IKS

Kryształ – „Poświaty” [Recenzja] wyd. Piranha Music

W sieci można trafić na naprawdę zaskakujące rzeczy. Jakiś czas temu spotkałem się z całą serią zdjęć prezentujących opustoszałe miejsca, sprawiające wrażenie jakby tkwiły gdzieś pomiędzy rzeczywistością, a senną jawą… czasem przestrzenią. Pogrążone w półmroku place zabaw, wyludnione powierzchnie biurowe, korytarze, mieszkania …każde z nich emanuje specyficzną nostalgiczną aurą. Mogą przywołać dawno zapomniane wspomnienie, innym razem wyrzucony z pamięci senny koszmar. W obcowaniu z nimi jest coś fascynującego, a nawet hipnotyzującego. Z drugiej strony, trudno uciec od przekonania, że ta złowieszcza pustka potrafi dosłownie pochłonąć obserwatora. Nadano im nazwę- przestrzenie liminalne. Podążając dalej tym tropem, możemy natrafić na okładkę płyty „Poświaty”, warszawskiego kwartetu Kryształ (unieście teraz wzrok i spójrzcie na to zdjęcie!)… Jeżeli pójdziemy o krok dalej i zanurzymy się w jej muzyczną zawartość, będzie nam dane doświadczyć podobnego stanu jak ten, gdy długo wpatrujemy się w pustkę liminalnych przestrzeni.

„Poświaty” to drugi album formacji Kryształ, w której skład wchodzą Hubert Kos, Iurii Kasianenko, Jakub Didkowski oraz Kubczak Dobrzyński. Zanim Kryształ trafił pod skrzydła Piranha Music (wytwórni specjalizującej się w wyszukiwaniu prawdziwych perełek na niezależnej rodzimej scenie muzycznej), wydał kilka całkiem niezłych singli i pełnoprawny długogrający debiut. Na wstępie warto podkreślić i pochwalić konsekwencję w działaniu kwartetu. Od momentu powstania w 2021 roku, Kryształ pozostał wierny zimnofalowej estetyce. Jej dominację można było wyczuć zarówno na pierwszej płycie, jak i świeżo wydanych „Poświatach” (swoją premierę miały w listopadzie 2024 roku). Zestawiając oba wydawnictwa widać, jak grupa rozbudowała swoje brzmienie i na przestrzeni zaledwie dwóch lat rozwinęła się praktycznie na każdej płaszczenie.

 

 

fot. Jakub Korzeniowski

Na „Poświatach”, gęsta i mroczna atmosfera znana z gotyckich post-punkowych klasyków lat 80-tych jak „Pornography” The Cure czy „In the Flat Field” Bauhaus, miesza się ze shoegazowymi ścianami dźwięków i schowanymi za nimi wokalami. Zespół otwarcie przyznaje się do inspiracji katalogiem kultowej  wytwórni 4AD, pod skrzydłami której wydawali między innymi Dead Can Dance, Cocteau Twins czy właśnie Bauhaus. Czerpiąc co najlepsze z dorobku brytyjskiego labelu, Kryształ nagrał album niezwykle klimatyczny, ale też taki na którym nie brakło świetnych melodii („Młody Bóg”).

Ja osobiście odnajduję w muzyce Kryształu wrażliwość i ducha midwest emo spod szyldu Mineral czy American Football („Rzut Kamieniem”, „Złote rybki”). Introspektywne teksty, których autorem jest Iurii Kasianenko, to emocjonalny rollercoaster idealnie korespondujący z rozmywającymi się muzycznymi pejzażami. Pozostając wiernym shoegazowej estetyce, wokal miejscami będzie trudny do zrozumienia (tak ma być!), ale gdy uważnie się wsłuchamy dostrzeżemy najprawdopodobniej najcenniejszy element „Poświat” – jej warstwę liryczną.  Kasianenko potrafi zakląć w swoich tekstach całe spektrum emocji – niepokój, żal czy tęsknotę…jednocześnie unikając popadania w banał.

 

 

To, co wyróżnia grupę na tle wielu post-punkowych formacji, które w ostatnim czasie powstają niczym grzyby po deszczu, to próba wplecenia innych, mniej oczywistych gatunków w mozaikę dźwięków tworzących „Poświaty”. Kryształ nie boi się sięgać po cięższe odmiany muzyki, które wbrew temu co może sugerować logo na okładce nie dominują, a stanowią idealne urozmaicenie kompozycji (mimo to końcówka „Kwiatów Zła” zmiecie was z planszy!). Na „Poświatach” nie brakuje mocniejszych fragmentów, ale formacja bardzo rozważnie podchodzi do ich użycia. Efekt końcowy to idealny balans pomiędzy onirycznym shoegazem, awangardowym post punkiem i ciężarem znanym z black czy doom metalu.

 

Mam wrażenie, że wszystko co nagrał warszawski kwartet w początkowej fazie swojej działalności było zaledwie rozgrzewką przed stworzenia materiału, który trafił na „Poświaty”  i dopiero na drugim albumie dane im było w pełni rozwinąć skrzydła. „Poświaty” to niezwykle dojrzała płyta, która spodoba się zarówno fanom klasycznego shoegazeu, jak i tym którzy gustują w cięższych brzmieniach. Zawsze kibicowałem zespołom, które w mniej oczywisty sposób podchodziły do tego typu grania. Bardzo lubię „Shelter” – Alcest, „Infinite Granite” – Deafheaven czy wreszcie „White Pony” – Deftones … do tej listy śmiało mogę dołożyć drugi studyjny album Kryształu. „Poświaty” to prawdziwy klejnot (lub kryształ) w katalogu Piranha Music i jedna z najlepszych polskich płyt 2024 roku!

5,5/6

Grzegorz Bohosiewicz

Pamiętajcie, żeby wspierać swoich ulubionych artystów poprzez kupowanie fizycznych nośników, biletów na koncerty oraz gadżetów i koszulek. “POŚWIATY”  możecie nabyć bezpośrednio na bandcamp zespołu (tutaj) . Płyta CD jest dostępna również na stronie Piranha Music (tutaj)

 

 

Obserwuj nas w mediach społecznościowych:

👉 Facebook

👉 Instagram

IKS
Udostępnij i poleć znajomym!

Dodaj komentarz