IKS

Łukasz Makowski Quartet [Rozmowa]

lukasz-makowski-quartet-rozmowa1

Kwartet Łukasza Makowskiego w składzie: Łukasz Makowski (kontrabas, gitara basowa), Łukasz Banaszkiewicz (saksofony), Paweł Kukuła (fortepian, instrumenty klawiszowe) i Marcin Jahr (perkusja) po kilku latach działalności doczekał się debiutanckiej płyty, wypełnionej muzyką bardzo swobodną, a jednocześnie zgrabnie zaaranżowaną. Okazuje się jednak, że droga do nagrania wspólnego materiału nie była łatwa, o czym w poniższej rozmowie opowiedział mi lider grupy.

 

MM: Kwartet założyłeś w 2018 roku. Czemu zatem wasz debiut ukazał się dopiero teraz?

 

ŁM: Ponieważ po drodze miałem trochę przygód związanych m.in. z tym, że skład zespołu ewoluował, bo na początku powstania kwartetu, grał z nami inny perkusista – Rafał Olewnicki. A później przyszedł Covid i to mocno pokomplikowało nasze wspólne granie.

 

 

MM: A jak to wypłynęło na tworzenie materiału i nagrania tej płyty?

 

ŁM: Materiał był już wstępnie gotowy  70% gotowy. Na próbach dopracowywaliśmy wspólnie moje kompozycje w warstwie aranżacyjnej i ostateczny kształt formy utworów.

 

 

 

MM: Pomysły wychodziły od Ciebie, czy od całego składu?

 

ŁM: Przez pierwszy rok funkcjonowania zespołu, robiliśmy próby raz w tygodniu, a czasem częściej.   Tak na dobrą sprawę, pierwsze koncerty zespół zagrał po roku wspólnego grania samych prób. Przez ten czas dopracowywaliśmy cały materiał pod kątem nagrania płyty.

 

zdj. materiały promocyjne

 

MM: To słychać, bo jednak każdy ma tu spore pole do popisu, mimo iż to Ty jesteś liderem. Takie było odgórne założenie?

 

ŁM: Nikomu nie narzucałem, co konkretnie w danym utworze ma grać. Utwory dopracowywaliśmy wspólnie i generalnie założenie było takie, żeby każdy z nas mógł pokazać swoje umiejętności muzyczne. Każdy z nas miał jakieś sugestie dotyczące kwestii aranżacyjnych, czy zmian w warstwie harmoniczne. I raczej zawsze wspólnie podejmowaliśmy decyzje. Na próbach weryfikowaliśmy wszelkie sugestie – grając ze sobą i nagrywając próby. W ten sposób każdy utwór ewoluował i każdy z nas miał dostęp do nagrań z naszych prób. Później ustalaliśmy na kolejnych próbach, co należy jeszcze poprawić, a co zmienić.

 

 

MM: Gdzie i kiedy rejestrowaliście tę płytę?

 

ŁM: Tych sesji nagraniowych było kilka. Pierwsza niestety okazała się niezbyt udana i odbyła się w czerwcu 2018 roku w studio nagrań w centrum kultury w Płońsku. Później okazało się, że musimy praktycznie wszystko dopracować – nikt z nas nie był zadowolony z tej sesji nagraniowej. Kolejne odbyły się już w docelowym  studiu, gdzie finalnie materiał został nagrany, czyli w latach 2022-24 w Studiu Realizacji Myśli Twórczych u Piotra Semczuka na warszawskiej Pradze.

 

 

MM: Piotr też miksował płytę?

 

ŁM: Tak, robiliśmy z Piotrem edycję, miks i mastering. W nowym roku cały materiał na płytę był już gotowy. A w edycji bardzo dużo pomógł nam Marcin Jahr.

 

 

MM: Płyta wydaje się bardzo płynna i swobodna w wydźwięku. Te 8 utworów, które się na niej znalazło, to jedyne kompozycje, jakie stworzyliście z myślą o tym materiale?

 

ŁM: Nie, kompozycji było więcej. Był jeszcze jeden dwunastotaktowy blues w G – moja kompozycja o tytule „Blues For Ray Brown”. Graliśmy ten utwór na koncertach. Miał być na płycie, ale postanowiliśmy wspólnie, że wystarczy w zupełności, jeśli będzie na niej docelowo 8 utworów, zwłaszcza, że już jeden blues jest. Mam nadzieję, że ten utwór pojawi się na mojej drugiej płycie, jeśli uda mi się zebrać na nią finanse.

 

 

MM: No właśnie – któremu Nielsowi poświęciliście tego bluesa?

 

ŁM: Nielsowi Henningowi Øerstedowi Pedersenowi – wybitnemu duńskiemu kontrabasiście. To dla mnie niedościgniony wzorzec i mistrz pod każdym względem – techniki, brzmienia, feelingu, frazowania i timingu.

 

 

MM: „Bromba” nawiązuje do opowiadań Macieja Wojtyszki?

 

ŁM: Częściowo tak, ale tytuł wiąże się z tym, że moja żona – kiedy jeszcze nie byliśmy małżeństwem – w okresie letnim nosiła na głowie chusty i miała kilka cech podobnych do tej Bromby z opowiadania Macieja Wojtyszki i zwracałem się do niej w ten sposób. Komponując ten utwór, pomyślałem sobie, że tak go zatytułuję – na cześć mojej małżonki.

 

 

 

MM: Czy „So That” to wariacja na temat „So What” Milesa Davisa?

 

ŁM: Tak – dokładnie jest to taka gra słów. Utwór w części A ma harmoniczną strukturę modalną podobnie jak „So What” Milesa Davisa. Stąd to nawiązanie.

 

 

MM: Będzie można Was zobaczyć i usłyszeć na żywo w najbliższym czasie?

 

ŁM: Bardzo bym tego chciał, ale niestety od roku próbuje zorganizować jakiś koncert dla mojego kwartetu i do tej pory się to nie udało. Wysłałem już ponad 120 ofert do ośrodków i domów kultury w całej Polsce, dzwoniłem do tych wszystkich miejsc i niestety nic z tego nie wynikło. Obecnie gdy mamy już wydaną płytę, wysyłam oferty w różne miejsca takie jak domy kultury, ale również na festiwale. Póki co – również bezskutecznie.

 

 

Rozmawiał  Maciej Majewski

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

                                                                                                                                                                

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz