Patrycję Krzyczman poznaliśmy przy okazji ubiegłorocznej płyty zespołu Hedone – „600 lat samotności”. Współpraca z Maciejem Werkiem zaowocowała jednak materiałem solowym. Album „Znikąd” zwiastuje utwór pod tym samym tytułem. O początku współpracy z liderem Hedone oraz o jej następstwach, Patrycja opowiedziała mi w poniższej rozmowie.
MM: Co było początkiem Twojej współpracy z Maćkiem Werkiem?
PK: Z Maciejem Werkiem spotkałam się przy okazji koncertu, który zorganizował u mnie w pracy – ASP w Łodzi. Tak to wszystko się zaczęło. Maciej zaprosił mnie na wystawę, którą kuratorowal, następnie od słowa do słowa powiedziałam że śpiewam. Kiedy zbliżał się koniec wakacji i powroty z wyjazdów, zaprosił mnie do swojego studia i wtedy powstała pierwsza demówka. Przypadkiem, spontanicznie. I tak zostało
MM: Znałaś wcześniej jego twórczość i Hedone?
PK: Znałam, ale nie jakoś bardzo dobrze. Słyszałam o istnieniu tego zespołu. Widziałam, że jest to legendarny łódzki industrial. No i oczywiście słyszałam duet z Renatą Przemyk.

MM: Najpierw powstała demówka, czy pojawiło się zaproszenie do udziału w „600 lat samotności”?
PK: Najpierw powstała demówka. Zaproszenie do utworu „Czy czujesz czasem to teraz czuję ja” otrzymałam od Macieja kilka miesięcy później – już po wspólnej pracy nad moim materiałem
MM: Pojawiasz się nie tylko na płycie „600 lat samotności”, ale także na jej dopełnieniu – epce „Czy Czujesz Czasem To, Co Teraz Czuję Ja?”. To materiał, który powstawał równocześnie z Twoim?
PK: Tak, Maciej Werk jednocześnie komponował i produkował moje piosenki, jak i swoją płytę.
MM: Zwiastunem Twojej płyty „Znikąd” jest utwór pod tym samym tytułem. Piosenka opowiada o młodej dziewczynie, która z jednej strony czuje się dzieckiem, a z drugiej jest już dorosła i musi podjąć ważne decyzje w życiu. Czemu objawiłaś ją jako porcelanową laleczkę?
PK: Jako że tytuł płyty miałam w głowie już od lat, tak też postanowiłam rozpocząć historię tej płyty. A laleczka porcelanowa, ponieważ jest krucha i łatwo ją roztrzaskać na malutkie kawałeczki.
MM: Ona – podobnie jak piosenki Hedone – też będzie miała swój remiks lub remiksy?
PK: Tego nie wiem. Maciej coś wspominał, że ciekawie byłoby zremiksować „Znikąd”.
MM: A kiedy możemy spodziewać się całej płyty?
PK: Na ten moment wszystko wskazuje na pierwszą połowę przyszłego roku. To jest długi proces, który zależy od wielu czynników i wielu osób. Ponieważ to praca zespołowa, każdy element musi się zgadzać.
MM: Ktoś jeszcze poza Tobą i Maćkiem brał udział w jej nagraniu?
PK: Tak, wielu wspaniałych muzyków na czele z Marcinem Borsem, który zajął się miksem, ale też grał na basie. Ale oprócz niego Radek Bolewski z Fonovel, Ziemowit Kosmowski, Aleksander Orłowski – znany ze współpracy ze Smolikiem i Kevem Foxem, czy Paweł Samokhin. Myślę że jeszcze kilka nazwisk na płycie się pojawi.

MM: Zamierzasz koncertować z materiałem z „Znikąd”?
PK: Chciałabym. To jest nasz cel, żeby grać koncerty. Ale na to jeszcze trochę musimy poczekać i wydać więcej materiału.
MM: Co dała Ci współpraca z Maćkiem?
PK: Ogromną szansę na spełnienie największego marzenia artystycznego, czyli nagranie płyty. Kiedy już zapomniałam o tym marzeniu, nagle pojawił się na mojej drodze zupełnym przypadkiem Maciej.
MM: Rozumiem, że na Twojej płycie nie zakończycie współpracy?
PK: Nie wiem, jak potoczą się nasze drogi zawodowe. To wszystko zależy pewnie od procesu, przez który oboje teraz przechodzimy przy aktualnych nagraniach.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: