IKS

NamoR – „Ofiary Pustki” [Recenzja], wyd. Mystic Production

namor-ofiary-pustki-recenzja

Niebawem miną dwa lata od śmierci Romana Kostrzewskiego, legendarnej postaci dla polskiego środowiska metalowego. W tym momencie przydałaby się parafraza jednego z najbardziej rozpoznawalnych utworów grupy Kat – „okręt Jego płynie dalej… gdzieś tam”. I choć Romana nie ma już z nami, to jego spuścizna żyje dalej i – mimo pewnych zawirowań – cały czas jest obecna. W obozie Popioru cisza i przegrupowania, ale lukę studyjną wypełnia dwójka innych byłych muzyków, którzy tworzyli z Romkiem. Chodzi o formację NamoR.

Stoją za nią wieloletni muzycy grupy Kat & Roman Kostrzewski, obecni do samego jej końca: basista Michał Laksa, który na albumie „Ofiarty pustki” pełni także funkcję wokalisty, oraz gitarzysta Krzysztof Pistelok. Do współpracy zaprosili oni perkusistę Rafała „Cyklopa” Wojtowicza, a także basistę Wojciecha Zydronia, którzy występują równolegle w thrashmetalowej Gilotynie, również formacji pochodzącej z Górnego Śląska. Jeśli słuchacz ma jakiekolwiek wątpliwości, czy „Ofiary pustki” są hołdem dla tych, którzy już dotarli, gdzieś „tam”, to gotowa odpowiedź znajduje się we wkładce do albumu.

 

Trzeba przyznać, że muzycy grupy NamoR stworzyli krążek pełny emocji, ale oddający dobrze ducha thrash metalowego grania, którym Kat z Romanem, w różnych wcieleniach, raczył nas przez cztery dekady. Zresztą sama nazwa zespołu, będąca anagramem imienia legendarnego artysty, jak i tytuł płyty na to wskazują. „Ofiary pustki” można śmiało nazwać muzyczną kontynuacją jego dziedzictwa, jednocześnie będącą dowodem, że polski heavy i thrash metal mają wciąż wiele do zaoferowania. I to pomimo faktu, że opinie jak zwykle w przypadku dokonań okołokatowych są skrajne.

 

zdj. materiały promocyjne

 

„Ofiary pustki” to płyta, która umiejętnie łączy oddanie hołdu metalowym tradycjom oraz samemu Romanowi Kostrzewskiego z nowoczesnym brzmieniem i głęboką emocjonalnością. Ostre, agresywne riffy, jak i doskonała klarowna produkcja, czynią z niego album, który każdy miłośnik polskiego grania powinien mieć na swojej półce. Nie można nie wspomnieć również o warstwie tekstowej, która również przyciąga uwagę. Kostrzewski był mistrzem literackich odniesień i symboliki, a na „Ofiarach pustki” liryki są na równie wysokim poziomie. To jakby jego duchowy testament.

Otwierający „Artnam” stanowi właściwie wprowadzenie do tego testamentu, a że tytuł ponownie jest napisany wspak to faktycznie mamy do czynienia z mantrą i rytuałem. „Ogrody przykrości” z dynamicznym riffem i zadziornym brzmieniem przywodzą na myśl takie krążki Kata, jak „Oddech wymarłych światów” czy „Bastard”. Jednak pomimo tego, NamoR potrafi tchnąć w to brzmienie nową energię i własną tożsamość. Nie można pominąć ballady „Noł NamoR”, która jest chyba najbardziej emocjonalnym momentem całego albumu. Szczególnie, gdy pojawia się fraza „do zobaczenia w piekle”.

 

 

Zresztą „Noł Namor” to nie jedyny dowód na to, że NamoR potrafi balansować między agresywnymi brzmieniami i lirycznymi, poruszającymi balladami. „Czorny Szlag” mimo, że emocjonalnie już nie tak poruszający, jest kolejnym znakomitym zwolnieniem. Długa, ponad ośmiominutowa kompozycja oparta na gitarze akustycznej ma w sobie ładunek emocjonalny niczym z „Ballad”. Kat miał „Diabelskie Domy”, a NamoR ma „Anielski Dom cz. VII” z wyraźnie zaznaczonym basem, ostrym gitarowym riffem. I ok, można się czepiać jak malkontenci, że ciągle przeplatają się Kat i Roman, ale z drugiej strony: nawet, gdyby nazwa zespołu była inna, to przecież tworzą go ludzie, którzy przez dwie dekady mieli wpływ na jedną z jego odsłon. I tyle w tym temacie.

 

Podsumowując: debiutancki album NamoR to dowód na to, że muzyczna spuścizna Romana Kostrzewskiego podobnie, jak w przypadku Popioru, znalazła się w dobrych rękach. „Ofiary pustki” to album dopracowany i przepełnionym emocjami. W pełni zasługuje na to, by znaleźć miejsce w kolekcji fana ostrzejszych metalowych brzmień. NamoR jest gotowy, aby tworzyć własną historię, jednocześnie oddając szacunek mistrzowi, który wytyczył im ścieżkę.

 

Ocena: 4/6

Szymon Pęczalski

 

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek bezpośrednio od zespołu. 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Ten post ma jeden komentarz

  1. Anonim

    Najlepsza płyta roku 2024r. Muzyka i teksty na zawodowym poziomie.

Dodaj komentarz