IKS

Patriarkh – „Prorok Ilja” [Recenzja], wyd. Mystic Production

Polskie ekstremalne brzmienia są naszym głównym „towarem” eksportowym już co najmniej od dwóch, a może nawet i trzech dekad. Nie dziwi więc fakt, że w kraju nad Wisłą pełno nowych, obiecujących metalowych projektów. Jednym z nich była i jest pochodząca z Podlasia Batushka. Pod koniec 2025 roku minie dziesięć lat od fonograficznego debiutu. Patriarkh to projekt, który powstał jako poboczny etap w zawiłej w ostatnich latach historii Batushki. Niedawno na rynku ukazał się debiutancki album „Prorok Ilja”, a co o nim można powiedzieć? O tym poniżej.

Batushka zaliczyła naprawdę efektowne wejście na polski rynek muzyczny. Ich debiut zatytułowany „Litourgiya” stanowi właściwie udaną mieszankę rasowych black metalowych brzmień podanych w postaci prawosławnych obrzędów. Było to coś dotychczas niespotykanego, a całej atmosferze promocyjnej towarzyszyła enigmatyczna otoczka. Tak naprawdę nie do końca było wiadomo, czy jest to polski zespół, kiedy powstał i kto go tworzy. Jedynym pewnikiem była doskonałej jakości muzyka oraz to, że album wydała białostocka Witching Hour Productions. Z biegiem czasu opinia publiczna dowiedziała się, że za projektem stoi Krzysztof Drabikowski, który w podlaskim metalowym środowisku był już dość znaną postacią.

 

Poza nim pierwszy skład Batushki tworzyli: wokalista Bartłomiej Krysiuk oraz perkusista Marcin Bielemiuk. Trzy lata po efektownym debiucie pojawiło się oświadczenie, w którym Drabikowski poinformował, że zakończył współpracę ze wspomnianymi muzykami. W efekcie czego pojawił się spór dotyczący praw do nazwy między nim, a Krysiukiem. Przez pięć lat na rynku funkcjonowały dwa osobne projekty pod tą samą nazwą. Batushka Drabikowskiego wydała jeden album studyjny „Panihida”, natomiast projekt Krysiuka dwa longplaye „Hospodi” oraz „Maria”, a także dwie EPki „Roskol” i „Carju Niebiesnyj”. W czerwcu 2024 roku zapadł wyrok warszawskiego Sądu Okręgowego, który przyznał prawa do nazwy Krzysztofowi Drabikowskiego. Krysiuk złożył apelację, która jest rozpatrywana, a w międzyczasie powołał do życia projekt Patriarkh.

 

fot. materiały promocyjne

 

„Prorok Ilja” to na pewno znacznie bardziej swobodny muzycznie album aniżeli dotychczas sygnowane przez Batushkę Bartłomieja Krysiuka. Jest podobnie monastycznie, jednak przebija się w muzyce Patriarkh sporo folku oraz nawiązań do innych kultur prawosławnych. Zaskakują też elementy symfoniczne, które co prawda pojawiły się na „Carju Niebiesnyj”, ale nie spodziewałem się utrzymania tego kierunku. Tekstowo historia zaproponowana przez Patriarkh jest również ciekawa. Tytułowy Prorok Ilja to Eliasz Klimowicz, niepiśmienny chłop, pochodzący prawdopodobnie z okolic Krynek, założyciel Sekty Grzybowskiej. Przez niektórych był uważany za proroka, a przez innych za mesjasza.

„Prorok Ilja” to osiem kompozycji, które zatytułowane są „Wierszalin” z dodanymi numerami. Wierszalin to nazwa osady, którą w latach 30. XX wieku założył Klimowicz i która w zamyśle miała być Nowym Jeruzalem i centrum jego działalności. Ta płyta nie byłaby tak dobra, gdyby nie idealny wręcz dobór gości, którzy w odpowiednich dla siebie rolach dołożyli cegiełkę do całego wydawnictwa. Brawurowa rola Proroka przypadła Adamowi Strugowi, a Maciej Maleńczuk swoim barytonem okrasza zarówno „Wierszalin III”, jak i „Wierszalin VII”. Nie sposób tez nie wspomnieć o Elizie Socharczuk, której folkowy zaśpiew możemy usłyszeć w „Wierszalinie IV”. Jest też tajemnicza Siostra Fiokła, której personalia nie zostały ujawnione do tej pory.

 

 

Od strony muzycznej świetnie wypada cały arsenał instrumentów ludowych, po które sięgnął zespół. Tagelharpa, mandocello czy mandolina – wszystkie te instrumenty zostały wykorzystane na debiutanckim albumie Patriarkh. Przy całym sakralnym wręcz tle, będącym znakiem rozpoznawczym Batushki, brzmią naprawdę intrygująco. Zresztą poza folkiem, black i doom metalem, pełno tu różnych sakralnych form. Są śpiewy liturgiczne rosyjskie, greckie, bizantyjskie. Sielskie podlaskie klimaty przecinają się z mieszanką liturgiczno-teatralną. Nie podejmę się charakteryzowania poszczególnych kompozycji, która z nich wypada najlepiej, bo dla mnie „Prorok Ilja” to propozycja, którą powinno słuchać się w całości.

 

2025 rok dopiero się rozpoczyna, ale miłośnicy ekstremalnych brzmień dostali propozycję, która może śmiało zawojować czołówkę, gdy przyjdzie czas podsumowań. Wieloletni konflikt o prawa do nazwy Batushka zaowocował nowym projektem, który – jak zapewnia Bartłomiej Krysiuk – pozostanie obecny na rynku nawet, jeśli uzyska prawa do nazwy macierzystej formacji. Mam wrażenie, że to jest idealny balans, dlatego, że Patriarkh jawi się właściwie jako nieograniczony żadnymi formami muzyczny teatr. Natomiast Batushka, w tej czy innej formie, niejako jest czymś już zamkniętym…

 

Ocena: 5,5/6

Szymon Pęczalski

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. “Prorok Ilja”  możecie nabyć bezpośrednio na stronie zespołu (tutaj). Płyta jest dostępna również na stronie wydawcy Mystic Production (tutaj).

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz