Mary to podwarszawski zespół grający black metal na d-beacie, z elementami punka. 15 listopada – nakładem wytwórni “Piranha Music” – udostępnili swój debiutancki album “Widy Styczniowe”. Ich debiutancka EPka “Mary”, to koncepcyjna opowieść o polskiej wsi i historiach, których obawiali się ich mieszkańcy oraz wiejskich zwyczajach widzianych w krzywym zwierciadle. “Widy Styczniowe” kontynuują tę opowieść i raz jeszcze zabierają słuchacza w podróż po polskim folklorze.
Jako fan Andrzeja Sapkowskiego uwielbiam wszystko co związane z polską wsią i starymi polskimi legendami. Na płycie czuć podobny klimat brudy, biedy i mistyczności związany z realiami życia w dawnych osadach rolniczych na polskiej ziemi. Całą atmosferę podkreślają teksty o chłopskiej niedoli, czerpiąc zarówno z podań ludowych, jak i popkultury. Inne opowiadają o strachu przed niewyjaśnionym, przemocy domowej, głodzie, morderstwie z zazdrości czy buncie przeciw klasie wyższej – która była aktualna tak samo pięćdziesiąt, jak i pięćset lat temu. Jest to świetny koncept na album, za mało na polskim podwórku jest kultury nawiązującej do słowiańskości i starych legend, dlatego warto jest zwracać uwagę na wszystko, co ukazuje się właśnie w tej tematyce.
Na przykład w utworze “Czartowe Pole” opowiadają o chłopce przeklinającej karczmę, w której miejscowi chłopi przepijali i przegrywali w kości swoje pieniądze. Przybytek zapadł się pod ziemię, a na jego miejscu wyrasta przeklęty las, nazywany właśnie Czartowym Polem. Utwór jednocześnie opowiada legendę o skrzypku, któremu diabły kazały grać, aż padnie z wycieńczenia.
Muzycznie album na całej długości zachowuje tożsamość black metalową łączoną z punkiem, niektóre kawałki mogą trochę kojarzyć się z amerykańskim Midnight i polskim Truchłem Strzygi, co jest według mnie bardzo na plus. Do gustu przypadło mi również brzmienie – brudne, ale jednocześnie wyraźne i klarowne, tak że słuchacz jest w stanie odnaleźć wszystkie dźwięki mimo mocno przesterowanych gitar. Świetny są wszystkie partie wokalne, typ screamu idealnie pasuje do klimatu całej płyty. Podobnie śpiewał Cyprian Łakomy na “Lawie”, epce poznańskiego In Twilight’s Embrace, które swoją drogą też bardzo nawiązuje do ludowych tradycji. No i perkusja, nigdy nie przestanę być pod wrażeniem tego, że punkowi i metalowi perkusiści są w stanie grać tak szybkie kawałki i utrzymywać tempo.
„Widy styczniowe” to album, który nie próbuje być wielkim i bombastycznym dziełem – zamiast tego skupia się na detalach, narracji i klimacie. To muzyka dla kogoś, kogo interesuje historia polskiego folkloru, lubiącego wariacje na temat black metalu i punka. Dodatkowo jest to płyta, która wprost idealnie wpasowuje się w zimowy klimat dla fanów wszystkiego co smutne i przygnębiające. Czy jest to dzieło przełomowe? Nie, ale na pewno jest to twór, który pokazuje, że w polskim folklorze jest masa historii, które warto opowiedzieć na nowo. Liczę, że Mary zainspirują więcej twórców do podejmowania takiej tematyki i będzie tego rodzaju produkcji więcej, tak samo zresztą trzymam kciuki za ich dalszy rozwój, na pewno jest na co czekać.
Ocena: 5/6
Mikołaj Narkun
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: