Lesława Kaznowskiego znamy przede wszystkim z gry w grupie Animators. Muzyk jednak postanowił ruszyć drogą solową, czego owocem jest krótka ep-ka „Change”. O kulisach jej powstawania opowiedział mi w poniższej rozmowie.
MM: Kiedy zacząłeś tworzyć materiał na „Change”?
LK: Materiał powstawał od lata 2023 aż do wczesnej wiosny/późnej zimy 2024, choć w głównej mierze prace nad ep trwały od jesieni do wiosny. Powstała więc w kilka miesięcy.
MM: Powrót do rockowej formuły to jedno, ale czemu te utwory są tak krótkie?
LK: W pewnym sensie jest to spowodowane chęcią zwięzłej opowieści, stąd taka w pełni krótka forma: ep oraz krótsze utwory. Nie miałem założenia wyprodukowania utworów około dwuminutowych. Po prostu poczułem, że to jest tyle na ten moment, ile chcę przekazać. Świat ostatnio skraca utwory, a ja się w jakiś sposób się w to wpisałem, choć nie było to zamierzone. Powstały cztery krótkie emocje, a właściwie ich zapis. Obecnie pracuję nad albumem i tutaj już teraz mogę powiedzieć, że długość utworów ulega zmianie – są dłuższe.
MM: Wydaje mi się, że przez to, że utwory są tak krótkie, ciężko wgryźć się w ten materiał.
LK: Dzięki za takie spostrzeżenie. Trudno mi się odnieść do tego, jak odebrałeś moją muzykę. Na pewno jest to zapowiedź, taka krótka forma, przez którą mówię: wracam, próbuję czegoś innego, szukam wyrazu. I to zdało egzamin dla mnie jako twórcy, bo nabrałem ogromnej chęci na tworzenie dalej. Tak wtedy czułem: zwięźle, konkretnie, szybko. Sporo się u mnie działo w życiu wtedy i z pewnością ta prosta konstrukcja i krótka forma były niejako przeciwieństwem tego, co wokół. Popowa muzyka dziś jest dwuminutowa. Podobnie krótkie utwory znalazły się na mojej rockowej ep. Teraz mam też odwagę do tego, żeby formą i strukturą się pobawić. Właśnie dzięki wypuszczeniu takich kompozycji jak na „Change”. W niedalekiej przyszłości planuję eksperymenty z elektroniką i nawet muzyką współczesną, post-rockiem i alternatywą. Cieszę się z tego, co robię i mam takie przeczucie, że powstanie ciekawy i – tym razem dłuższy – materiał. „Change” to dla mnie odblokowanie się, próba pokazania się jako solowy twórca, zmierzenia się z chęcią natychmiastowego włożenia tego do szuflady. Ta chęć ze mną nie wygrała na szczęście i ta całościowo krótka forma ujrzała światło dzienne. Jeśli po przesłuchaniu „Change” czuć niedosyt, to jest to coś pozytywnego dla mnie. Bo dam z siebie więcej.
MM: Rozumiem, że zagrałeś na wszystkich instrumentach w tych nagraniach?
LK: Tak. To w pełni autorska wykonawczo ep. Uwielbiam w procesie tworzenia ten etap grania, poszukiwania, słyszenia, w którą stronę mnie niesie, kreacji, prób znalezienia odpowiedniego brzmienia i ekspresji.
MM: A od czego wyszedłeś w tych kompozycjach? Melodii, rytmu?
LK: To bardzo ciekawe pytanie, dzięki! Mimo, że w większości można mnie uznać bardziej za perkusistę, bo na tym instrumencie gram przede wszystkim w zespołach, to wychodzę od… melodii. I w tych kompozycjach zawsze początkowo była melodia, pewien zamysł, konstrukt brzmieniowy. Do tego dogrywałem rytm. Często wychodził on ze mnie wprost, naturalnie.
MM:Przypuszczam, że do każdego utworu masz jakąś 'dobudowę’ merytoryczną, nawet jeśli te utwory są krótkie?
LK: Tak, swego rodzaju wyjaśnienie, co w tych utworach miałem na myśli. I tak na całą ep „Change”, składają się cztery krótkie kompozycje w konkretnej kolejności. Zaczynamy od tytułowego utworu, który ma zmienną strukturę, sygnalizuje starcie intensywności i spokoju. Potem przechodzimy do „Like a bird”, który to jest krótką opowieścią o łapaniu perspektywy, dystansu. Następnie „The Flow”, które jest dla mnie takim zapisem cyklu życia miasta, jego tętna, powtarzalności, ale także intensywności i starcia różnych nurtów, by na końcu w „Chasing the red” ukoić, wlać nadzieję na to, że w końcu wschodzi słońce i każdy zachód jest tego zapowiedzią. A ‘the red’, bo ta czerwień słońca jest tożsama tak o wschodzie, jak i o zachodzie. Ale czerwień także dlatego, że to intensywność, pasja i miłość.
MM: Te 4 utwory zamykają wszystkie emocje, które chciałeś przekazać na „Change”?
LK: Wszystkie na pewno nie, ale te najważniejsze tak.
MM:W jakim kierunku zamierzasz zatem pójść na pełnej płycie?
LK: Materiał dopiero powstaje. Właściwie pojawiły się już pomysły, nawet jeden gotowy utwór, który teraz przechodzi w fazę nagrywania, produkowania. Na pewno bardzo chcę pójść w kierunku rockowej energii z domieszką liryki, elektroniki, tajemnicy postrocka, zaskoczeń rytmicznych zaczerniętych współcześnie, eksperymentów z nieoczywistymi instrumentami dla rocka, jak na przykład zdekonstruowany akordeon. To będzie mocny crossover. Mam w planie zaproszenie kilku twórców do współpracy, więc to będzie solowy debiut długogrający, ale na pewno nie samotny.
MM: Wokal też się na nim pojawi?
LK: To będzie trochę ryzykowne z mojej strony na tym etapie, ale tak, pojawi się.
MM: Kiedy zatem się pojawi pełny album?
LK: Bardzo chcę, żeby było to przyszły rok.
Rozmawiał Maciej Majewski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: