Nie byłem może na wszystkich koncertach, jakie przez ostatnie lata odbyły się na Stadionie Narodowym w Warszawie, ale zaryzykuję stwierdzenie, że występ zespołu Rammstein był najlepszy pod względem rozmachu i całej otoczki. Pierwotnie muzycy mieli wystąpić w stolicy dosłownie rok po stadionowym koncercie w Chorzowie (2019). Tuż po oficjalnym ogłoszeniu nikt nie mógł przypuszczać, że przyjazd grupy do naszego kraju opóźni się o dwa lata, a w dodatku będzie to koncert promujący, tak naprawdę, dwa albumy. Grupa pandemiczny okres wykorzystała na tyle efektywnie, że wydała nowy krążek. I tak oto w Warszawie z tzw. „Zapałki” zaprezentowali pięć utworów, natomiast z tegorocznego „Zeit” – cztery.
Choć pogoda w dniu koncertu była dość kapryśna (opadów deszczu nie brakowało zarówno przed, jak i w trakcie rammsteinowego show), a temperatura odbiegała znacznie od tej typowo letniej, to zespół – co oczywiste – rozpalił publiczność wszędobylskim ogniem, bez którego ciężko sobie wyobrazić koncert Niemców. Mimo tego, że nie stałem aż tak blisko sceny na płycie, to w pewnych fragmentach robiło mi się bardzo gorąco.
Niesamowite wrażenie sprawia stadionowa, potężna scena Rammsteina, która prezentuje się mocno industrialnie. Szkoda tylko, że po bokach wciąż brakowało dużych ekranów, dzięki którym spektakl można byłoby podziwiać bez większych problemów z każdego miejsca na Narodowym. Muzyków więc oglądaliśmy tylko na małym telebimie centralnym. Stosunkowo jednak wykorzystywano go rzadko (albo wyświetlano na nim wyłącznie logo zespołu).
A na scenie, co nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, działo się przecież sporo. W trakcie „Mein Teil” wokalista Till Lindemann obowiązkowo „gotował” w kotle biednego klawiszowca Flake’a. Najpierw za pomocą mniejszego miotacza ognia, a później przerzucił się na konkretną maszynę. W „Puppe” pojawił się płonący wózek, w którym znajdowała się przerażająca lalka. Natomiast w „Pussy” frontman – ku uciesze zwłaszcza pierwszych rzędów – strzelał pianą z penisa-armatki.
Tak jak już wspomniałem – tegoroczny koncert zdominowany został przez kompozycje z ostatnich dwóch studyjnych albumów (usłyszeliśmy m.in. „Deutschland” i to w dwóch wersjach, również klubowej, w czasie której gitarzysta Richard Kruspe stal się szalonym DJ-em, „Radio”, „Zick Zack” czy „Zeit”). I mimo tego, że to oczywiście świetne numery, wpadające w ucho, i sprawdzające się dobrze na żywo, to największy aplauz zebrała klasyka, która brzmi po prostu jeszcze… potężniej. „Sonne”, „Sehnsucht”, „Du Riechst So Gut” czy „Ich Will” – to tylko pierwsze przykłady z brzegu. Ciary? Były, oj były.
Oprócz głównej sceny, grupa miała do dyspozycji mniejszą, ustawioną na płycie stadionu. Tam muzycy wykonali fortepianową wersję „Engel”. Akompaniowały im dziewczyny z Duo Abelard, które były supportem. Później nastąpił natomiast tradycyjny powrót na główny obiekt na pontonach, a Flake – w trakcie podróży – machał ukraińską flagą.
Wszyscy czytelnicy z pewnością czekają na kącik „akustyka na Narodowym”. Bez tego żadna relacja z koncertu, który ma miejsce na warszawskim obiekcie, nie może się obejść. Nie od dziś wiadomo, że to nie jest miejsce idealne na metalowe występy. W przypadku Rammsteina to się sprawdziło – w tych najmocniejszych fragmentach „dudniło” na płycie, na trybunach odbiór był prawdopodobnie taki sam, a może i gorszy. Całkowitej tragedii brzmieniowej jednak licznie zgromadzona publiczność (policja informowała o 40 tys. osób) nie zaznała, na szczęście.
Niemiecka precyzja – te dwa słowa oddają najlepiej z czym mieliśmy do czynienia w Warszawie. To było widowisko dopracowane w każdym szczególe. Tu nic nie jest pozostawione przypadkowi. Z drugiej strony oznacza to również, że nie ma miejsca na spontaniczność czy „luźne” gadki ze strony Lindemanna. Dla kogoś może to minus, ale ja nie mam z tym problemu. Jeśli idzie się na koncert zespołu Rammstein to z przeświadczeniem, że będzie się brało udział w metalowym spektaklu. I fani z pewnością go otrzymali.
Szymon Bijak
Setlista:
1. Armee der Tristen
2. Zick Zack
3. Links 2-3-4
4. Sehnsucht
5. Zeig Dich
6. Mein Herz Brennt
7. Puppe
8. Heirate Mich
9. Zeit
10. Deutschland (remix by Richard Z. Kruspe)
11. Deutschland
12. Radio
13. Mein Teil
14. Du Hast
15. Sonne
Bisy
16. Engel
17. Aüslander
18. Du Riechst So Gut
19. Pussy
20. Rammstein
21. Ich Will
22. Adieu
Kliknij i obserwuj nasz fanpage bit.ly/Nasz-Facebook1
Kliknij i obserwuj nasz Instagram bit.ly/nasz-instagram1