Choć wspólna historia Krzysztofa Cugowskiego i Budki Suflera zakończyła się niemal dekadę temu, to wokalista nadal pozostaje aktywny na rynku muzycznym. W 2024 roku mija 55 lat jego artystycznej działalności. To stanowiło doskonałą okazję, aby wspomniany jubileusz uczcić albumem z premierowymi utworami. I tak też się stało. „Wiek to tylko liczba” potwierdza, że Cugowski jest prawdziwym muzycznym kameleonem.
Budka Suflera zaczynała od brzmień z pogranicza rocka progresywnego i hard rocka. Bez wątpienia charakterystyczny, sprawiający wrażenie nieokiełznanego, głos Krzysztofa Cugowskiego sprzyjał obraniu takiego kierunku muzycznego. Po odejściu z Budki w latach 70. założył zespół Cross, który na swoim koncie ma tylko jedną płytę studyjną „Podwójna twarz”. Było to wydawnictwo silnie zakorzeniona w bluesie i hard rocku, a Cugowski pokazał się na tym krążku z nieco innej strony.
Jak sam artysta mówi: „Nie muszę się ograniczać modą, trendami, czy muzycznymi konwenansami. Śpiewam to, co lubię, czerpię z najróżniejszych stylistyk, muzycznie jestem absolutnie wolny”. Kiedy jak nie teraz, po pięćdziesięciu pięciu latach aktywności i prawie dziesięć po opuszczeniu Budki Suflera? Po opuszczeniu lublińskiej grupy Cugowski zebrał sobie prawdziwy Zespół Mistrzów. Ten wspiera go muzycznie, a teksty na „Wiek to tylko liczba” napisali m.in. Andrzej Mogielnicki, Janusz Onufrowicz, Wojciech Byrski czy Andrzej Sikorowski.
Może tytuł „Wiek to tylko liczba” jest truizmem, ale zawartość muzyczno-tekstowa bez wątpienia banalna nie jest. To czysto rockowa płyta z przyjemnymi i łatwo zapadającymi w pamięć melodiami, amerykańskim klimatem oraz z intrygującymi tekstami, które skłaniają do refleksji nad upływającym czasem. W tytułowej kompozycji, bardzo funkującej i chwytliwej, Cugowski śpiewa „No na co czekasz, zacznij żyć/Nie uciekaj, dopóki czujesz rytm”. Tylko tyle, albo aż tyle.
„Jestem z dzikiego kraju”, adekwatnie do tytułu, atakuje słuchacza hard rockowym riffem, ale z domieszką funku. Cugowski bezlitośnie rozlicza nasze wady jako społeczeństwa śpiewając: „Jak żyć, kiedy inni coraz gorzej ci życzą/jak żyć, kiedy reszta twoją kasę chce liczyć”. Całość okraszona jest kapitalnymi solówkami Jacka Królika, bez wątpienia jednego z najlepszych gitarzystów w naszym kraju. Singlowy „Co za nami, co przed nami” jest przesycony klimatem amerykańskich barów i klasycznego dwunastotaktowego bluesa. Refren wpada w ucho tak bardzo, że ciężko się od niego uwolnić.
Polska muzyka rockowa zawsze bluesem stała. Tego gatunku na „Wiek to tylko liczba” nie brakuje. Dynamiczny „Panaceum”, z rozbudowanym instrumentarium, wszedł do repertuaru koncertowego Krzysztofa Cugowskiego i Zespołu Mistrzów już jakiś czas temu, a jego klasyczna struktura pozwala na niekończące się jam session. Mimo tego, na płycie utwór został zamknięty w nieco ponad trzy minuty. Z kolei „To coś (blues)” jest znacznie wolniejszy. Równie jasnym punktem jest intymna ballada „Ty i ja”, której autorem tekstu jest najmłodszy syn Krzysztofa Cugowskiego – Krzysztof Jr. Zadedykował on te słowa swoim rodzicom.
„Mamy czas, tyle ile wciąż życia w nas” śpiewa w tytułowej kompozycji Krzysztof Cugowski. Słuchając tego, co zaproponował nam na swoim najnowszym albumie, jestem niemalże pewny, że ma tego czasu bardzo, bardzo dużo. „Wiek to tylko liczba” to płyta, która od premiery niemal nie opuszcza mojego odtwarzacza. W ostatnim czasie trochę czasu spędziłem za kierownicą, a te kompozycje doskonale umilały mi czas w drodze.
Ocena: 5/6
Szymon Pęczalski
Obserwuj nas w mediach społecznościowych: