Premiera najnowszej płyty jazzowego gitarzysty Marcina Wądołowskiego “Organic Generation” miała miejsce 25 kwietnia nakładem AC Records (https://acrecords.pl/en/welcome/). Materiał został nagrany z perkusistą Adamem Czerwińskim oraz Kajetanem Galasem, cenionym mistrzem organów Hammonda. Muzyka zapowiadana jest jako ukłon w stronę młodszego słuchacza, z szacunkiem do obecnych trendów, ale z nadzieją na zainteresowanie go światem bardziej…analogowym. Z uznaniem wypowiada się o niej sam Jan Ptaszyn Wróblewski. Zapraszamy do naszej rozmowy z muzykiem, którą przeprowadził Paweł Zajączkowski
Paweł Zajączkowski: Jak się czujesz z premierą nowego albumu? Wszystko wyszło tak, jak to sobie zaplanowałeś?
Marcin Wądołowski: Każda premiera albumu, nad którym długo się pracowało jest zawsze dla mnie dużą radością. Pod względem muzycznym, brzmieniowym i graficznym płyta będzie doskonale dopracowana. Bardzo cieszę się z tego jak muzycy, których zaprosiłem do współpracy zagrali moją muzykę. Oczywiście nie zawsze da się wszystko zaplanować i już dziś wiem, że premiera opóźni się z przyczyn niezależnych ode mnie, o kilkanaście dni (rozmowa została przeprowadzona przed pierwotnym terminem premiery, przy pred.). Zapewniam jednak, że winyl będzie brzmiał rewelacyjnie. Zadbał o to producent Adam Czerwiński – szef AC Records.
PZ: Jak wyglądał proces twórczy i nagrania na Twój najnowszy album? Skąd taki, a nie inny kierunek, szczególnie w porównaniu do poprzedniego albumu?
MW: Zawsze nagrywam to, na co mam ochotę, to co mi aktualnie podpowiada serce. Po koncepcyjnej płycie “Private Channels”, na której gram sam ze sobą na dwie gitary, w konwencji ”koncertowej”, przyszła pora na najwspanialsze towarzystwo dla gitary jazzowej, czyli organy Hammonda. Miałem to szczęście, że grałem w zespole jazzowego giganta Wojciecha Karolaka. Nagrałem z nim dwie płyty, jedną studyjną i jedną koncertową. Grał tam też na perkusji Adam Czerwiński. To było wspaniałe przeżycie. Po odejściu Wojtka pozostała pustka, często Go wspominamy. Zapragnąłem napisać swój własny materiał na taki właśnie skład, z organami. Zaprosiłem więc do współpracy Adama Czerwińskiego i młodego, bardzo zdolnego organistę, Kajetana Galasa. Proces twórczy wygląda następująco: pisanie muzyki, kilka prób i wspaniały czas w studio, gdzie muzyka dopiero zaczyna “ożywać”. Proces nagrania płyty był, oczywiście, analogowy. Nagrywaliśmy na “setkę”, na szeroką taśmę. Jedynym muzykiem, który dograł swoje sola był Yaron Gershovsky.
PZ: Z jakich gitar korzystałeś w trakcie nagrań?
MW: Na tej płycie używam tylko jednej gitary. Ciekawostką jest jednak to, że właśnie na tą konkretną sesję kupiłem gitarę, której brzmienia właśnie potrzebowałem. Jest to cudowny Gibson ES 435. Brzmienie ciepłe, ale z pazurem. Doskonale klei się Hammondem. Lekko przesterowany, nie traci jazzowego charakteru. Z resztą, byłem w dobrych rękach, bo nagrania realizował wybitny realizator i gitarzysta Piotr Łukaszewski, który o gitarach i ich brzmieniu wie wszystko.
PZ: Jaka była rola Adam Czerwińskiego i Kajetana Galasa w nagraniach, wnieśli dokładnie to, co zaplanowałeś?
MW: Rola Adama i Kajetana była decydująca. Grają sekcyjnie jak machina nie do zatrzymania. I groove i swing w ich wykonaniu jest imponujący. Świetnie wyczuli moje muzyczne intencje. Wnieśli dużo wspaniałej energii i pomysłów do moich utworów.
PZ: Jak doszło do współpracy pomiędzy Tobą a Yaronem Gershovsky’m, klawiszowcem Manhattan Transfer?
MW: Adam Czerwiński zna się z Yaronem już od lat. Kiedy nagrywaliśmy płytę, The Manhattan Transfer koncertowali w Polsce. Adam, jako producent skontaktował się z Yaronem i zaproponował udział w mojej płycie. Yaron posłuchał tego co nagraliśmy i bardzo mu się to spodobało. Postanowił dograć sola w dwóch utworach. Zrobił to w świetnym stylu. Dopasował się idealnie do tego, co usłyszał. Byliśmy obecni, gdy dogrywał swoje dźwięki. Jego frazowanie i luz zrobiły na nas duże wrażenie.
PZ: W 2018 roku w ankiecie krytyków muzycznych zostałeś uznany jako jeden z najlepszych gitarzystów jazzowych w Polsce. Poza zapewne ambicjami, żeby zostać ewentualnie numerem jeden, na czym najbardziej Ci zależy jako muzykowi obecnie? Czy to się zmieniało na przestrzeni lat? W jaki sposób?
MW: Nigdy nie ścigałem się z innymi gitarzystami o miejsca. Robię swoje i staram się rozwijać talent, jaki otrzymałem, najlepiej jak się da. Moją ambicją jest dojść do takiego momentu w życiu, żeby każdy kolejny projekt, który zrodzi się w mojej głowie, nie będzie musiał być okupiony wiecznymi staraniami się o kasę na jego realizację. To byłby fajny moment dla mnie. Tylko tworzyć i grać.
PZ: Śledzisz nowości na scenie jazzowej, artystów młodego pokolenia? Kto zwrócił Twoją szczególną uwagę?
MW: Uwielbiam już nie tak bardzo młodych ale wspaniałych muzyków takich jak gitarzyści: Kurt Rosenwinkel, Gilad Hekselman, Julian Lage. Dużo jednak wciąż słucham mistrzów z trochę starszego pokolenia: Jim Hall. Pat Metheny, John Scofield i John Abercrombie.
PZ: Marcin, w jaki sposób, chciałbyś, aby Twoja najnowsza płyta mogła zainteresować młodsze pokolenie światem “analogowym”, o czym wspominasz w materiałach prasowych? Jestem ciut młodszy od Ciebie, ale pamiętam świat kaset, walkmanów, dzieciństwa na trzepaku. Doskonale rozumiem ten sentyment. Widzę natomiast, że młodsze pokolenie może mieć z tym problem. Chodzi o odbiorców muzyki jazzowej czy muzyki w ogóle?
MW: Płyta “Organic generation “ skierowana jest w sposób szczególny do młodszego pokolenia. Do ludzi na co dzień stroniących od jazzu i muzyki improwizowanej, słuchających wielkich wycyzelowanych cyfrowo produkcji muzycznych . Chciałbym chociaż kilka osób przekonać, że muzyka może powstać w małych składach, nagrana na żywo, także może być energetyczna, wręcz taneczna. Może być atrakcyjna dla młodych ludzi. Może zawierać improwizacje. “Organic generation” to mój mały przekaz idei świata analogowego. Nie chodzi tylko o te przykładowe kasety, ale także szerzej, o analogowe poznawanie muzyki poprzez chodzenie na koncerty i o ludzi, rozmowę twarzą w twarz, a nie przez komórkę. Tak było, kiedy ja byłem nastolatkiem i próbuję o tym opowiedzieć młodym ludziom za pomocą tego albumu. Nagrywając “Organic generation” improwizowaliśmy widząc się nawzajem w studio, jest to więc zapis muzycznej, analogowej rozmowy.
PZ: Czego można spodziewać się z Twoim udziałem jeszcze w tym roku? Jakich projektów, koncertów? Masz już w głowie pomysły na kolejne albumy?
MW: Bardzo ciekawym projektem, w którym wziąłem udział ostatnio, jest płyta Adama Czerwińskiego i Wojciecha Padjasa “J.S.Bach-Music of the heavens” , na której znalazłem się w towarzystwie znakomitych muzyków z Polski i USA. Jest to intrygujące i momentami zaskakujące ujęcie tematów wielkiego kompozytora. Sporą część materiału gram tu na gitarze barytonowej. Płyta ukaże się już niebawem również nakładem wydawnictwa ACRecords. Pomysłów na kolejne swoje albumy mam kilka. Nie chcąc za dużo zdradzić, powiem tylko, że myślę o jazzowych nagraniach z instrumentami dętymi, a także planuję nagrać płytę do szpiku kości -bluesową…
PZ: Dzięki za rozmowę!
MW: Dzięki! Serdecznie pozdrawiam!
Rozmawiał Paweł Zajączkowski
ZAPISZ SIĘ DO NASZEGO NEWSLETTERA WYSYŁAJĄC MAIL NA: sztukmixnewsletter@gmail.com
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: