Michael Kiwanuka nie błyszczy w mainstreamie. Nigdy nie wyróżniał się na listach typu Billboard ani nie zdobywał prestiżowych nagród. Jego największym osiągnięciem pozostaje zdobycie Mercury Prize w 2020 roku za album „KIWANUKA”. W tym roku powrócił z nowym, wyjątkowym materiałem „Small Changes”, który chciałbym przybliżyć w niniejszej recenzji.
W twórczości Kiwanuki zauważyłem, że nie próbuje on na siłę wpisywać się w najnowsze trendy, żeby zaimponować słuchaczom. Mimo to, swoim vintage’owym stylem, wziętym prosto z lat 70, dalej jest na czasie. Obecnie „antyczność” drugiej połowy XX wieku jest trendy, więc artysta – chcąc nie chcąc – trafia w dzisiejsze gusta odbiorców.
Już od pierwszego kontaktu z albumem czuć jego wyjątkową atmosferę – dawno nie słyszałem tak poruszającego wokalu w otoczeniu subtelnych, akustycznych brzmień. Materiał, który ukazał się nakładem Polydor Records, wytwórni współpracującej w przeszłości z takimi artystami jak Jimi Hendrix czy Take That, stanowi kolejny dowód na niezwykły talent Kiwanuki.
„Small Changes”, wydane pięć lat po poprzednim projekcie „KIWANUKA”, stanowi znaczące odejście od jego dotychczasowej twórczości. Słuchając tej płyty można odnieść wrażenie, że album jest nagi, że skupia się wyłącznie na wokalu, gitarze, basie, a czasami na organach i skrzypcach. To zdecydowany kontrast w stosunku do bardziej złożonych aranżacji wcześniejszych dokonań artysty. Jak sam tłumaczy, ten oszczędny styl instrumentalności wynika z chęci uwolnienia się od presji bycia „cool”.
Otwierający całość „Floating Parade” – przy którym czułem, że unoszę się nad ziemią – nie tylko wprowadza słuchacza w melancholijny nastrój, lecz także podkreśla temat codziennych lęków i zmagań, z którymi mierzy się każdy z nas.
Cały projekt łączy subtelną prostotę z wyrafinowaną muzykalnością, tworząc melancholijny i emocjonalny klimat. W porównaniu do współczesnej muzyki, klasyczne brzmienia soulu i R&B inspirowane wpływami takich artystów jak Bill Withers i Otis Redding, sprawiają, że „Small Changes” wyróżnia się na tle innych produkcji z 2024 roku. Utwory, takie jak „Lowdown (Part I)”, zaskakują surowością przypominającą niemalże demo, co dodaje całości autentyczności i intymności.
Najbardziej zachwyciła mnie piosenka „Stay by My Side”. To piękna metafora relacji miłosnych, w której Kiwanuka porusza tematy wsparcia, bliskości i wspólnego przezwyciężania życiowych trudności. Refren z frazą „There’s nothin’ that I would leave you for” ukazuje miłość jako trudny, lecz świadomy wybór, w którym zaangażowanie staje się kluczem do sukcesu. Kiwanuka przedstawia to uczucie jako akt wspólnego stawiania czoła przeciwnościom. Na tle całego albumu utwór doskonale wpisuje się w tematykę poszukiwania prostoty i autentyczności w relacjach międzyludzkich.
Przez jedenaście utworów Kiwanuka porusza głęboko osobiste tematy, takie jak wyzwania ojcostwa, lęki, samodoskonalenie, dążenie do szczęścia czy zwątpienie w siebie. Odwołując się do własnych doświadczeń, artysta tworzy dzieło autentyczne i poruszające, jednocześnie pogłębiając parasocjalną relację ze słuchaczem.
„Small Changes” to album, który skłania do refleksji. Melancholia i „skąpa” instrumentalność pozwalają słuchaczowi zatrzymać się i przemyśleć własne życie. Nawet poruszane na tym albumie wątki rodzicielskie oraz introspekcja są odświeżającym kontrastem dla współczesnej muzyki. To propozycja, która pozwala odpocząć od typowego popowo-mainstreamowego brzmienia, oferując spokojną mieszankę indie rocka i soulu.
Ocena: 4/6
Erik Zarbock
P.S. Dla zainteresowanych procesem powstawania „Small Changes” dostępny jest dokument na oficjalnym kanale YouTube artysty, który jeszcze bardziej przybliża intymność i autentyczność tego projektu –> TUTAJ
Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek bezpośrednio od wykonawców.
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: