„Równonoc” (Equinox) – serial Netflix
Po sukcesie seriali „Stranger Things” i „Dark” włodarze Netflixa uznali, że warto co jakiś czas wypuszczać produkcje w tych klimatach. Tym razem padło na „Równonoc”, która idealnie wpisuje się w schemat powyższych.
„Równonoc” to duńska sześcioodcinkowa produkcja powstała na podstawie podcastu „Equinox 1985”, który bił w Danii rekordy popularności serwisu iTunes. Główną bohaterką jest Astrid (Danica Ćurčić, Viola Martinsen), prowadzi ona dziennikarskie śledztwo, dotyczące tajemniczego zniknięcia przed laty dwudziestu jeden licealistów. Wśród nich była również jej siostra Ida (Karoline Hamm). Ich zniknięcie było o tyle niezwykłe, że wszyscy wyparowali nie wiadomo gdzie z przewożącej ich ciężarówki, a pozostali jedynie kierowca (Peder Holm Johansen) oraz troje przyjaciół Idy: Jakob (August Carter), Amelia (Fanny Bornedal) oraz Falke (Ask Truelsen). Po 21 latach Astrid chce rozwikłać zagadkę – co doprowadziło do zniknięcia młodych ludzi.
Historia osadzona jest w dwóch płaszczyznach czasowych. W pierwszej stopniowo dowiadujemy się jak doszło do owego zdarzenia obserwując losy młodych bohaterów. W drugiej śledzimy losy Astrid i jej śledztwa.
Trzeba przyznać, że samo założenie fabuły jest intrygujące. Niestety cała produkcja ma sporo wad. Po pierwsze serial to zlepek inspiracji – takie pomieszanie „Dark”, „Stranger Things” i filmu „Midsommar” (tak! jest również wątek pogańskich obrzędów). Naprawdę nic nowego w nim nie odkryjecie. „Równonoc” to serial o zjawiskach nadprzyrodzonych. Niestety, aż nadto widać braki budżetowe, przez co niektóre rozwiązania scenograficzne wyglądają po prostu tandetnie. Niby ma być strasznie, a jest śmiesznie. Braki logiki to chleb powszedni w takich produkcjach, więc nie będę się nazbyt pastwił nad tym aspektem. Po prostu…są dość częste.
To co broni ten serial, to na pewno mroczny, tajemniczy klimat oraz kreacje aktorskie. Bardzo dobrze wypada Karoline Hamm oraz Danica Ćurčić. W mojej opinii to też produkcja lepsza od mocno przereklamowanej również duńskiej „The Rain”. Jeśli lubicie historie z gatunku „mystery”, nie przeszkadza wam szereg zapożyczeń oraz lightowo podchodzicie do kwestii logiki fabuły to produkcja w sam raz na 6-godzinny chillout.
Dla mnie to przeciętny serial o którym za tydzień zapomnę.
Ocena (w skali o 1 do 10) 6 zajęcy
🐰 🐰 🐰 🐰 🐰 🐰