuższy set grając np. ostatni.

 

zdj Kosa/Aleksandra Majak

 

KP: Czy jest szansa, że Shadohm dołączy do trasy Batushki po Południowej Ameryce?

 

PJ: Nie tym razem, może w przyszłości coś takiego uda się zorganizować. Powoli próbujemy działać nad kolejnymi trasami/koncertami, ale na chwilę obecną skupieni jesteśmy na jak najlepszym przygotowaniu się do nadchodzącej trasy we wrześniu u boku Batushki właśnie. Jakby nie patrzeć to dopiero druga trasa naszego zespołu.

 

KP: Z jakim polskim i zagranicznym składem chcielibyście pojechać w trasę?

 

Rafał „Tarlachan“ Łyszczarz: Dobrze znamy się z wieloma polskimi składami, z którymi wspaniale byłoby dzielić scenę, ale tak żeby przyciągnąć na wspólne koncerty fanów podobnego grania wydaje nam się, że ciekawą trasą byłoby IAMONE i Heresy Denied oraz my. Miło byłoby również zagrać np. z Decapitated, myślimy, że zgrałoby się to stylistycznie na wspólnym koncercie.

Jeśli chodzi o zagraniczne składy… nie ograniczając się w żaden sposób każdemu z nas przychodzi inny zespół do głowy, więc po prostu rzucimy kilka równorzędnych dla nas nazw: Architects, Northlane, BMTH, Killswitch Engage, Slaughter to Prevail, Trivium, Slipknot, Gojira, Meshuggah. Naprawdę nie ma jednego zespołu, który byłby dla nas wszystkich najważniejszy i zbyt wiele międzynarodowych świetnych zespołów żeby wybrać tylko jeden.

KP: Czy pracujecie już nad nowym materiałem czy to w tym momencie melodia przyszłości?

 

PJ: Szkiców i demówek nowych rzeczy jest już całkiem sporo, natomiast proces dokręcania szczegółów i finalnego odsiania badziewia to jeszcze długi proces. Ciężko na chwilę obecną dokładnie przewidzieć kiedy rozpoczniemy nagrania – natomiast zdaje nam się, iż powinno do tego dojść w przyszłym roku. Póki co odwiedziliśmy niedawno studio celem zrealizowania wrześniowej niespodzianki, z której to wizyty pojawiły się jakieś relacje na naszych mediach.

 

KP: Jaki jest Wasz ulubiony utwór na albumie Through Darkness Towards Enlightenment?

 

RŁ: Zdecydowanie Fair-Weather Friend, który roboczo nazywał się blackowy. Mamy w zespole taki „inside joke” sięgający dyskusji na temat singla i pierwszych prób razem, czyli słowa wypowiedziane przez Błażeja – „chyba kolego dawno blackowego nie słuchałeś”. Bardzo wdzięczny numer, w którym dużo dzieje się dla każdego z naszych instrumentów i wiele dla nas znaczy jako całość.

 

 

KP: Nowe Meshuggah czy nowa Gojira?

 

RŁ: Ach ciężki wybór… Oba zespoły są złożone z wybitnych muzyków i na ostatnich wydawnictwach nie bali się tego pokazać. Album Gojiry Fortitude zaczyna się dokładnie tak jak można się spodziewać po chłopakach, ciężko i groove’owo. Pierwsza połowa to gratka dla kogoś kto włączył ten album żeby posłuchać gojirowej Gojiry, z brzmieniem o jakim myślimy słysząc tę nazwę. Druga część albumu to znowu bardziej emocjonalna i melodyjna strona medalu, ale całościowo broniąca się bezbłędnie. Na albumie Meshuggah Immutable sytuacja jest nieco odwrócona, zaczyna się nieco bardziej przystępnie, jakby hiciarsko, a w drugiej połowie wchodzi w transowe hipnotyzujące brzmienie matematycznych rytmów.

Niedawno część z nas miała okazję poznać się z chłopakami z Gojiry w Meksyku, gdzie graliśmy na tych samych festiwalach i obejrzeć ich koncerty również od boku sceny i powiedzmy, że zobaczenie ich ostatnio w bardzo dobrej formie na żywo musi wystarczyć żeby spośród tych dwóch wydawnictw wybrać właśnie ich album.

 

KP: (pytanie bonusowe do Klamy) Czy Fair-Weather Friend to Gwałtowna Odpowiedź na personalną zaczepkę jednego z poznańskim składów?

 

Adrian „Klama” Meissner: Nie mieli nic do powiedzenia na żywo po tych zaczepkach w internecie jak dobrze pamiętam. Shadohm to nie muzyka o karaluchach.

 

Rozmawiał Kuba Przybyła (@thingskubadoes)

 


 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz