IKS

Opeth (+ Paatos) | 13.10.2025 | Kraków, ICE | org. Knock Out Productions [Relacja Tekstowa]

Opeth naprawdę lubi Polskę. I to ze wzajemnością. Trudno o inny zagraniczny zespół, który tak konsekwentnie wracałby do naszego kraju i za każdym razem trafiał prosto w serca fanów. Od 2019 roku Szwedzi odwiedzili Polskę aż sześciokrotnie, a w samym 2025 roku już dwa razy. Najpierw pojawili się na Mystic Festivalu w Gdańsku, a 13 października zagrali w krakowskim ICE, w ramach trasy promującej album „The Last Will and Testament”.

Wieczór otworzyła inna szwedzka formacja — Paatos, zespół doskonale znany fanom progresywnego rocka. Miłośnikiem ich twórczości jest sam Mikael Åkerfeldt, lider Opeth, który ujawnił to w trakcie koncertu. Występ Paatos okazał się idealnym wprowadzeniem w klimat wieczoru – subtelnym, melancholijnym, ale i pełnym napięcia.

 

 

Grupa zaprezentowała przede wszystkim materiał z najnowszego albumu „Ligament”. Setlista została także uzupełniona o kompozycje z wcześniejszych lat. Na pierwszy ogień poleciał „Gasoline”, numer otwierający płytę „Kallocain” z 2004. Potem wybrzmiały „świeżynki”: „Chemical Escape”, „Beyond the Forest” – przed którym wokalistka Petronella Nettermalm z uśmiechem przywitała krakowską publiczność – oraz tytułowy „Ligament” i mroczny „Svart”. Z debiutanckiego „Timeloss” (2002) usłyszeliśmy poruszający „Tea”, dedykowany córce Petronelli, a na zakończenie 45-minutowego setu wybrzmiały „Gone” oraz „Last Ones of Our Kind”.

 

Trzeba przyznać, że muzycy Paatos byli w znakomitej formie. Czarowali publiczność swobodą i sceniczną elegancją. Jedynym minusem było nagłośnienie, przynajmniej na początku. Dźwięk był wówczas nieco zbyt głośny, ale realizatorzy szybko opanowali sytuację, pozwalając wybrzmieć subtelnościom ich brzmienia.

 

 

Punktualnie o 20:15 na scenę wkroczyła gwiazda wieczoru – Opeth. Bez zbędnych wstępów rozbrzmiał „§1”, otwierający najnowszy, niezwykle udany album „The Last Will and Testament”. Już od pierwszych minut było jasne, że tego wieczoru Szwedzi postawią na swoje mroczniejsze, deathmetalowe oblicze. W ślad za otwarciem pojawiły się „Master’s Apprentices” z „Deliverance” i „The Leper Affinity”, jedyny reprezentant „Blackwater Park”, który został przyjęty przez publikę z ogromną euforią.

Po kilku utworach Åkerfeldt przejął stery konferansjerki, w swoim niepowtarzalnym, ironicznym stylu. Zapowiadając „§7″ wspomniał o Ianie Andersonie, liderze Jethro Tull, który użyczył głosu w roli narratora na nowym albumie. Jak podkreślił z uśmiechem, Opeth nigdy nie grają z półplaybacku ani nawet z metronomu, choć oczywiście głos Andersona musiał popłynąć z taśmy. Zapowiadając „The Devil’s Orchard”, przedstawiciela „Heritage”, lider Opeth rzucił mimochodem, że to „kompozycja sprzed piętnastu lat”. Wywołał tym samym aplauz i śmiech u fanów. Jednak prawdziwy szczyt emocji nadszedł chwilę później, przy okazji „To Rid the Disease” z „Damnation”. To był moment czystej magii – delikatność, melancholia i gitarowy dialog duetu Åkerfeldt/Åkersson brzmiały tego wieczoru jeszcze bardziej podniośle niż zazwyczaj.

 

 

Frontman Opeth, jak zwykle, sypał anegdotami z rękawa. Opowiadał o swojej niechęci do szwedzkiego hip-hopu, ku rozpaczy swojej córki, oraz o Justinie Bieberze, którego uznał za „kapitalnego wokalistę, bo potrafi jednocześnie wymiotować i nadal śpiewać”. Wspominał także o krakowskim maratonie, który utrudnił zespołowi dotarcie do hotelu w dniu przyjazdu, więc… „po prostu poszliśmy do baru i trochę się upiliśmy”. Po „The Grand Conjuration” publiczność dostała nietypową szansę wspólnego „występu” – Szwedzi postanowili odtworzyć najkrótszy utwór świata, „You Suffer” grupy Napalm Death, wpisany do Księgi rekordów Guinnessa. Próba pierwsza – nieudana. Druga – prawie. Trzecia – pełen sukces, ku uciesze całej sali. Na koniec podstawowej części koncertu muzycy Opeth zaprezentowali „§3” oraz potężny „Demon of the Fall”, grany przez zespół na tej trasie dopiero od niedawna. Na finał przyszła pora na monumentalny „Ghost of Perdition”, który dosłownie zatrząsł salą krakowskiego ICE.

 

Na bis nie trzeba było długo czekać. Zespół wrócił na scenę, aby zaprezentować utwór tytułowy z „Deliverance”. Zyskał on wyjątkowy ciężar i majestat. To był moment pełnego katharsis – publiczność trwała w skupieniu, a każdy ostatni dźwięk wybrzmiewał jak pożegnanie z czymś ważnym.

 

 

Nie ulega wątpliwości, że Opeth rozpieścił polską publiczność. Widać było chemię, nie tylko między muzykami, ale przede wszystkim między zespołem a widownią. Krakowski koncert potwierdził, że formacja jest obecnie w szczytowej formie. Jej sceniczną moc trudno porównać z kimkolwiek innym. Pozostaje mieć nadzieję, że kolejne spotkanie nastąpi już wkrótce – może w jeszcze większej sali, bo Opeth zdecydowanie na to zasługuje.

 

Szymon Pęczalski

 

Setlista:

  1. §1
  2. Master’s Apprentices
  3. The Leper Affinity
  4. §7
  5. The Devil’s Orchard
  6. To Rid the Disease
  7. The Grand Conjuration
  8. You Suffer (Napalm Death cover)
  9. §3
  10. Demon of the Fall
  11. Ghost of Perdition
  12. Deliverance

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz