IKS

Nad Sylvan – „Monumentata” [Recenzja] wyd. Sony Music Entertainment

nad-sylvan-recenzja

Nad Sylvan – szwedzki wokalista i multiinstrumentalista o amerykańskich korzeniach – od lat jest dobrze znany fanom rocka progresywnego. Jego charakterystyczny głos i sceniczna charyzma sprawiają, że świetnie odnajduje się w repertuarze Genesis z czasów Petera Gabriela, jak i Phila Collinsa będąc etatowym frontmanem w zespole dowodzonym przez Steve’a Hacketta. Równolegle rozwija on od lat karierę solową, a jego najnowszy album „Monumentata”, wydany po czteroletniej przerwie, stanowi wyjątkowo osobisty rozdział w jego twórczości.

Sylvan nie trafił na muzyczną scenę z dnia na dzień. Urodzony w Stanach Zjednoczonych jako Hugh Erik Stewart, wkrótce po narodzinach przeprowadził się z rodzicami do Szwecji, ojczyzny matki. Niebawem ojciec opuścił rodzinę i wrócił do USA, co niewątpliwie wpłynęło na młodego artystę. Na szczęście dziadkowie ze strony matki zaszczepili w nim miłość do muzyki – pasję, którą realizował w kolejnych projektach, równolegle ucząc się gry na kilku instrumentach. W 1989 roku zniknął ze sceny na siedem lat. Powrócił w połowie lat 90., by niedługo później przyjąć pseudonim Nad Sylvan – inspirowany żeńskimi imionami artystów rockowych takich jak Alice Cooper czy Marylin Manson oraz nazwiskiem panieńskim matki.

 

Sylvan stał się fanem Genesis jeszcze w połowie lat 70. i miał okazję widzieć ich występ w 1977 roku w Sztokholmie. Punktem zwrotnym w jego muzycznej drodze był londyński koncert tribute bandu The Musical Box w 2003. Niedługo później poznał on Christiana Bonamiciego, który tworzył kompozycje mocno utrzymane w duchu Genesis. Efektem tej współpracy okazał się album „Unifaun” (2008). Rok później nadszedł kolejny projekt – Angels of Mercy z Roine Stoltem, twórcą grupy The Flower Kings. W 2012 roku natomiast zasilił on koncertowy skład Hacketta. Równolegle od 2015 Sylvan wydaje solowe płyty z imponującą regularnością. Do 2021 roku utrzymywał cykl dwuletni. „Monumentata” wyłamała się właśnie z tego schematu, ale jest albumem na pewno dojrzałym, emocjonalnym i chyba poruszającym najbardziej intymne kwestie związane z samym Sylvanem.

 

„Monumentata” to kamień milowy w jego dorobku, a zarazem najbardziej osobista płyta. Tytułowy utwór to hołd złożony ojcu, który zmarł w wieku 96 lat. Nie brakuje tu emocji, szczerości, ale bez cienia patosu. Sylvan umiejętnie łączy różnorodne stylistyki: od heavy metalowych gitar i progresywnych figur rytmicznych, po intymne ballady z delikatnym akompaniamentem fortepianu. W tym szerokim brzmieniowym wachlarzu dużą rolę odgrywają zaproszeni goście, w tym tak uznani muzycy jak Tony Levin i Nick Beggs. Całość tworzy mozaikę wielowątkową, ale zarazem wyjątkowo spójną.

„Secret Lover” rozpoczyna się niemal heavymetalowym riffem. Numer napędza równe ciężka sekcja rytmiczna, aczkolwiek nie zabrakło tu także melodyjnych solówek. „Monte Carlo Princess” ma w sobie tę nutkę progresywnych brzmień z przełomu tysiącleci spod znaku Stevena Wilsona. Bas przyjemnie płynie, a subtelne klawisze brzmią jakby zostały żywcem wyjęte z lat 80.

 

 

Album jednak nie jest całkowicie wolny od słabości. Bardziej wymagający słuchacze mogą odczuć pewien niedosyt, jeśli chodzi o progresywną innowacyjność. Niektóre fragmenty są dość przewidywalne, a Sylvan porusza się raczej bezpiecznie w ramach znanych mu schematów. Utwór „That’s Not Me” wypada na tym tle najsłabiej. Brakuje mu wyrazistości i angażującego refrenu, przez co sprawia wrażenie tzw. „wypełniacza”. Zdarzają się też momenty, w których dłuższe kompozycje tracą nieco impetu i mogłyby być lepiej zaaranżowane. Są to tylko drobne rysy na solidnym, emocjonalnym fundamencie, choć trzeba mu zarzucić brak odwagi. Mógłby przecież poeksperymentować w przyjętej formule.

 

„Monumentata” to bez wątpienia jedno z najdojrzalszych i najbardziej poruszających dzieł w dorobku Nada Sylvana. Album łączy techniczną precyzję, sceniczną charyzmę i autentyczne emocje, dając słuchaczowi coś więcej niż tylko muzyczne doświadczenie. To osobista opowieść artysty, która rezonuje jeszcze długo po zakończeniu odsłuchu. Jeśli ten album miałby wyznaczyć nowy kierunek w jego twórczości, to jesteśmy świadkami artystycznej transformacji, która tylko podnosi poprzeczkę. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że na następcę nie przyjdzie czekać kolejnych czterech lat.

 

Ocena: 5/6

Szymon Pęczalski

 

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. Monumentatamożecie nabyć na CD i winylu na stronie artysty w jego sklepie (tutaj). 

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz